Życie w UK

Koafiura, czyli sportowe synekurki

– Ludzie nie są tacy głupi, jak nam się wydaje. Są dużo głupsi – tymi słowami zdzielił w pysk miliony Polaków niejaki Tomasz Lis, podczas jednej z pseudointelektualnych dysput na Uniwersytecie Warszawskim. Tak sformułowane credo gwiazdy małego ekranu zdaje się być bliskie naszym pożal się Boże politycznym „yelitom”. Dowody? Proszę bardzo. Jeden jeszcze cieplutki ze sportowego poletka.

Koafiura, czyli sportowe synekurki

Niedługo po ostatnim zmieszaniu związanym z parlamentarną elekcją, w blasku fleszy i przy szmerze telewizyjnych kamer wręczano ministerialne teki najlepszym spośród namaszczonych przez naród. Najczęściej na łamach można było popatrzeć sobie na fotki nowo kreowanej pani minister od przysiadów, sportu znaczy, czyli dr Joanny Muchy. Kobitka już co prawda nie pierwszej młodości, ale w ministerialnym gronie za miss uchodzić może. W trakcie ostatnich wyborów pani dr Joanna prolongowała swoją obecność na politycznych salonach dzięki mieszkańcom Lublina i okolic. Parcie na władzę miała doprawdy przeogromne. Dość powiedzieć, że znalazła się na szczycie rankingu kandydatów, którzy swoimi podobiznami przyozdobili  największą w Kozim Grodzie liczbę latarń, płotów etc. Przyszła pani minister musiała nawet z tego powodu ponieść dodatkowe koszta. Ale nic to. Ważne, że elektorat dał się uwieść hasłu „Lepsza polityka”. Pani dr Mucha z impetem zabrała się za naszą sportową stajnię Augiasza. W pojedynkę nie da rzecz jasna rady. Udanie się z motyką na słońce zdaje się być w tym przypadku bardziej sensowne. Trzeba zatem otoczyć się gronem fachowców. W mediach przebąkiwano nawet coś o kandydaturze na posadkę jednego z doradców dawnego gwiazdora piłkarskich muraw, a obecnie czołowego futbolowego celebrytę – Zbigniewa Bońka. Na szczęście pomysł upadł.

Fotel u fryzjera i w gabinecie

W głowie pani dr Joanny zaświtał nowy, wytrawny pomysł na innego członka swej sportowej świty. Na miejscu będzie nadmienić, że na głowie pani dr minister włosy zawsze są nienagannie ułożone. Można zatem domniemywać, że geneza idei odkrycia wyśmienitego kandydata na dosyć istotne stanowisko narodziła się w trakcie układania koafiury. Kandydat minister dr Muchy na etat wicedyrektora Centralnego Ośrodka Sportu, to według informacji „Wprost” właściciel zakładu fryzjerskiego z usług, którego korzystała. Pan Marek Wieczorek z dnia na dzień miast troszczyć się o zaopatrzenie własnego biznesu w nożyczki, szampony, grzebienie – ma pod swą pieczą obiekty takie jak warszawski Torwar, ośrodki w Spale, Zakopanem, Szczyrku, Wałczu, Władysławowie, Giżycku. Minister dr Mucha mężnie stanęła w obronie swego „odkrycia”. Do redakcji „Wprost” nadesłała stosowne pismo, w którym wymieniła całą drogę naukową swego znajomego, która przygotowała go do objęcia intratnej posady w sporcie. I tak: ekonomia na UMCS, aż trzy rodzaje studiów podyplomowych (zarządzanie na UJ, logistyka na SGH, marketing polityczny dzięki Wyższej Szkole Zarządzania i Marketingu). Nie wspomniała tylko o sporej praktyce w charakterze jurora podczas wyborów Miss Polski Nastolatek.  Wszystko fajnie, tylko dlaczego pani dr minister nie ogłosiła konkursu na tak ważkie stanowisko i nie dała szansy swojemu znajomemu, by błysną przed komisją? Czy słyszała kiedyś takie określenia jak nepotyzm, kumoterstwo? – Muszę przyznać, że pomysł, iż zatrudniłam pana Marka Wieczorka ze względu na korzystanie z usług świadczonych przez jego firmę, jest najbardziej abstrakcyjnym pomysłem, jaki kiedykolwiek słyszałam podczas mojego politycznego życia – napisała pani dr Mucha we wspomnianym piśmie. Oczywiście wierzymy, podobnie jak w to, że krasnoludki żyją. Retoryka tegoż oświadczenia idealnie wpisuje się w zacytowaną na wstępie mądrość redaktora Lisa. Niestety. Niepostrzeżenie oliwy do ognia dolała posłanka Julia Pitera. – Zaskoczona jestem słowami pani minister o obraźliwości. Należy wystrzegać się takich sytuacji. Podejrzewam, że będzie to prześmiewane przez dugi czas – wypaliła przed kamerami TVN 24. Sęk w tym, że mnie osobiście absolutnie nie jest do śmiechu. Widocznie charakteryzuję się mniejszym poczuciem humoru niż to, które obowiązuje wśród dworzan Donalda Tuska, czy Jarosława Kaczyńskiego. Smutas ze mnie, czy co?

