Życie w UK

Jakub T: przysięgli się nie tłumaczą

Jakub Tomczak, 25-latek z Poznania, dostał karę podwójnego dożywocia. Jego polski obrońca będzie wspomagał brytyjskiego w złożeniu apelacji.

Dlaczego Jakub >>?

Jakub T. : Aresztowanie skrajnie nadużywane >>

Proces nazywany przez lokalną prasę Redlands Close Trial (od nazwy uliczki, w której znaleziono nieprzytomną Jane H.) zakończył się wyrokiem podwójnego dożywocia z możliwością ubiegania się o zwolnienie po 9 latach – w praktyce po ośmiu, ponieważ Jakub Tomczak odsiedział już rok w aresztach. W brytyjskim prawie, w którym nie ma kary śmierci, dożywocie jest karą najsurowszą, ale jednocześnie symboliczną, bo zwolnienie od niego może nastąpić po kilku latach.
 

Kara

Jakub Tomczak został skazany na podwójne dożywocie: jedno za gwałt, drugie za celowe spowodowanie poważnych obrażeń ciała. Karę będzie odbywał w Polsce, bo sąd w Poznaniu postawił taki warunek wydając go Brytyjczykom pod Europejskim Nakazem Aresztowania. Tu pojawia się jednak problem.
– Nie wiadomo, jak polski sąd zakwalifikuje tę karę. O wcześniejsze zwolnienie od kary dożywocia w polskim prawie można się ubiegać najwcześniej po upływie 25 lat pobytu w więzieniu. Z kolei maksymalny wymiar kary za gwałt ze szczególnym okrucieństwem wynosi 15 lat – wyjaśnia mecenas Mariusz Paplaczyk, polski obrońca Jakuba Tomczaka. Wiadomo też, że kara wymierzona przez polski sąd nie może być wyższa niż orzeczona przez brytyjski, ale i nie znacząco niższa, bo Polska nie powinna podważać kompetencji brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości. Wybitny polski karnista, profesor Piotr Kruszyński, na antenie radia Tok FM wyjaśniał ogromne różnice pomiędzy brytyjskim prawem a prawem kontynentalnym (systemy prawne krajów Europy kontynentalnej są do siebie dość podobne). „W brytyjskim prawie nie ma kodeksów ani z góry ustalonego wymiaru kary. Jest ono precedensowe i wszystko leży w rękach sędziego, który nie jest w żaden sposób ograniczony przez przepisy" – mówił.
 

Sędziowie przysięgli

Z polskiego punktu widzenia dziwi nie tylko swoboda jaką cieszy się sędzia, ale i instytucja ławy przysięgłych. „Gdybym był niewinny, nigdy nie chciałbym być sądzony przez sąd przysięgłych. Gdybym był winny, żądałbym natychmiast sądu przysięgłych” – posumował ten organ profesor Kruszyński. Jak wyjaśnił, sądy przysięgłych są uważane za najbardziej niezawisłe, ale jednocześnie za nieprzewidywalne. W procesie Jakuba Tomczaka jedenastu z dwunastu sędziów przysięgłych uznało go winnym, tylko jedna osoba nie była przekonana o jego winie. Jednak motywacja i wnioskowanie ławy przysięgłych, która po 3,5- godzinnej naradzie wydała wyrok, są objęte ścisłą tajemnicą. Przysięgli nie muszę się nikomu tłumaczyć, dlaczego podjęli taką a nie inną decyzję. – Na ławie przysięgłych zasiadało siedmiu mężczyzn i pięć kobiet. Jeden z panów miał aparat słuchowy, dwóch było w podeszłym wieku, trzech „po czterdziestce”, jeden młody. Wśród pań aż cztery były w wieku ofiary oraz jedna dużo młodsza. Niektórzy, zwłaszcza młoda kobieta, ewidentnie się nudzili, inni notowali – relacjonuje mecenas Paplaczyk. – By zostać sędzią przysięgłym w Wielkiej Brytanii trzeba mieć ukończone 18 lat, mieszkać w okolicach sądu i nie być karanym. W Polsce, by zostać ławnikiem (którego rola jest nieporównywalnie mniejsza z rolą sędziego przysięgłego – przyp. red.) przechodzi się weryfikację i osoby, które nie są do tej roli predysponowane, są odsiewane – dodaje mecenas. – Instytucja ławy przysięgłych być może sprawdza się w dużych miastach, ale nie w małych miasteczkach, gdzie wszyscy czekają na ukaranie „winnego”, a prasa skazuje go zanim jeszcze zrobią to przysięgli – podsumowuje swoje odczucia po zakończonym procesie mecenas Paplaczyk.
 

