Styl życia
List od Czytelniczki: „Dopóki prawidłowo oddycham, to raczej nie zrobią mi testu” – Polka z objawami koronawirusa skarży się na NHS
Fot. Getty
Ostatnio publikowaliśmy historię Polski skarżącej się na złe przygotowanie polskiej służby zdrowia do epidemii koronawirusa. Okazuje się jednak, że w Wielkiej Brytanii wcale nie jest lepiej. Przeczytajcie koniecznie historie dwóch Polek, które mimo wysokiej gorączki i innych objawów, nie zostały przebadane pod kątem koronawirusa, a jedyne co im zalecono, to domowa kwarantanna i paracetamol… Znacie podobne przypadki?
Jedna z naszych Czytelniczek napisała do nas, by podzielić się swoimi obawami i wątpliwościami, dotyczącymi działania brytyjskiej służby zdrowia w obliczu epidemii nowego koronawirusa:
„Mieszkam w Londynie i pracuję w piekarni. Mam ponad 39 stopni i bardzo się źle czuję. Nie poszłam do pracy i cały dzień dzwoniłam do NHS. Dodzwonić się tam, to jest jakiś dramat – udało mi się połączyć z infolinią dopiero około 23. Powiedzieli mi, że nie zrobią mi testu na koronawirusa, że mam siedzieć 7 dni w domu i obserwować czy się pogarsza.
Powiedzieli mi, że mam dzwonić dopiero, gdy będę miała znaczne problemy z oddychaniem, znaczne duszności. Dopóki prawidłowo oddycham, to raczej nie zrobią mi testu. Źle się czuję od wczoraj, a wcześniej normalnie pracowałam, bo nie podejrzewałam, że coś mnie bierze.
Bardzo się boję, bo mam wrażenie, że na infolinii mówią co innego, niż w mediach i czuję się już zdezorientowana, nie wiem, co robić, gdzie się zwrócić o pomoc.”
Powyższy przypadek nie jest odosobniony. Na jednej z grup na Facebooku inna Polka również poskarżyła się, że mimo poważnych objawów, takich jak wysoka gorączka, kaszel i ból w klatce piersiowej, pracownicy służby zdrowia zalecili jej jedynie branie paracetamolu i pozostanie w domu przez 7 dni.
„Od kilku dni czułam osłabienie organizmu, spadek formy, miałam lekki kaszel itp. Wczoraj doszła do tego wysoka gorączka i straszny ból w klatce piersiowej. Dziś zadzwoniłam pod 111, gdzie najpierw automatyczna sekretarka poinformowała mnie, że jeżeli chodzi o koronawirusa, s to mam wypełnić aplikacje online, tak też zrobiłam, na koniec wypełniania aplikacji dostałam wiadomość, aby dzwonić pod 111, więc znów zadzwoniłam. Czekałam dłuższą chwilę na odebranie telefonu, a po jakiś 20 minutach odebrała pani, więc mówię jej o swoich objawach, po czym pani od początku zaczęła wypełniać ze mną aplikację. Pytała czy mam gorączkę, ale już nie zapytała, ile jej mam, a miałam 39,6 stopni, co mnie zdziwiło. Kolejne pytanie czy mam kaszel, ale już jej nie interesowało jaki to kaszel, mówiłam o strasznym bólu w klatce piersiowej o bólu mięśni itp. Pani mnie poinformowała, że mam wszystkie objawy koronawirusa, ale że tu nie robią żadnych badań mam się zamknąć w domu na 7 dni i brać dużo paracetamolu, po upływie 7 dni mam do nich zadzwonić i poinformować ich, czy mi się pogorszyło. Mam dwie córki, które wychowuję tu sama i też za bardzo ich nie interesowało, czy wszystko z nimi dobrze. Jedyne co pani powiedziała to to, że mają trzymać się z dala ode mnie. Taką właśnie pomoc i wsparcie dostałam dzwoniąc pod 111. I tak się teraz zastanawiam, czy tylko mnie tak potraktowali, czy jest więcej tu osób z podobnym przypadkiem???”