Nie matura… lecz znajomości

Problem też w tym, że funkcja ministra sportu i turystyki zaczyna jawić się niczym poręczna synekura dla „swoich”. Pani dr Joanna Mucha ze swymi ekonomicznymi szlifami doktoranckimi i latami doświadczeń pedagogicznych na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim to kandydat wprost wymarzony na to stanowisko. Pozostaje mieć nadzieję, że praca naukowa nie wadziła, by od czasu do czasu obejrzeć jakiś meczyk w telewizji, co teraz może procentować na ministerialnym stolcu. Zresztą jakoś nie mamy farta do osób piastujących ten wysoki – zdawałoby się – urząd. Pamiętacie Jacka Dębskiego, zawiadującego polskim sportem jeszcze pod szyldem Urzędu Kultury Fizycznej? A Mirosława Drzewieckiego, który musiał podać się do dymisji w powiązaniu z aferą hazardową? Minister Elżbieta Renata Jakubiak pobierała wiedzę w zakresie sportu pełniąc funkcję sekretarki wicemarszałków, czy też pełniąc funkcję szefa Biura Dyrektora Generalnego Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Tylko patrzeć jak Ministerstwo Sportu i Turystyki do złudzenia będzie przywodzić na myśl coś na kształt Ministerstwa Głupich Kroków z rządu nieśmiertelnego Monty Pythona. Sport jest bliski milionom Polaków i doprawdy zdumiewa fakt, że władają nim ludzie bez jakiegokolwiek merytorycznego przygotowania. Tak się składa, że Lublin jest bliski memu sercu, czemu trudno się dziwić zważywszy, że spędziłem tam większy szmat swego życia. I to niemal zawsze blisko sportu. Wydaję się zatem być upoważniony, by oświadczyć pani dr minister, iż w tym mieście znam kilka osób, które mają lepsze papiery, by kierować COS-em i tym podobnymi. Dyskwalifikuje ich może to, że nie są umoczone w żadną politykę, a już na pewno w zakładach fryzjerskich zjawiają się li tylko w charakterze petentów. Całe swoje życie, ot trywialnie, poświęcili sportowi. Może pójdźmy dalej i przyjmijmy wzorce płynące z Italii, gdzie w parlamentarnych ławach zasiadała Ilona Staller, znana milionom panów bardziej jako Cicciolina, a dziś idąca w jej ślady gwiazdka porno z polskimi korzeniami Amandha Fox kandyduje na fotel burmistrza miasta Trent. Winien jestem jedno drobne sprostowanie. Swego czasu z determinacją godną lepszej sprawy zarzekałem się, że już nigdy nie wmieszam do swych felietonów tematów z mętnych kręgów polityki. Po raz kolejny dałem wyraz swej tzw. silnej woli w wydaniu cokolwiek żałosnym. Ale przecież premier Tusk walił się w piersi aż dudniło, że wyrwie z korzeniami każdego chwasta, który będzie plenił kumoterstwo w sterowanej przez niego rządowej nawie. Skoro ta nawa może dryfować, to dlaczego ja nie miałbym. Przynajmniej czasami. Swoją drogą to szkoda, że nasi ministrowie nie odwiedzają specjalistycznych gabinetów, gdzie wykwalifikowane terapeutki przy użyciu seksu zajmują się rozładowaniem stresów nagromadzonych podczas posiedzeń najważniejszego z gabinetów. Zatrudnienie tych pań na eksponowanych posadach miałoby korzystny wpływ na wizerunek naszych „yelit” politycznych. Wizerunek byłby przynajmniej milszy dla oka. Niekoniecznie o fachowość musi iść. To już zupełnie inna bajka…
 

Jerzy Kraśnicki

author-avatar

Przeczytaj również

Kobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuKobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnych
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj