Praca i finanse
Laburzystka chce “podrzucić” swojego syna na Downing Street – w proteście przeciwko cięciom budżetowym w szkołach
Fot: Facebook
Jess Phillips, posłanka Partii Pracy, zapowiedziała, że zostawi swojego syna przy Downing Street 10 w proteście przeciwko cięciom budżetowym, zmuszającym szkoły do skracania czasu pracy. Parlamentarzystka zainicjowała kampanię finansowania społecznego po tym, jak dowiedziała się, że szkoła jej 10-letniego syna będzie zamykana wcześniej niż zwykle.
Jess Phillips planuje zostawić syna przed wejściem do siedziby brytyjskiej premier na Downing Street, a także sprowadzić w to miejsce tysiące innych dzieci, by zaprotestować przeciwko cięciom budżetowym, które zmuszają szkoły do skrócenia godzin otwarcia.
Posłanka ogłosiła swój plan protestacyjny po rozpoczęciu kampanii na rzecz zbierania funduszy w celu społecznego finansowania szkół. Partia Pracy w Birmingham Yardley zebrała już ponad 6 000 funtów na swój cel – i to w ciągu zaledwie 17 godzin od rozpoczęcia kampanii.
Zobacz, co stało się z funtem po głosowaniu ws. umowy brexitowej. Dzisiaj kolejny decydujący dzień
Jess Phillips powiedziała, że pieniądze zostaną wykorzystane na transport tysięcy dzieci przed Departament Edukacji, na Downing Street oraz przed siedzibę Skarbu Państwa – gdzie, jak twierdzi posłanka, dzieci w ramach protestu będą śpiewać piosenkę "Baby Shark".
Parlamentarzystka zwróciła uwagę na problem finansowania szkół, ponieważ dowiedziała się, że szkoła, do której uczęszcza jej 10-letni syn Danny, będzie zamykana w piątek już w porze lunchu. Powodem skrócenia godzin urzędowania szkoły jest brak wystarczających funduszy, pozwalających na pracę w pełnym tygodniowym wymiarze godzin.
37-letnia posłanka powiedziała, że zna "15 innych szkół" w Birmingham, które znalazły się w tej samej sytuacji, co szkoła jej syna. Laburzystka oskarża rząd o to, że nie potrafi wywiązać się ze swoich podstawowych obowiązków wobec społeczeństwa – np. z zapewnienia dzieciom edukacji w określonym wymiarze godzin, przez pięć dni w tygodniu.
Jess Phillips podkreśliła, że problem budżetowania szkół jest istotny, ponieważ dotyka dzieci najbardziej potrzebujących. Posłanka stwierdziła, że szkoła jej syna nie może już pozwolić sobie na finansowanie wsparcia potrzebnego uczniom niepełnosprawnym i wymagającym specjalnych rozwiązań edukacyjnych – zatem takie dzieci i ich rodzice muszą radzić sobie samodzielnie z dodatkowymi kosztami.
Jak donosi "The Independent", w zeszłym tygodniu Association of School and College Leaders (ASCL) ostrzegło, że "jest bardzo prawdopodobne", iż większa liczba szkół będzie zmuszona pójść tą samą drogą i skrócić dzień szkolny ze względów finansowych. Niedawno ponad 7000 dyrektorów brytyjskich szkół poinformowało rodziców o niedoborach pieniężnych w szkołach.