Samolot linii Ryanair wyleciał z lotniska Stansted z dwugodzinnym opóźnieniem, gdyż załoga „nie mogła policzyć pasażerów na pokładzie”. Robiła to trzykrotnie sprawdzając tożsamość każdej z osób.
W niedzielę wieczorem na lotnisku Stansted doszło do zaskakującego incydentu, który doprowadził do dwugodzinnego opóźnienia startu samolotu, który miał lecieć do Belfastu. Okazało się, że załoga Ryanaira nie mogła doliczyć się właściwej liczby pasażerów na pokładzie.
Załoga Ryanaira musiała sprawdzać trzykrotnie tożsamość każdego z pasażerów obecnych na pokładzie, aby ustalić, którzy z nich znaleźli się tam przez pomyłkę. Przedsięwzięcie okazało się jednak czasochłonne.
Jeden z pasażerów powiedział:
- Wyglądało na to, że na pokładzie znajdowały się dwie osoby, których nie powinno tam być. Załoga samolotu powiedziała nam, że legalnie nie mogą wystartować, jeśli na pokładzie nie będzie odpowiedniej liczby pasażerów. Sprawdzali tożsamość każdego z nas dokładnie trzy razy. W pewnym momencie na pokładzie było 10 pracowników obsługi lotniska, którzy pomagali w weryfikacji.
Ryanair wydał oświadczenie w sprawie zaistniałej sytuacji: „Lot z London Stansted do Belfastu (26 maja) został niestety opóźniony z powodu problemów technicznych, zanim wystartował do Belfastu w późnych godzinach wieczornych. Nasze linie przepraszają klientów za opóźnienie”.

Przeczytaj także: Dramat na pokładzie samolotu Ryanair. Tuż przed startem zmarła 58-letnia pasażerka
Redaktor serwisu
Uwielbia latać na paralotni, czuć wiatr we włosach i patrzeć na świat z dystansu. Fascynuje ją historia Wielkiej Brytanii sięgająca czasów Stonehenge i Ring of Brodgar. W każdej wolnej chwili eksploruje zakątki tego kraju, który nieustannie ją fascynuje. A fascynacją tą 'zaraża' też kolegów i koleżanki w redakcji:) Pochodzi z Wrocławia i często tam wraca, jednak prawdziwy dom znalazła na Wyspach i nie wyobraża sobie wyjazdu z tego kraju, dlatego szczególnie bliskie są jej historie imigrantów, Polaków, którzy także w tym kraju znaleźli swój azyl.