Lady Gaga Alienem?

Jeśli ktoś opiera swoją karierę głównie na efekcie zaskoczenia, można prognozować mu „blady” koniec. Niestety „zaskakujący” repertuar szybko się wyczerpuje, a fanów ogarnia znużenie.

Gdybyśmy zrobili wywiad wśród osób jako tako zaznajomionych z postaciami z popkultury, niewątpliwie Lady Gagę skojarzyłyby one głównie z jej prowokacyjnym zachowaniem. Na niedawnym koncercie w Toronto podczas rozdania nagród MuchMusic Video Gaga nie spadała już w sposób niekontrolowany z fortepianu, lecz „zadziwiła” niektórych swoimi akrobatycznymi umiejętnościami. Lady bardzo się napracowała i trzeba przyznać, że ma w sobie sporo determinacji do tego, by wciąż błyszczeć i szokować. Na wspomnianym koncercie przemieszczała się wyjątkowo sprawnie między różnymi poziomami (bynajmniej nie między wiekiem instrumentu klawiszowego a podłogą), wspinała po drabinie, zjeżdżała na rurze, tańczyła również w charakterystyczny dla niej sposób na podwieszonych podestach. Trudno w tym wypadku nie docenić jej wysiłku i ogromnej… desperacji. Jeszcze wprawdzie dużo jej brakuje, by stać się wykwalifikowaną akrobatką cyrkową, ale mogłaby pod czerwonym namiotem objąć rolę zabawiacza publiczności. Jej stroje spełniające wszelkie kryteria tandety i kiczu, różnokolorowe fryzury oraz makijaże wpisują się z powodzeniem w konwencję cyrkowego artysty, zmodyfikowanego odrobinę o wizerunek kosmity. Ciężko nie dostrzec podobieństw do wykreowanej w kulturze popularnej postaci Aliena, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnią nietypową „fryzurę” Gagi, która odznaczała się zupełnym brakiem włosów. Oczywiście jak wszystko u tej gwiazdy tak i „fryzura” była nieprawdziwa i posłużyła jej tylko do odśpiewania piosenki „Hair” w czasie show Paula O’Grady. Nikt chyba nie wątpi, że za 10-15 lat nikt nie będzie pamiętał o Lady, ale – co już nie napawa optymizmem – pojawią się zapewne jej jeszcze bardziej zdesperowane następczynie.