Styl życia

“Jak Marian buty stracił” (cz.75)

Smutna biografia Rogera. Angielski wieczór w polskiej mordowni.

Niegłodny, ale głodny (cz.74) >>

 

Przypomniało mi się, jeszcze, jak Marian stracił buty za 300 funtów. A było to tak. Mick dostał w prezencie od swojego syna buty znanej firmy, ale były za małe, więc stały sobie w szafie. Pewnego dnia Mick zapytał Mariana, czy nie chciałby takich butów, a Marian, choć oczy mu się zaświeciły, odpowiedział przecząco w przekonaniu, że Mick poprosi go jeszcze raz. Wówczas Mick zwrócił się do mnie, a ja odrzekłem, że jeśli będą dobre, to chętnie je przyjmę. I były dobre. Marian oczywiście znów powiedział, że jestem źle wychowany, bo tak od razu wszystko przyjmuję, ale przypomniałem mu, jak okradł lodówkę gospodarzy, więc się zamknął.
 
Kiedyś Polskę kochano
Mój pobyt w Oksfordzie upływał bardzo miło. Poznawałem ludzi, o których zwykły śmiertelnik mógłby tylko pomarzyć, a przy okazji udzielałem wywiadów lokalnym mediom. Najpierw zaproszono mnie do lokalnej stacji radiowej Fox FM, gdzie przez pół godziny rozmawiałem z Janice Marksham – o Polsce, o emigracji i o innych krajach postkomunistycznych. Polska miała wtedy wysokie notowania i świetną prasę. W telewizji pokazywano mnóstwo filmów o naszym kraju, o „Solidarności”, o Wałęsie. Uchodziliśmy wówczas za bezsprzecznych liderów jeśli chodzi o demokratyczne przemiany. Nikt też nie wątpił, że to Polacy je zapoczątkowali, o czym teraz, głównie z naszej winy, mało kto pamięta.
Poznawani wówczas przeze mnie Anglicy na wyścigi opowiadali o swoich polskich znajomych, gorączkowo grzebali w pamięci szukając jakichś wiadomości na temat naszego kraju i muszę przyznać, że mieli całkiem spore. Pamiętam, jak znalazłem się w jednym z barów studenckich na terenie London School of Economics. Ci, co mnie zaprosili, byli młodymi Anglikami. Dużo rozmawialiśmy o Polsce, a ich wiedza była niesamowita. Najbardziej zaskoczył mnie 21-letni student jednej z londyńskich politechnik, który wręcz poraził mnie swoimi wiadomościami jeśli chodzi o historię naszego państwa. Znał dosłownie wszystko, a szczególnie to, co związane było z II wojną światową. Szczerze przy tym żałował, że Anglia zdradziła Polskę.
 
Poznaję Rogera
Miałem jeszcze spotkania i staże w The Guardian, The Daily Telegraph oraz tygodnikach The Newstatesman i The Spectator. Czułem się dumny, że jestem Polakiem, a Anglików i Anglię pokochałem całym sercem. Wtedy właśnie poznałem Rogera, od którego zacząłem te wspominki. Przyjechał pewnego dnia do Micka na starym kawasaki. Długie, czarne włosy, wysoki, szczupły, w skórzanym, motocyklowym kombinezonie. Mick musiał pojechać na jakieś pilne spotkanie, a ja i Roger udaliśmy się do pobliskiego pubu. Dowiedziałem się od niego, że na tutejszym uniwersytecie skończył geologię, że robi doktorat z paleontologii, lubi bluesa i heavy rocka, że jego ukochany zespół to Hawkwind, a jego dziewczyna Lizzy jest córką znanego historyka Michaela Hearsta i również o tym, że dowiedział się ostatnio od swoich rodziców, iż jest Polakiem. W latach 50. trafił do domu dziecka jako niemowlę. Ojciec – były oficer armii Andersa – właśnie zmarł, a matka… No cóż, biedna kobieta nie była w stanie udźwignąć swej roli. Adoptowało go dwoje bezdzietnych Anglików i pokochało jak własne dziecko. Niedawno opowiedzieli mu całą prawdę i skontaktowali z biologiczną matką. Roger wszystko to mocno przeżywał, był bardzo rozbity, ale z drugiej strony był bardzo dumny, że jest Polakiem. Do niedawna był przekonany, że wszyscy Polacy są lotnikami albo komandosami, a w najgorszym wypadku czołgistami, ale bez wątpienia bohaterami.
 
Polish Original Pub
Był właśnie na etapie poszukiwania swoich korzeni. Jego rodzice pochodzili z terenów obecnej Białorusi. Ojciec był herbowym szlachcicem, a matka szlachcianką. Roger dostał takiego świra na punkcie Polski, że ogołocił z książek na jej temat wszystkie oksfordzkie księgarnie. Od czasu jak się poznaliśmy, zaczął namiętnie jeździć do Polski. Zwiedził wszystko, co tylko możliwe i co niemożliwe, a dokonał tego na swoim starym kawasaki. Na koniec zawsze przyjeżdżał do Krakowa, a później jechaliśmy do Przemyśla. W Polsce podobało mu się dosłownie wszystko, nawet krzywe chodniki i dziurawe ulice, ale najbardziej knajpy, jednak nie te eleganckie, lecz – jak on to nazywał – „polish original pubs”. Te „oryginalne polskie puby” to nic innego jak zwykłe mordownie, w których do picia było jedynie piwo i wódka, a do jedzenia… też piwo i wódka.
 
Angielski wieczór w „Baryłeczce”
W Przemyślu na rogu ulic Smolki i Tarnawskiego znajdował się jeszcze na początku lat 90. lokal pod nazwą „Baryłeczka”. Jeszcze do połowy lat 60. przybytek ten trzymał fason. Można tu było posilić się znakomitą golonką, pieczonym schabem, sandaczem i świetnymi zupami. Podobno swój niepowtarzalny smak zawdzięczały kelnerowi Józiowi Krupie – kiedy niósł talerz zupy do stołu, zawsze strużka potu z jego czoła musiała chlapnąć do potrawy. Józio wiecznie się pocił. Knajpa miała ponadstuletnią metrykę, więc niewykluczone, że dobry wojak Szwejk, który kilkadziesiąt lat wcześniej spędził w areszcie C. K. Sądu Wojskowego kilka dni, po wyjściu na wolność wpadł do tej knajpy na dobre przemyskie piwo i golonkę.
Kiedy z Rogerem wchodziliśmy do „Baryłeczki” (d. „U Steca”), nie było już tam nic z opisywanych rzeczy. W pierwszym pomieszczeniu od dawna niemyte, zaplamione stoły z laminatu, a w drugim dwa metalowe stoły do konsumpcji na stojąco. Właśnie do tego drugiego wpadł z ulicy pies. Pokręcił się chwilę koło nogi od metalowego stołu, podniósł jedną ze swoich łap, załatwił co miał załatwić i wybiegł z powrotem na ulicę. Roger był zachwycony. W zatłoczonym lokalu szybko rozeszła się wieść, że wśród gości znajduje się autentyczny Anglik. W wielonarodowościowym i wielokulturowym Przemyślu, gdzie przez wiele stuleci żyli obok siebie Polacy, Żydzi, Ukraińcy, Niemcy, Austriacy, Czesi, Węgrzy i przybysze z Bałkanów, cudzoziemcy nikogo nie dziwili. Ale Anglik? Na pewno był to pierwszy syn Albionu od czasu istnienia lokalu. Mało tego. Okazało się, że w tej podrzędnej mordowni dwóch klientów zna angielski, trzech niemiecki, a jeden francuski. Najbieglej operował angielskim były sierżant z dywizji gen. Maczka, niejaki Feliks – ksywa „Ołrajt”. Ów pseudonim wziął się stąd, że Felek zawsze powtarzał „All right”. Po demobilizacji spędził 10 lat w USA, ale wrócił do kraju, do rodziny. Drugi, który znał angielski i francuski, był emerytowanym nauczycielem łaciny w jednym z miejscowych liceów. Zapewne z tego powodu tytułowano go „Profesorem”. Profesor – biała koszula, krawat i marynarka z samodziału, z odbitym na plecach żelazkiem, recytował z pamięci i w oryginale wiersze Byrona, czym niesamowicie zaskoczył Rogera. Ten z kolei chciał postawić wszystkim piwo, na co – o dziwo – nikt się nie zgodził, natomiast wszyscy chcieli stawiać jemu. Tak szczęśliwego Rogera nie widziałem jeszcze nigdy. Właśnie wpadła trzyosobowa orkiestra, która zaczęła grać lwowskie kawałki. Muzycy rozpoczęli od „Balu u ciotki Bandziuchowej”, poprzez „Czy jest na świecie taka stacja kulejowa”, „Tylko wy Lwowi”, „Gdy zarobim dwieści złoty”, a skończyli na… hymnie angielskim. Z tym hymnem to było tak: Grajkowie go nie znali, to znaczy tak im się wydawało, no ale jak im zanuciłem to okazało się, że znają. Po angielskim odegrano hymn polski. Roger się rozpłakał i wtedy zaczęli płakać wszyscy.
 
Cdn.   
 
Janusz Młynarski

 

author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj