Mały Poradnik Mądrego Wczasowicza

Jak spędzić wakacje? Dokąd wybrać się na zasłużony odpoczynek? – główkują rzesze Polaków-tułaczy, których okres wakacji z jednej strony może uwolnić od pewnych obowiązków, ale z drugiej może też nieźle nadwerężyć – zwłaszcza w okolicach głowy oraz portfela.

Zatem co robić? Szkocja, Walia, a nawet pobliskie angielskie morze może byłoby i nawet niezłe, gdyby nie jeden mały szkopuł: tutejsze lato skończyło się ubiegłej wiosny…
Jeśli jednak, Drogi Wczasowiczu, kichasz na takie przeciwności i nadal upierasz się na holiday w UK, to musisz wiedzieć o kilku podstawowych sprawach: na przykład, wybierając w swoim hotelu wersję z wyżywieniem, uważaj! Za tutejszy breakfast rozumie się bowiem zestaw przypadkowych, chyba nie dojedzonych przez poprzednich gości resztek – no bo jak inaczej rozumieć nawalone na jeden talerz sadzone jajko (uwaga na wersję w occie!), do tego kupkę baked beans’ów w keczupie (a może we wczorajszej pomidorówce?) oraz zwijające się (może z bólu?) kawałki na wpół spalonego bekonu? Do tego dojdzie pomidor oraz pieczarki, którym „wpadnie się” do głębokiego oleju, a na okrasę poleci tost lub/i podsmażone pureé z pyrów. No i zasmażka. No i pycha… Ale śniadanie to dopiero początek: gdy już sobie podjesz i zdecydujesz się wyjechać wozem „na miasto” – też uważaj! Na mieście bowiem czychać będą na Ciebie całe zasieki żółtych kinkietów na biało-czarnych słupkach, nie wiedzieć czemu gęsto porozstawianych wzdłuż ichniejszych ulic – wszystko ponoć specjalnie pod tutejsze piesze „święte krowy”.
Dlatego dobrze zastanów się, Drogi Wczasowiczu, czy nie lepiej będzie Ci wybrać się na wakacje gdzieś za granicę. Może do Włoch, może na Cypr? O, albo na przykład do Kraju Ojców…!
Tak! Tylko tam zastaną Cię wszelkie przywileje i udogodnienia – jedną z pierwszych będzie gdy, na przykład zechcesz (tak jak w opcji brytyjskiej) przejechać się bryką po mieście, nikt nie będzie ustawiał Ci na drodze jakichś głupich kinkietów. Mało tego – jeśli jakiś pieszy zawalidroga wlezie Ci przed maskę, Ty będziesz mógł go soczyście otrąbić, pomachać mu przyjacielską piąstką ile wlezie, a nawet obrzucić co ładniej brzmiącą inwektywą. Natomiast ostatni plus dosięgnie Cię nawet po wylądowaniu z powrotem w UK, bo gdy pasażerowie innych lotów będą ślęczeć pod wyświetlaczem, by dowiedzieć się na którą taśmę rzucili ich bagaż, Ty w mig rozpoznasz swój lot po ciasnym wianuszku rodaków czekających wokół taśmociągu. Podczas gdy inne loty karnie zajmą miejsca na okolicznych ławkach (jakby nie dbając o upływający wakacyjny czas), Ty dołączysz do wypatrującego swych toreb i waliz tłumku oraz powiększysz i pociaśnisz wyczekujący krąg. A powiększysz i pociaśnisz na bank – inaczej nie zobaczysz ani kawałka taśmy. Tu wyjdzie pełnia mądrości Darwinowskiej maksymy o „przetrwaniu najsilniejszego“… Ale uważaj z polską kiełbasą! Jednemu mojemu koledze zachciało się bowiem ostatnio wczasować w Stanach. Niestety, biedak miał w walizce kilka ładnych pętek aromatycznej „podwędzanej“, więc tresowany amerykański Sharik z brygady antyterrorystycznej wywąchał „polski narkotyk“ i …zaatakował mu bagaż! W efekcie powstałej afery, koledze kazano pozbyć się „towaru“ – temu jednak nie tak łatwo przyszło się z nim rozstać, więc go… zjadł. Całe 2 kilo, na poczekaniu i na oczach brygady. Do dziś nie bierze do ust żadnej wędliny. Natomiast Sharik wręcz przeciwnie – psinę ponoć trzeba było przenieść do tamtejszego Sanepidu…
A zatem, Drogi Wczasowiczu, może zapomnij o wojażach…? Rozumiem Cię – „Cypr all inclusive” może nie byłby taki drogi, jednak co jak co, ale solarium w Londynie wyniesie Cię na pewno taniej. Dlatego tak jak Twój kot kupowałby Whiskas, a Twój pies zjadłby polskiej kiełbasy, tak Ty zrobiłbyś najmądrzej, gdybyś nigdzie się nie ruszał, tylko został na miejscu i na przykład poczytał sobie gazetę. Albo obejrzał foldery z wycieczkami do dalekich krajów. O!

Jacek Wąsowicz