Styl życia
Szok: Kolejna Polka zginęła na wakacjach! Aresztowano jej partnera
Tragicznie skończyły się wakacje Magdaleny A., która wybrała się wraz ze swoim partnerem do Chorwacji. Jej ciało wyłowili z morza ratownicy.
Do tragedii doszło 6 czerwca. Tego dnia 39-letnia Magdalena A. i 51-letni Paweł P. z Lublina udali się w rejs jachtem po kanale Zadarskim. Kilka godzin później niemieccy żeglarze wyłowili z morza roztrzęsionego Pawła P., który mówiąc nieskładnie i chaotycznie wyjaśnił, że jego partnerka zniknęła.
Kolejna śmierć kobiety w Egipcie! Czy pomoże rozwikłać zagadkę „samobójstwa” Magdaleny Żuk?
Żeglarze odstawili Pawła P. na brzeg, po czym opłynęli w swoją stronę. Polak natomiast udał się do kawiarni, gdzie według świadków zachowywał się agresywnie. Niedługo później ratownicy wyłowili z morza ciało Magdaleny A. Świadkowie twierdzą, że na ciele denatki było widać ślady pobicia i siniaki, a późniejsza sekcja zwłok potwierdziła ich doniesienia.
Dwie doby później Paweł P. został aresztowany przez chorwacką policję i doprowadzony przed sąd. Podczas przesłuchania P. nie przyznał się do winy. Według chorwackich mediów zeznania Polaka wykluczały się i były chaotyczne. Portal "Zadarski.hr" napisał, że "sędzia przez dwie godziny przesłuchiwał Polaka w towarzystwie jego prawnika Milana Petricica".
"Mój klient aktywnie się bronił. Wyjaśnił, że zgon nastąpił w wyniku nieszczęśliwych okoliczności w połączeniu z ciężkim stanem zdrowia swojej dziewczyny. Mój klient nie jest winny" – powiedział prawnik Petricic.
Paweł P. tłumaczył, że Magdalena A. cierpiała na chorobę psychiczną, a feralnego dnia miała zażyć zbyt dużą dawkę leków. Gdy jacht znajdował się około jedną milę morską od lądu, jego silnik zacząć się psuć, więc mężczyzna zaczął go naprawiać. W tym czasie Magdalena A. skoczyła do wody i zaczęła się topić. Paweł P. powiedział, że natychmiast rzucił się do wody, żeby ją ratować, ale mimo kilkukrotnych prób nie udało mu się tego zrobić.
Jednak, jak donoszą chorwackie media, Paweł P. został aresztowany, ponieważ "jest uzasadnione podejrzenie, że na łodzi doszło do kłótni między nim, a Magdaleną, w wyniku której mężczyzna kilka razy uderzył kobietę".
Kurier Lubelski napisał na swoim portalu, że Paweł P. był już w Polsce notowany i miał problemy z prawem. Siedział w więzieniu 4 lata za składanie fałszywych zeznań. Ponadto dziennikarzom z "Kuriera" udało się nieoficjalnie ustalić, że "Paweł P. w latach 90-tych przewodził znanej w Lublinie zorganizowanej grupie przestępczej, która m.in. wyłudzała pieniądze".