Życie w UK
Koronawirus w UK: Angielskie szkoły pomimo rządowych wytycznych i tak świecą pustkami
Angielskie szkoły, pomimo tego, że zgodnie z wytycznymi rządu pozostają otwarte, mają duże problemy z frekwencją. Niektórzy dyrektorzy sprzeciwiają się państwowym regulacjom i pozwolili zostać zarówno uczniom, jak i nauczycielom w domu.
Wielka Brytania jest jednym z dwóch europejskich krajów, w którym podjęto decyzję o tym, aby szkoły w czasie pandemii koronawirusa pozostały otwarte. Tym drugim krajem pozostaje… Białoruś. Pomimo tego, pomimo wytycznych rządu Borisa Johnsona, te regulacje działają jedynie w teorii. W praktyce rodzice po prostu nie puszczają swoich dzieci na lekcje, a sami nauczyciele również zostali w domu. Wiele placówek edukacyjnych ma wielkie problemy, aby w takiej sytuacji "normalnie" funkcjonować i po prostu się zamykają. Dyrektorzy szkół widzą co się dzieje, a po tym, jak Szwecja w poniedziałek zamknęła szkoły wyższe, to na Wyspie narasta presja społeczna, aby wreszcie podjąć podobną decyzję.
Kilka szkół na terenie Anglii "obeszło" rządowe wytyczne i po prostu zamknęło swoje podwoje z powodu braków kadrowych. Personel podjął decyzję o samoizolacji lub zdecydował się na opieką nad swoimi krewnymi – samoistnie. Tylko uczniowie, którzy będą podchodzić do egzaminów GCSE i A-levels starają się wciąż przygotowywać i powtarzać materiał.
Dyrektorzy skarżyli się, że otrzymali niewielkie wsparcie ze strony Departamentu Edukacji odnośnie radzenia sobie z niedoborami personelu. Zabrakło również wyraźnego uzasadnienia dla normalnego funkcjonowania w takich warunkach.
Przeczytaj też: Polacy skarżą się na BRAK TESTÓW w UK, mimo objawów poważnej choroby
"Jesteśmy bardzo zaniepokojeni" – komentował George Croxford, dyrektor Royal Wootton Bassett Academy w Wiltshire dla "Guardiana". "Mamy teraz wielu pracowników, którzy opiekują się wrażliwymi krewnymi i nie mamy absolutnie żadnych nauczycieli. Wszyscy, którzy mogą tu być, już tu są. Spodziewam się, że z dnia na dzień będzie coraz gorzej" – dodawał. "Premier powiedział ludziom, aby unikali kontaktu. W naszej szkole pracuje prawie 200 osób dorosłych. Jak to zrobić?" – pytał retorycznie.
Polityki rządu w tej kwestii bronił w parlamencie Sir Patrick Vallance. Główny doradca Borisa Johnsona w tej materii, mówił przed komisją zdrowia, że na przykład Singapur nie zamknął szkół. Tymczasem wydaje się, że szkoły w Londynie wydają się być najmocniej dotknięte. Według "Guardiana" ich wskaźnik nieobecności pracowników wynosi 20% lub więcej. W niektórych szkołach ponad połowa uczniów po prostu została w domu .Szereg niezależnych szkół, w tym Westminster School i City of London Girls School, ogłosiło, że od dziś szkoły fizycznie są zamknięte, a nauczanie przenosi się do sfery online.
Zobacz też: Koronawirus „zabije w Wielkiej Brytanii 250 000 ludzi, jeśli rząd nie zamknie granic”
Czy w końcu rząd zdecyduje się na oficjalne zamknięcie szkół w świetle ostatnich wydarzeń i obecnej sytuacji?