Życie w UK

Likwidacja romskiej mafii

Gangi kierowane przez polskich Romów, trudniące się handlem ludźmi i zmuszaniem ich do niewolniczej pracy w UK, dotychczas niezatapialne, są bliskie zatonięcia. Z inicjatywy polskiej policji od lutego br. trwa brytyjsko-polska ofensywa skierowana przeciwko gangsterom.

Likwidacja romskiej mafii

Jak tam w Polsce >>

Razem z moim dzieckiem umarła część mnie… >>

 
Krzysztof, jak wielu innych Polaków, zmuszony do szukania zarobku poza ojczyzną wybrał Wielką Brytanię, bo znał trochę angielski. Zaczął od studiowania ogłoszeń na polonijnych portalach internetowych i to czego szukał, znalazł – przynajmniej tak mu się wtedy wydawało. Na jednym z portali wyczytał, że niejaki Maciej Kowalski proponuje pracę od zaraz. Budowa, remonty itp., płatna 6-12 funtów za godzinę. Pod treścią ogłoszenia podany był numer kontaktowy. Krzysztof zadzwonił pod wskazany numer, uzgodnił wstępne warunki i po kilku dniach lądował już na lotnisku w Sheffield. Przyjechał po niego około 40-letni mężczyzna, zabrał go do srebrnego Forda Transita i zawiózł na kwaterę. Jej właściciel zainkasował 60 funtów tytułem depozytu, czyli tyle, ile Krzysztof miał płacić co tydzień. Pokój był dwuosobowy, a współlokatorem Krzysztofa był Jerzy Witkowski, to – jak się okaże – w dużym stopniu dzięki niemu późniejsze wydarzenia nabiorą tempa, choć i roli samego Krzysztofa pominąć tu nie można.
 
Praca od zaraz, płaca nie
– Właścicielem budynku, w którym mieszkaliśmy, był Cygan. Nie zraziło mnie to akurat, bo miałem w Polsce okazję pracować u Cygana, i był to człowiek, którego mógłbym wszystkim stawiać za przykład – mówi Krzysztof. – Praca rzeczywiście była od zaraz, bo zacząłem ją po dwóch dniach od przyjazdu.
Gorzej było z płacą, a ściślej nie gorzej, tylko bardzo źle. Pracodawca, również Rom, w ogóle nie płacił. Na początku Krzysztof brał obietnice rychłej zapłaty za dobrą monetę, a poza tym nie przejmował się zbytnio, bo miał jeszcze przy sobie zapas pieniędzy, które przywiózł ze sobą.
 
Jerzy ciągle się bał
Tymczasem zaintrygowała go osoba współlokatora, czyli wspomnianego już Jurka. Mężczyzna był apatyczny i sprawiał wrażenie zaszczutego.
– Wyglądał tak, jakby się czegoś bardzo bał. Gdy pytałem go o to, czy płacą, odpowiadał twierdząco informując przy tym, że on sam zarabia bardzo dobrze.
Po jakimś czasie Krzysztofowi zaczęło się to wydawać dziwne. No bo jak to – dobrze zarabia, a prosi o papierosy, nie ma na jedzenie?
– Próbowałem go wypytać. Mówię do niego: „stary, jak to naprawdę jest, bo nie podoba mi się to wszystko?”.
Jurek niezmiennie milczał, ale pewnego dnia nie wytrzymał i zaczął mówić. Pierwsze jego słowa, które powiedział do Krzysztofa, były takie:
– Spieprzaj stąd, póki jeszcze możesz.
A później opowieść popłynęła już wartko.
 
Szantaż i bicie
Pochodzi z okolic Torunia. Do pracy trafił w podobny sposób jak Krzysztof, dzięki ogłoszeniu na tym samym portalu,w którym ogłaszał się Maciej Kowalski oferujący pracę. Witkowski był bity, szantażowany, zastraszany i zmuszany do pracy. Pewnego dnia „pracodawcy”, pobiwszy go wczęsniej, zaciągnęli go do sklepu i zmusili do zakupu na raty dwóch laptopów i dwóch telefonów komórkowych. To zresztą jest dość powszechną praktyką – wiele osób, którym udało się wyrwać z rąk gangsterów, twierdzi, że zmuszano je właśnie do takich zakupów, względnie udostępniania kart bankowych, zakładano na nich konta przy pomocy których wyłudzano poźniej atrakcyjny sprzęt elektroniczny, benefity itp. Słysząc opowieść o wymuszonym zakupie Krzysztof zdał sobie sprawę, że nie ma co się łudzić, że doczeka się wypłaty za wykonaną pracę. Uznał, że może być już tylko znacznie gorzej. Namówił Jerzego do ucieczki skłaniając go jednocześnie do tego, żeby powiadomił o tym wszystkim policję.
 
Policja: to nie do nas
Pierwszy napotkany patrol wymigał się od interwencji, zasłaniając się tym, że jest to przestępstwo kryminalne dużego kalibru i właściwą jednostką do zameldowania o czymś takim jest komisariat policji. Na komisariacie informację o przestepstwie przyjęto dość niechętnie, bo do zdarzenia doszło w Doncaster, a poszkodowany meldował o tym w Sheffield, ale w końcu zajęto się tą sprawą. Jerzy prawie nie znał angielskiego, a Krzysztof nie na tyle, by odpowiadać na skomplikowane pytania śledczych, dlatego też w składaniu zeznań pomagała tłumaczka.
– Trochę nas zdenerwowała, bo na początku zamiast tłumaczyć, to zaczęła krzyczeć na nas: po co tu przyjechaliście, dlaczego nie wracacie, ale później już tłumaczyła, to co mieliśmy do powiedzenia.
 
Polscy policjanci w akcji
Polska policja od dłuższego czasu miała już sygnały o tym co wyprawiają na Wyspach gangi polskich Romów i pomagający im Polacy. Kiedy w 2007 roku pisaliśmy o rekrutowaniu w Polsce osób do pracy przez Romów ze Słupska, i o tym, jak na zwerbowanych zakładano konta w bankach, przy pomocy których wyłudzano pieniądze, Komenda Miejska Policji w Słupsku poinformowała nas, że sprawa jest policji znana i stosowne informacje przekazano stronie angielskiej. Niestety „strona angielska” nie zajęła się tym problemem, dzięki czemu gangsterzy stawali się coraz zuchwalsi. W rejonie Sheffield oraz Blackburn powstało wiele miniobozów pracy, w których Polacy, obrabowani z dokumentów, pieniędzy przez romskich pracodawców wiedli żywot na poziomie wegetacji.
 
Zarzuty to kwestia czasu
Jerzy Witkowski nie poprzestał na zgłoszeniu tego, co go spotkało w angielskiej policji, lecz również polskiej, a ściślej gdańskiej. Do tego dołączył fotografie szefów gangu oraz numery rejestracyjne ich samochodów. Śledztwo policji nadzoruje Zbigniew Niemczyk, zastępca prokuratora apelacyjnego w Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku. Przyznaje on, że założenie przyjęte na początku śledztwa, że mamy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą, potwierdza się. Dodał również, że śledztwa w podobnych sprawach prowadzone są również w innych prokuraturach w kraju. Jeśli to wszystko się potwierdzi, a wiele wskazuje na to, że tak, to gangsterów czekają wyroki od trzech do nawet 15 lat pozbawienia wolności, albowiem w grę wchodzi nie tylko handel ludźmi, zmuszanie do pracy niewolniczej, zastraszanie i oszustwa, lecz również naruszanie nietykalności cielesnej. Jak do tej pory policja przesłuchała blisko stu świadków i poszkodowanych. Zarzutów jeszcze nie postawiono, ale to kwestia czasu. Na tym sprawa się nie zakończy, bo jak twierdzi nadkom. Janusz Skosolas z Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Wojewódzkiej w Gdańsku, prowadzone są intensywne działania operacyjne zarówno w Polsce, jak i Wielkiej Brytanii – brytyjska policja zdała sobie sprawę wreszcie z wagi problemu. W celu sprawniejszego działania powołano oficera łącznikowego, który urzęduje w Manchesterze.
 
W Słupsku już ich mają
Tymczasem w Słupsku, gdzie toczy się śledztwo przeciwko słupskim Cyganom, wywożącym bezrobotnych, bezdomnych, biednych i niepełnosprawnych do Wielkiej Brytanii, w charakterze tzw. „słupów” na ktrórych zakładano konta, do aresztu trafiło już dwóch członków cygańskiej mafii. Policja jest na tropie pozostałych, a wiele z tych tropów prowadzi na Wyspy. Tamtejszej prokuraturze oraz funkcjonariuszom Centralnego Biura Śledczego udało się dotrzeć do ponad 60 ofiar handlu żywym towarem, przesłuchano też 80 świadków, wiekszość z nich pochodzi z okolic Słupska.
Osadzeni w areszcie podejrzani to 32-letni Sebastian G. i 54-letni Władysław K. Jak do tej pory nie przyznali się do zarzutów.
Mechanizm działania grupy przestępczej – o czym pisaliśmy już wielokrotnie – polegał na wyszukiwaniu osób żyjących w biedzie albo niepełnosprawnych, czy bezrobotnych, mieszkających przeważnie w popegeerowskich miejscowościach niedaleko Słupska. Proponowano i opłacano im transport, zakwaterowanie, pobyt i pracę w Londynie.
Wszystko wskazuje na to, że bezkarna dotychczas mafia polsko-romska, dzięki wspólnym działaniom policji polskiej i brytyjskiej zostanie trafiona i zatopiona.
 
Janusz Młynarski
 
 

 

 

author-avatar

Przeczytaj również

Rachunki za najem i energię wzrosły od dekady o 6000 funtówRachunki za najem i energię wzrosły od dekady o 6000 funtówBezrobocie w UK rośnie w obliczu zastoju na rynku pracyBezrobocie w UK rośnie w obliczu zastoju na rynku pracyBiustonosze bez podatku VAT. Apelują o to pracownicy służby zdrowiaBiustonosze bez podatku VAT. Apelują o to pracownicy służby zdrowiaZamknięcie odcinka M25 w maju – gdzie wyznaczono objazdy?Zamknięcie odcinka M25 w maju – gdzie wyznaczono objazdy?Tworzenie deepfake’owych obrazów o charakterze seksualnym będzie przestępstwemTworzenie deepfake’owych obrazów o charakterze seksualnym będzie przestępstwemOsoby niepełnosprawne otrzymają 2800 funtów mniej po przejściu na UCOsoby niepełnosprawne otrzymają 2800 funtów mniej po przejściu na UC
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj