Życie w UK

Jak nas widzą nasi?

Polacy na Wyspach są postrzegani w kraju w różny sposób: jako ludzie przedsiębiorczy, bogaci, jako dresiarze, prymitywy, zarozumialcy. Pisze się jednak o nas i mówi dużo.

 

 
Polacy na Wyspach są postrzegani w kraju w różny sposób: jako ludzie przedsiębiorczy, bogaci, jako dresiarze, prymitywy, zarozumialcy. Pisze się jednak o nas i mówi dużo.
 
Kim są Polacy w Wielkiej Brytanii i Irlandii tak licznie tu obecni? Sondaże pokazują, że jesteśmy młodzi, wykształceni, że chcemy wracać albo że wracać nie chcemy. My sami jesteśmy przepytywani, co o sobie myślimy. Rzadko kiedy jednak pada pytanie, co myślą o nas rodacy, którzy zostali w Polsce. Czy uważają nas za odważnych i przedsiębiorczych, czy za nieudaczników? Badań statystycznych w tej kwestii brak. W archiwum CBOS-u (Centrum Badania Opinii Społecznej) można zauważyć, że wszelkie sondaże dotyczące obrazu Polonii wśród Polaków w kraju kończą się w roku 1989, czyli wraz z upadkiem w Polsce reżimu komunistycznego i otwarciem się kraju na zewnątrz. Nim to bowiem nastąpiło, podział na tych w kraju i tych poza nim był znacznie bardziej odczuwalny. Dziś teoretycznie każdy może podróżować i udać się w dowolne miejsce na świecie, więc podział ten powinien być zauważalny w mniejszym stopniu. Jak się jednak okazuje, o „wyjechanych” pokutują w Polsce pewne mity.
 
Patrzą jak na bogacza
– Z mojej wsi wyjechała znaczna liczba młodych bezrobotnych. Przede wszystkim do Irlandii. Siedzą tam, wracać nie myślą, wydaje się im, że złapali Pana Boga za nogi
– denerwuje się Andrzej, mieszkaniec kilkutysięcznej wioski na Dolnym Śląsku, który obawia się, że ze względu na wiek (ponad pięćdziesiąt lat) miałby mniejsze szanse na obczyźnie. Tak naprawdę osób w jego wieku, a nawet starszych, na Wyspach nie brakuje. Również z Dolnego Śląska do Anglii przyjechał Franciszek. Wiek: pięćdziesiąt trzy lata. Do Polski wysyła niemal wszystko co zarobi. Gdy przyjeżdża tam dwa razy do roku – na Boże Narodzenie i Wielkanoc – sąsiedzi patrzą na niego jak na bogacza. W końcu za wysyłane przez niego pieniądze żona i syn postawili nowy dom. Z kolei Kamila, która w Anglii pracuje jako pomoc domowa, za każdym razem gdy jest w Polsce, by odwiedzić matkę, musi jej tłumaczyć, że tu nie zarabia się dwóch tysięcy funtów tygodniowo. Matka święcie w to wierzy, bo tak twierdzą sąsiedzi, których córka też pojechała na saksy. Bez względu na to co się za granicą robi i ile się zarabia, wrócić do Polski często nie jest łatwo. Trzeba bowiem wówczas stawić czoło pokutującym o nas mitach. – Jeśli po powrocie ktoś zamierza pracować w polskiej firmie, lepiej przemilczeć fakt, że było się za granicą – uważa Grzegorz, który pracuje w Londynie jako ochroniarz. – Zamiast docenić zdobyte przez nas umiejętności, polscy pracodawcy będą nam pokazywać nasze miejsce w szeregu, bo z góry uznają, że będziemy chcieli się wymądrzać ze względu na nasze doświadczenie. Wiem, bo spotkało to wszystkich moich kolegów, którzy wrócili – dodaje
 
Discopolonia
czy najtęższe głowy
O tych, którzy udali się do Wielkiej Brytanii i Irlandii także w polskiej prasie pisze się dwojako. Z jednej strony lamentuje się, że oto ma miejsce drenaż mózgów: najzdolniejsi i najlepsi wybrali edukację na brytyjskich uniwersytetach albo pracę dla tutaj umiejscowionych firm międzynarodowych, nawet jeśli mają one swoje oddziały w Polsce. Znacznie częściej jednak w polskich mediach tutejszą Polonię określa się mianem „discopolonii”. Pisze się o lekkich obyczajach polskich dziewczyn na Wyspach, polskich przestępcach, bezdomnych i tak dalej. Bardzo niedawno w reportażu o Polakach w Irlandii w „Gazecie Wyborczej” można było przeczytać: „Media podają, że za granicę głównie wyjeżdżają ludzie młodzi i wykształceni. Jednak częściej niż intelektualistów spotykamy w Irlandii polskich dresiarzy oraz wąsaczy z niekompletnym uzębieniem”. „To tylko potwierdza mój obraz Polaka na emigracji: około czterdziestki, nadużywający alkoholu oraz przekleństw, czerwona twarz, spracowana i przepita” – opowiadała jedna z bohaterek reportażu. Zdaniem osób, które tak nas postrzegają, Polaka na emigracji poznać po łysej głowie, a Polkę po dekolcie do pasa i nadmiernej opaleniźnie. Inny tekst, w tygodniku „Polityka”, mówił bez owijania w bawełnę o discopolonii: „Panowie proszą panie, a Orzeł Biały zerka na tańczących spod szczerozłotej korony. Tu czas zatrzymał się w miejscu, choć trudno powiedzieć, w której epoce”.
 
Wielki sukces
w metropolii
Dla zrównoważenia tego niezbyt imponującego obrazu polskiego grajdołka w Londynie, Dublinie czy gdziekolwiek indziej, w Polsce możemy usłyszeć o tych, którzy odnieśli wielki sukces w światowej metropolii. Ci, którzy na święta udali się do Polski, mogli w świątecznym wydaniu „Polityki” przeczytać o Polakach w londyńskim City, których „obowiązuje standard: długie godziny pracy, ostentacyjna konsumpcja, piątki – kiedy pije się drinki i wymienia wizytówkami”. To tekst o tych, którzy swoją bardzo ciężką pracą znaleźli się na wysokich stanowiskach w czołowych bankach i instytucjach finansowych w Londynie, a teraz chcą jeszcze pomagać tym, którzy nie wiedzą jak wykorzystać tutejsze możliwości: „Elementem kodu staje się też pochylanie nad rodakami, którym sukces nie był jeszcze dany”. Artykuły i programy o polskich profesorach, projektantach mody, specjalistach od IT, którzy odnieśli sukces w Wielkiej Brytanii czy Irlandii pojawiają się co jakiś czas w krajowych mediach. Ich kariery są szczegółowo analizowane, szuka się w nich recepty na sukces, bo w końcu stanowią spełnienie mitu „od zera do milionera”. – Ludzie chcą wiedzieć, jak oni to zrobili, jakim cudem im się udało, ile zarabiają, czy są szczęśliwsi niż w Polsce, czy żyje się im lepiej. W pewnym stopniu jest to podyktowane niezdrowym zainteresowaniem, podglądactwem – uważa jeden z dziennikarzy polskiej prasy brukowej, który nie chce podawać nazwiska. – Po prostu, ludzie chcą o was czytać! – dodaje.
 
Magda Qandil
 
 
author-avatar

Przeczytaj również

Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj