Kopernik była kobietą a Kolumb Polakiem

Pewien znajomy Anglik został zaproszony na rozmowę w sprawie jakiejś tam pracy. Kontrkandydatów na stanowisko było paru, m.in. Polak. Kolega Anglik skwitował to ze śmiechem: „Zawsze musi być jeden z was. No, jesteście dosłownie wszędzie”.

Potęga chcenia >>

Co lubi człowiek? >>

A jesteśmy! I to nawet tam gdzie nikt, nigdy wcześniej nie podejrzewał naszej obecności. Ot, ostatnio wyczytałem, że grupa naukowców badająca życiorys Krzysztofa Kolumba doszła do jednoznacznych i oczywistych wniosków: odkrywca Ameryk był Polakiem i naprawdę nazywał się swojsko i patriotycznie – Kolumbowicz. Ci sami uczeni napisali też na nowo fragment historii Polski, twierdząc, że ojcem Kolumba był nie kto inny, jak król Władysław Warneńczyk. Według nich też Warneńczyk nie zginął w bitwie pod Warną, ale dożył długiej i szczęśliwej starości mieszkając pod przybranym nazwiskiem na Maderze. Tako rzecze nauka! A Kopernik była kobietę! Podobnie zresztą jak Maria Curie-Skłodowska.
Wybaczcie, że się czepiam dyskusyjnych odkryć – bo przecież są też fakty, z którymi nie można się spierać. Na przykład: sieć sklepów Tesco, gigant światowej sprzedaży detalicznej, została założona przez człowieka o polskich korzeniach. John Edward Cohen, bo tak nazywał się ten przedsiębiorczy typ, został nawet uszlachcony za swoje zasługi dla handlu detalicznego w 1969 roku.
Jest w telewizji taki teleturniej „Balls of steel”. Zadaniem zawodników jest płatanie różnych głupich figli całej reszcie społeczeństwa a nawet doprowadzanie tego społeczeństwa do szewskiej pasji. I tak w ramach konkurencji „ujeżdżanie przybysza z Europy” zawodnik próbował ujeżdżać, a jakże, niespodzianka, naszego rodaka. Wskoczył na plecy niczego nieświadomego przechodnia i trzymając się kurczowo szyi starał się utrzymać jak najdłużej „w siodle”. Rodak wypadł chwalebnie, patriotycznie i bojowo na tle innych ujeżdżanych. Bo podczas gdy Hiszpan, Włoch i ktoś tam jeszcze zachowywali stoicki spokój, delikatnie próbując strząsnąć natręta, Polak zrzucił łobuza na glebę już po kilkusekundowej walce, po czym gonił go na kopach przez dobre kilkaset metrów.
Tak szczerze mówiąc nie trzeba wiele wysiłku, żeby stwierdzić, że obecność Polaków we wszechświecie bywa znacząca. Gdzieś tam w Australii jest góra Kościuszki i nawet, o ile dobrze pamiętam, jest też jakieś wzniesienie Purskiego w okolicach Seattle w Stanach. To dość zastanawiające – bo, o ile każdy mniej więcej kuma kto to był Kościuszko, to chyba niewielu ma tajemną wiedzę na temat tego, czym Purski zasłużył się w historii Ameryki. O ile w ogóle się zasłużył, skubany.
Czas na finał, ale problem polega na tym, że nie bardzo wiem, czym skwitować dzisiejsze rozważania. Z braku pomysłów i polotu odwołam się do kolejnego przykładu i wkładu, jak najbardziej, Polaków w rozwój. Rozwój rock\’n\’rolla tym razem. Słynna w USA w połowie ubiegłego stulecia wytwórnia muzyczna Chess Records została założona przez dwóch braci – Leonarda i Phila Chessów. Faktycznie ci dwaj panowie byli polskimi, żydowskimi emigrantami i ich prawdziwe nazwiska brzmiały bardzo rock\’n\’rollowo: Lejzor i Fiszel Czyż. Dla wytwórni nagrywał m.in. nie kto inny jak Chuck Berry. Wydaje się, że ów gentleman nie jest Polakiem. Choć niczego nie można być stuprocentowo pewnym, prawda?
Radosław Purski / Fot. Thinkstock

Potęga chcenia >>

Co lubi człowiek? >>

Miałeś wypadek? Możesz dostać odszkodowanie >>