Życie w UK
Kibole zadźgali fana futbolu
Zanim na Wembley zaczął się piłkarski bój pomiędzy Anglii a Walią w kwalifikacjach Mistrzostw Europy 2012, niezidentyfikowani chuligani zaatakowali jednego z kibiców popularnych „Smoków”.
44-letni Mike Dye przyjechał z Cardiff do Londynu, aby dopingować drużynę narodową, ale nie udało mu się nawet wejść na stadion. Na drodze stanęło mu sześciu kiboli, którzy brutalnie go pobili. Pomoc służb medycznych, choć natychmiastowa, pojawiła się za późno – życia ojca trójki dzieci nie udało się już uratować. Piłkarskie areny w Wielkiej Brytanii uchodzą za jedne z najbezpieczniejszych na świecie. Pomimo rygorystycznych przepisów i zaawansowanej technologii chroniącej zwykłych kibiców, wciąż zdarzają się tragiczne wypadki, rzucające cień na futbolowe zmagania. Śmierć Dye`a odbiła się szerokim echem w Walii. Na jednym z portali społecznościowych tysiące ludzi składają kondolencje pogrążonej w żałobie rodzinie. A sam mecz? Walijczycy przegrali, grzebiąc tym samym swoje szanse na awans na polsko-ukraińskie Euro.