Styl życia

Lesław Źurek: Został aktorem z przekory

Rozmowa z aktorem Lesławem Żurkiem, odtwórcą jednej z głównych ról w serialu „Londyńczycy”, który będzie emitowany w TVP jesienią.

Lesław Źurek: Został aktorem z przekory

Londyńczycy na szklanym ekranie >>

Londyńczycy czyli my >>

Czego mamy się spodziewać po „Londyńczykach”? Zobaczymy tam współczesnych polskich emigrantów w UK…

– Mam ogromną nadzieję, że udało się nam uniknąć uogólnień, że stworzone przeze mnie i innych aktorów postacie będą na tyle prawdziwe, by widzowie mogli w nich zobaczyć samych siebie lub swoich bliskich na emigracji. Są wzorowane na prawdziwych historiach i prawdziwych problemach.

Kim jest grany przez ciebie serialowy Andrzej?

– Andrzej pochodzi z małego miasteczka, jego rodzina nie należy do zamożnych. W Polsce studiował. Do Londynu przyjechał razem ze swoją dziewczyną, ale ich związek powoli się rozpada. Ta sytuacja mobilizuje go jednak do tego, żeby sobie poradzić, do parcia naprzód. Andrzej jest w obcym sobie, angielskim świecie, ale to on nim steruje. Jest bardzo stanowczy, wie jak ustawić żagiel by nie dryfować, tylko nadawać swojemu życiu kierunek.

Jednym słowem bohater pozytywny…

– Nie do końca. Mam nadzieję, że nie. Wówczas byłby nudny.

 

Andrzej wraca do Polski?

– Nie mogę tego zdradzić. Bohaterowie serialu mają różne losy. Niektórzy wracają, inni – nie. Nie ma jednego wzoru, nie można mówić czy powrót jest negatywny, czy pozytywny, w każdym przypadku jest inaczej.

Jak się przygotowywałeś do tej roli?

– Grałem już emigranta dwukrotnie. Najpierw w „Odzie do radości”, której bohaterowie przygotowują się do wyjazdu z Polski, potem u Kena Loacha grałem Polaka, który dopiero co przyjechał do Wielkiej Brytanii („It’s a Free Word”, polski tytuł „Polak potrzebny od zaraz”), a teraz gram Andrzeja. To wszystko składa się w pewną całość. Poza tym mam dużo znajomych, którzy mieszkają w Londynie. Zawsze gdy tu jestem, spotykamy się, słucham ich historii. Moje własne doświadczenia jako emigranta zarobkowego ograniczają się do uczestniczenia w programie Work&Travel w USA. Ja trafiłem na wyjątkowo źle zorganizowany wyjazd i właściwie byłem zdany sam na siebie, więc w pewnym stopniu udało mi się zrozumieć, co czuje ktoś w takiej sytuacji – na dodatek bez biletu powrotnego. Ja go miałem.

Mówi się, że aktorem zostałeś na złość byłej dziewczynie. Na akademię teatralną trafiłeś z wydziału ekonomii. Dość radykalna zmiana…

– Tak, najpierw byłem na „normalnych” studiach. Po trzecim roku postanowiłem spróbować – rzeczywiście z przekory – no i udało się, ale już po roku miałem wątpliwości, chciałem wrócić na ekonomię. Hamulcem okazała się moja obecna żona. Studia aktorskie wydawały mi się taką trochę dziecinadą, do czasu, kiedy zacząłem się angażować w profesjonalne produkcje. To nie znaczy, że będę aktorem przez całe życie, a przynajmniej nie chcę być na to zdany. Nie chciałbym pewnego dnia obudzić się jako „pan aktor do wynajęcia”, który zapija się w oczekiwaniu na kolejne role i opowiada o czasach dawnej świetności.

Zagrałeś w trzech – i zarazem wszystkich – filmach dotyczących emigracji Polaków do Wielkiej Brytanii, które się w Polsce ukazały. Dlaczego w naszym kinie tak mało się mówi o zjawisku, które dotyczy przecież kilku milionów ludzi, ich rodzin i bliskich?

– Rzeczywiście, temat emigracji zarobkowej traktuje się w Polsce bardzo wstydliwie. Łatwiej jest nam robić filmy historyczne i poprawiać sobie samoocenę minionymi zasługami niż stawić czoła współczesności. Prawda jest taka, że jesteśmy słabym państwem, które nie jest w stanie zapewnić swoim obywatelom godnych warunków życia i dlatego muszą ich szukać za granicą.

Rozmawiała Magda Qandil

Londyńczycy na szklanym ekranie >>

Londyńczycy czyli my >>

author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj