Życie w UK

Londyńczycy z życia wzięci

„Londyńczycy” powracają na ekrany telewizorów. Reżyserzy zapowiadają kolejną dawkę napięcia i kontrowersji. My odnaleźliśmy mieszkanki Wysp, które zostały pierwowzorami bohaterek serialu. To właśnie ich historie posłużyły twórcom telenoweli przy pisaniu kolejnego scenariusza.

Londyńczycy z życia wzięci

 

 
Dwie Polki – Ewa Łukasiewicz i Anna Dudek z Wielkiej Brytanii zostały finalistkami konkursu na dalsze losy bohaterów bijącego rekordy popularności serialu „Londyńczycy”. Druga seria telenoweli o życiu emigrantów z Wysp od czwartku zawitała na ekranach Telewizji Polskiej. Tym razem przygody bohaterów są jak najbardziej autentyczne, a pisało je samo życie. Polish Express dotarł do pierwowzorów serialowych postaci, aby opowiedziały nam o swoich przygodach i tym, jak później trafiły na zdjęciowy plan.
 
Scenariusz pisze życie
Wszystko zaczęło się od ogłoszenia. Był koniec ubiegłego roku, gdy producenci serialu o pomoc przy pisaniu nowych odcinków poprosili samych widzów. – Zależy nam na prawdziwych historiach – napisali w ogłoszeniu na swojej stronie internetowej. To nie był przypadek – serial zbierał cięgi za rzekome ukazywanie polskiej społeczności w złym świetle, a losy bohaterów nie miały według przedstawicieli polonijnych organizacji zbyt wiele wspólnego z realiami życia na Wyspach. Tym razem twórcy telenoweli postanowili udowodnić, że życie też potrafi pisać dobre scenariusze.
– Nie zabraknie napięcia – zapowiada w rozmowie z „Polish Expressem” Maciej Migas, pierwszy reżyser „Londyńczyków”.
Jedną z historii, z jakimi borykać się będą bohaterowie serialu, opisała Ewa Łukasiewicz, Polka z londyńskiej dzielnicy Hackney. To ona stała się pierwowzorem serialowej Kasi, która w nowych odcinkach zacznie opiekować się starszą kobietą, schorowaną Brytyjką. Akcja toczy się na wybrzeżu Eastbourne, gdzie w jednym z domów młodzi Polacy ukrywają staruszkę zabraną z domu starców. Starają się zrobić wszystko, by kobieta na nowo zaczęła cieszyć się życiem. Niespodziewanie między młodą Polką a staruszką rodzi się zaskakujące porozumienie i zaufanie, aż w końcu Brytyjka postanawia wyznać jej skrywaną przez lata tajemnicę.
Drugą zwycięską historię napisała Anna Dudek, na co dzień pracująca w agencji rekrutacyjnej w Derby. Polka miała okazję być na planie filmowym i osobiście poznać aktorów oraz reżyserów. Jej losy tuż po przyjeździe na Wyspy również będzie można zobaczyć w serialu.
– Trafiłam do hospicjum i zajmowałam się ludźmi, którzy umierali nam na rękach. To potężny wstrząs dla osoby w moim wieku – wspomina Anna. I choć zapewnia, że jej historia jest jak najbardziej autentyczna, nie potrafi powiedzieć, w jakim stopniu została wykorzystana przez scenarzystów. – Dla mnie samej będzie to niespodzianka – mówi, oczekując niecierpliwie na emisję nowych odcinków.
– Obie historie zostały odtworzona w serialu dosyć wiernie – zapewnia Robert Maka, jeden ze scenarzystów. – Trudno oryginalnym bohaterkom identyfikować się z postaciami granymi w serialu, ale ich przygody potraktowaliśmy jako punkt wyjścia. Myślę, że rozpoznają siebie bez problemów.
Jak mówi scenarzysta, historia opieki nad starszą osobą ujęła go przede wszystkim oddechem wolności i miejscem, w jakim toczyła się akcja. Jest nim uroczy dom na południowym wybrzeży Anglii, który grał wcześniej w wielu znanych filmach, między innymi „Pokuta”. Niestety scenarzyści nie mogą jednak ujawnić, jak zakończą się losy naszej bohaterki.
– Ten wątek pojawi się w czwartym odcinku. Niewątpliwie jest jednym z najciekawszych – zapowiadają twórcy serialu.
 
Ealing w pigułce
Druga część „Londyńczyków” dosyć mocno została obsadzona w realiach życia na Wyspach, jakie otaczały nas przez ostatni rok. Kłopoty z pracą, recesja i niechęć do emigrantów będą przewijały się przez najbliższe odcinki. Bohaterom serialu doskwierać będą w najbliższych odcinkach typowo życiowe problemy.
Andrzej, który w poprzedniej serii rozkręcił własny biznes gastronomiczny, zaczyna borykać się z pierwszymi kłopotami, jakie spadły na szefa szybko rozrastającej się firmy. To spore wyzwanie, ale też i kłopot, nad którym czasami trudno zapanować.
Jego były szef Darek w dalszym ciągu prowadzi firmę budowlaną, ale kryzys w branży nie omija nawet i jego. Do tego na jego głowie pojawiają się obowiązki ojca. Na szczęście wielką przemianę życiową przechodzi jego partnerka Mariolka, która z bujającej w obłokach dziewczyny staje się odpowiedzialną matką. Problemy z przeszłości ciągnąć się będą za to za Wojtkiem, który w ostatnim odcinku „Londyńczyków” trafił do więzienia za handel narkotykami. W nowej serii wychodzi zza krat i próbuje ułożyć sobie uczciwe życie. Niestety nie pozwalają mu o sobie zapomnieć ludzie z przeszłości, którym ciągle winien jest pieniądze.
Reżyser Maciej Migas mówi, że poruszyły go oryginalne, ludzkie historie, z którymi spotykał się podczas zdjęć w Londynie. Jak mówi, część zdjęć kręcona była w polskim sklepie na Ealingu, gdzie mnóstwo naszych rodaków chciało zamienić choćby kilka słów z aktorami i producentami.
– Opowiadali o swoich problemach. Zaskoczyło mnie, że czują się dyskryminowani, zwłaszcza w czasach recesji. Z kryzysem łączą coraz większą niechęć ze strony Anglików. Wierzę im, bo rozmawiałem z jednymi i drugimi – wszyscy to potwierdzali. Rok temu tego jeszcze nie było – twierdzi reżyser.
Podczas kręcenia filmu pojawił się też były polski radny Wiktor Moszczyński, który w ubiegłym roku dał się poznać jako jeden z największych przeciwników serialu.
– Mieliśmy okazję porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić. Na końcu pogratulował nam produkcji. Zawsze pojawiają się różne głosy. Część osób powie zapewne, że to nieprawda. Ile osób, tyle opinii i nie sposób uniknąć krytycznych komentarzy – uważa Maciej Migas.
Bo o kręcenie polskiego serialu w Londynie nie jest łatwo. Nawet, jeśli nie odezwą się oburzone głosy polonijnej społeczności, ekipa na każdym kroku będzie nękana przez policjantów i pytana o zgody na filmowanie. Przygotowania do zdjęć trwały kilka miesięcy i jak przyznają producenci, bez kolegów z brytyjskiej ekipy wielu scen nigdy nie udałoby się nagrać. Gdy tylko operatorzy wyciągali kamery, na miejscu zjawiał się patrol policji. Nawet brytyjscy filmowcy musieli się przyzwyczaić do polskich metod pracy i nastawić się na elastyczność. Kolejność nagrywania scen zmieniała się zaskakująco często, a Anglicy w pośpiechu załatwiali wszelkie formalności.
 
Udawali Londyn
Choć zapewne trudno w to uwierzyć, nie wszystkie sceny „Londyńczyków” nagrano w Londynie – Wielką Brytanię udawać będzie kilka miejsc w Polsce. Ze względu na okrojony budżet twórcy serialu musieli ograniczyć się do jednego, pięciotygodniowego pobytu na Wyspach. Tutaj kręcono przede wszystkim plenery i sceny w centrum miasta. Cała reszta, łącznie z akcjami wewnątrz budynków została zainscenizowana w kraju. Tam też latali na zdjęcia brytyjscy aktorzy, których w nowych odcinkach „Londyńczyków” nie brakuje. Pole do popisu mieli tym razem ludzie odpowiedzialni za wystrój wnętrz – do brytyjskich realiów dostosować trzeba było budynek szpitala, rozwiesić w nim tabliczki z angielskimi napisami, a nawet podstawić wielokulturowy personel.
Choć pierwszy odcinek serialu został już wyemitowany przez telewizję, wciąż trwają ostatnie zdjęcia do pozostałych epizodów. Do końca września ekipa serialu będzie pracowała w Łodzi – tam, bowiem powraca po przygodach z Wielką Brytanią Marcin, dla którego Wyspy nigdy nie były łaskawe. Przypomnijmy – po przyjeździe odkrył, że jego żona pielęgniarka ma romans z hinduskim doktorem pracującym w tym samym szpitalu. Choć ostatecznie odeszła od swojego kochanka, w nowej serii odcinków ich małżeństwo nie przetrwa tej ciężkiej próby.
– To jest serial i widza trzeba czymś zainteresować. Nie zabraknie emocji i braku napięcia – zapowiada reżyser Maciej Migas.
 
 
Tomasz Ziemba
 
 

 

author-avatar

Przeczytaj również

Klienci Booking.com padli ofiarą oszustów. Stracili mnóstwo pieniędzyKlienci Booking.com padli ofiarą oszustów. Stracili mnóstwo pieniędzyMorderca Polaka twierdzi, że „nie był sobą”, gdy odbierał życieMorderca Polaka twierdzi, że „nie był sobą”, gdy odbierał życieKobieta przywiozła martwego mężczyznę do banku po pożyczkęKobieta przywiozła martwego mężczyznę do banku po pożyczkęKaucje za plastikowe butelki mogą wzrosnąć do 50 eurocentówKaucje za plastikowe butelki mogą wzrosnąć do 50 eurocentówAresztowania w związku z morderstwem Polaka w SzwecjiAresztowania w związku z morderstwem Polaka w SzwecjiInflacja w marcu 2024 spada drugi miesiąc z rzęduInflacja w marcu 2024 spada drugi miesiąc z rzędu
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj