Życie w UK
„Ludzie zasługują na to, żeby wiedzieć, co mi chodzi po głowie” – Boris Johnson szczerze o swoim stylu uprawiania polityki
Fot. YouTube
W najnowszym wywiadzie dla stacji BBC Boris Johnson opowiedział Laurze Kuenssberg o swoim stylu uprawiania polityki, a także podjął próbę wyjaśnienia, jak zamierza wyprowadzić Wielką Brytanię z Unii Europejskiej. Jednocześnie faworyt do objęcia fotela premiera UK zaznaczył, że nie będzie opowiadał o swoim życiu prywatnym ani tłumaczył się z rodzinnej awantury sprzed tygodnia, ponieważ od wielu lat kieruje się zasadą, że chroni swoich bliskich przed zainteresowaniem mediów.
Ludzie martwią się, że jesteś trochę niespójny w przestawianiu prawdy, a także że czerpiesz czasem przyjemność z obrażania ludzi. Jeśli zostaniesz premierem, to uważasz, że akceptowalne będzie, żeby premier nazywał muzułmanki w burkach przestępcami napadającymi na banki? (…) Czy jeśli przeniesiesz się na Downing Street, to się zmienisz? – zapytała Borisa Johnsona bez ogródek Laura Kuenssberg. Boris Johnson nie speszył się jednak pytaniem dziennikarki i odpowiedział: – To co ci obiecuję, i wiesz, myślę, że ludzie w tym kraju tego właśnie chcą, to to, że będę politykiem, który będzie się trzymał swoich wartości. I tak, zdarza mi się sporadycznie powiedzieć coś, co wywołuje oburzenie, i za to przepraszam, za zranienie kogoś, ale nadal będę mówił, co myślę, ponieważ moim zdaniem ludzie zasługują na to, by wiedzieć, co chodzi mi po głowie”. Jednocześnie Johnson dodał, że „w duszy jest centroprawicowym, postępowym i nowoczesnym konserwatystą”.
Faworyt do objęcia schedy po Theresie May opowiedział także na antenie BBC w jaki sposób zamierza wyprowadzić swój kraj z Unii Europejskiej. Johnson zaznaczył, że z chwilą zainstalowania się Downing Street będzie się starał przekonać „europejskich przyjaciół i partnerów”, że UK ma plan oraz że poważnie traktuje opuszczenie Wspólnoty. Jednocześnie jednak Johnson zaznaczył, że jego zdaniem umowa wyjścia wynegocjowana przez Theresę May jest „martwa”, a także że wszystkie sprawy dotyczące granicy w Irlandii powinny być rozstrzygane dopiero po wyjściu UK z UE, czyli w tzw. okresie implementacji. Na przedstawione przez Laurę Kuenssberg wątpliwości w tej materii (dziennikarka przypomniała, że wprowadzenie okresu implementacji wynika z postanowień umowy wyjścia, a wszyscy liderzy UE, czy to Jean Claude Juncker, czy prezydent Macron, uważają opcję backstop za opcję niepodważalną, bez której nie ma deal'u z UK), Boris Johnson odpowiedział: – Sytuacja polityczna tak bardzo się zmieniła od 29 marca. Myślę, że po obu stronach Kanału [La Manche] panuje już zupełnie inne podejście względem tego, co jest potrzebne (…) To co się teraz zmieniło, to to, że teraz jest dużo pozytywnej energii, żeby wreszcie doprowadzić sprawę do końca.
Zobacz też: Połowa pracowników w UK „boi się, że straci pracę” do końca 2019 roku
Były burmistrz Londynu i minister spraw zagranicznych ponownie obiecał, że Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej 31 października – z lub bez umowy. Jednocześnie jednak polityk zaznaczył, że osobiście nie tylko nie chce on opuszczenia UE bez umowy, ale też że nie wierzy, by mogło do tego dojść. Wiara w powodzenie kolejnych negocjacji nie oznacza jednak dla Johnsona, że Londyn może zaprzestać przygotowań do wyjścia z UE bez umowy. Według faworyta Partii Konserwatywnej do objęcia fotela premiera tylko solidne przygotowania na wypadek No Deal i na wypadek wprowadzenia w stosunkach handlowych z UE zasad ustalonych przez WTO mogą skłonić „europejskich przyjaciół” do złagodzenia swojego stanowiska względem postanowień zawartych w dotychczasowej umowie wyjścia.