Medium

O ile w Polsce panowały co najmniej mieszane nastroje po zapadnięciu wyroku, o tyle w Exeter wyrok przyjęto jako triumf sprawiedliwości. Lokalna gazeta „Express & Echo” w dzień po zapadnięciu wyroku wydała specjalny ośmiostronicowy dodatek „Every Woman’s Nightmare” (Koszmar każdej kobiety)
– obok zamieszczono zdjęcie Jakuba Tomczaka. W następnym dniu – także na czołówce gazety – ukazał się wywiad z ofiarą, opatrzony redakcyjnym komentarzem „Ofiara wylewa swoje serce dla czytelników gazety. Chce, by wiedzieli oni, jak odcisnęła się na niej zbrodnia”. Jane H. nie brała udziału w procesie ze względu na utratę pamięci wydarzeń nocy z 22 na 23 lipca, ale obserwowała wydanie wyroku. Dziennikowi „Express & Echo” powiedziała: „Na sali sądowej on nawet na mnie nie spojrzał. Kiedy na niego patrzyłam, on patrzył w drugą stronę. To jest osoba, przez którą zrezygnowałam ze swojego życia przez to, co on mi zrobił, a on nawet nie był w stanie spojrzeć mi w twarz”. Z kolei w dniu, w którym zapadł wyrok, na stronie internetowej gazety można było przeczytać: „Tomczak, 24-letni student prawa, uśmiechał się i śmiał się sam do siebie, gdy strażnicy wyprowadzali go z sali sądowej po zapadnięciu wyroku”. Całą sprawę główny śledczy, inspektor Mike Fowkes, także w rozmowie z „Exeter & Echo”, opisał jako „jedno z największych dochodzeń kryminalnych w historii miasta Exeter. Pomagało mi w nim ponad 400 osób” – dodał.
 

Apelacja

Na apelację brytyjski obrońca Jakuba Tomczaka, Andrew Langdon, ma 28 dni i na pewno ją złoży. Będzie mu w tym oczywiście pomagał mecenas Paplaczyk. W brytyjskim systemie prawnym nie można apelować od wydanego wyroku – w jego myśl Jakub Tomczak jest winny na zawsze. Można jednak apelować od błędów w procedurze czy od wymiaru kary. – Jeszcze nie wiem, jaką linię apelacji przyjmiemy, zdecyduje o tym główny obrońca, Andrew Langdon. Być może będziemy zwracać uwagę na to, że nie wzięto pod uwagę, iż pierwsze z badań DNA (wykonano dwa – przyp. red.) przemawiało za niewinnością oskarżonego. Być może będziemy apelować co do sposobu, w jaki sędzia podsumował przysięgłym proces (powtarzając sześciokrotne, że prawdopodobieństwo, iż to może być ktoś inny niż Jakub Tomczak jest jak jeden do miliarda – przyp. red.). Mamy jeszcze czas na tę decyzję – wyjaśnia mecenas Paplaczyk. Innym budzącym duże wątpliwości wydarzeniem w procesie było odnalezienie karty SIM należącej do ofiary. Mężczyzna, który jej używał wytłumaczył policji, że ją znalazł. Został przesłuchany i wypuszczony – nie poproszono go u udział w badaniu DNA. – My, jako obrońcy, nie możemy zmusić prokuratury, by nakazała w tym przypadku badanie DNA, nie mamy takiej możliwości – wyjaśnia mecenas. Apelację obrońcy Jakuba Tomczaka mogą złożyć do 24 lutego.
– Mam nadzieję, że jeszcze będą podstawy, żeby przedstawić nasze racje – dodaje mecenas Paplaczyk.

 

Magda Qandil
[email protected]

author-avatar

Przeczytaj również

Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UK
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj