Styl życia
Jest nadzieja!
Polskie siatkarki przegrywając finał turnieju w Ankarze z Turczynkami 3:0 pogrzebały swoje szanse na zdobycie przepustek do Londynu. Olimpiadę będą mogły obejrzeć najwyżej w telewizji.
Podczas rozgrywek w Ankarze szukano analogii pomiędzy podopiecznymi Alojzego Świderka, a zespołem Andrzej Niemczyka, który w 2008 roku sięgnął właśnie w Turcji po europejski prymat. I rzeczywiście – Polki grały szybko, skutecznie w ataku i umiejętnie się broniły. Grały skoncentrowane i nie popełniały dużo błędów. Z „grupy śmierci” z Rosjankami (mistrzynie świata), Serbkami (mistrzynie Europy) i Holenderkami wyszły z pierwszego miejsca. W półfinale zagrały fantastyczną partię z Niemkami, udowadniając, że potrafią przełamać kryzys i wygrać 3:1. Niestety, bajka skończyła się w najgorszym momencie – w finale z gospodyniami na parkiet wyszedł zupełnie inny zespół, niż w poprzednich meczach. Biało-czerwone grały bez tego zacięcia i determinacji, które decydowały o wygranych w poprzednich meczach. Ale po latach ciągłych konfliktów, skandali, zmian szkoleniowców i stanu permanentnego kryzysu zbudowana została kadra, która potrafi grać i wygrywać z najlepszymi. Nie ma co się przejmować tą porażką, tylko skupić się na szlifowaniu formy na World Grand Prix.