Życie w UK

Imigranci przyczyną zamieszek?

Kolejny raport na temat wpływu imigracji na Wielką Brytanię nie jest przepełniony optymizmem. Niektórzy interpretują go nawet jako zapowiedź zamieszek.

Zimna wojna zamiast rzek krwii >>

Przemoc na emigracji >>

Choć jego autorzy – grupa laburzystowskich ministrów – nie postawili swoich wniosków aż tak otwarcie, ostrzegają jednak: „Rząd musi podjąć natychmiastowe działanie w odpowiedzi na społeczne obawy związane z imigracją oraz złagodzić napięcia nim dojdzie do niepokojów”. O jakich niepokojach mowa? Nie wiadomo. Jednak to właśnie zdanie dało podstawy prawicowej prasie brukowej (zwłaszcza dziennikowi „Daily Express”) do wskazywania obecności imigrantów w UK jako przyczyny ewentualnych zamieszek. „Daily Express” nie omieszkał też przypomnieć swoim czytelnikom, że aż jedna czwarta rdzennej populacji UK „traci poczucie brytyjskości” – właśnie z powodu imigrantów.

To nie rasizm

W swoim raporcie posłowie z Komitetu ds. Społeczności i Samorządów Lokalnych twierdzą, że obawy Brytyjczyków związane z imigracją wynikają z „autentycznych niepokojów” a nie jak można by sądzić z „rasistowskich czy ksenofobicznych nastawień”. Nieprzychylność lokalnych społeczności w stosunku do nowo przybyłych związana jest – zdaniem parlamentarzystów – z ograniczonymi zasobami, o które obie grupy muszą rywalizować. Do Wielkiej Brytanii w ostatnich kilku latach napłynęło kilka milionów imigrantów z Europy Wschodniej. Choć znalazły się dla nich miejsca na rynku pracy, lokalne szkoły i szpitale okazały się całkowicie nieprzygotowane na ich przybycie. Pozytywne skutki tej fali odczuli przedsiębiorcy i brytyjska klasa średnia, negatywne – klasa robotnicza. To ona bowiem rywalizuje z Polakami, Słowakami i Litwinami nie tylko o miejsca pracy, ale i o owe zasoby. Dlatego też to ta część społeczeństwa czuje się pokrzywdzona. Posłowie chcą temu zaradzić, ale do końca nie wiedzą jak. Proponują nakładanie specjalnych opłat na imigrantów, ale jak się okazuje – po przeliczeniu – stanowiłyby one jedynie promil w morzu potrzeb.

Danych brak

Zdaniem niezależnego ośrodka badawczego Institute for Public Policy Research (IPPR) wnioski, do których doszedł Komitet ds. Społeczności i Samorządów Lokalnych nie są niczym umotywowane. – Nie ma żadnych podstaw by twierdzić, że imigranci ograniczają dostęp lokalnej populacji do zasobów – wyjaśnia Maria Latorre z zespołu ds. imigracji w IPPR. – Nasze badania pokazują, że w przypadku mieszkań socjalnych imigranci w żaden sposób nie odbierają ich lokalnej społeczności, ponieważ ci pierwsi korzystają przede wszystkim z mieszkań wynajmowanych. Trudno mi mówić o innych kwestiach, jak szkoły czy szpitale, bo nasze badanie w tym zakresie nie zostało jeszcze zakończone. W każdym razie takich danych nie ma – dodaje Latorre. IPPR nie znalazł też żadnych dowodów na rzekome napięcia społeczne pomiędzy przybyszami z Azji i Karaibów, a najnowszą falą imigracji (czyli Europejczykami ze Wschodu), o których wspominają w swoim raporcie posłowie. Ośrodek IPPR uważa, że naprawianie sytuacji należałoby zacząć od rzetelnych badań, które pozwoliłyby stwierdzić, w których rejonach są największe niedobory zasobów ze względu na zwiększoną populację. – Najlepszym rozwiązaniem byłaby aktualizacja danych poprzez spis powszechny. Ponieważ jest to jednak niezwykle czasochłonne i kosztowne przedsięwzięcie, rząd mógłby się zdecydować choćby na mniej kosztowny i pozwalający na szybsze wyniki sondaż. Wówczas wiadomo by było, dokąd kierować ewentualne dodatkowe zasoby – wyjaśnia Latorre.

Tak jak w Bradford

Raport posłów z Partii Pracy nie wzbudziłby zapewne aż takich kontrowersji, gdyby nie to, że znalazły się w nim odniesienia do społecznych niepokojów. Przywołują one na myśl wydarzenia z Bradford (miasto w północnej Anglii) z 2001 roku. Wówczas doszło do krótkotrwałych, ale bardzo gwałtownych zamieszek pomiędzy mniejszościami etnicznymi a białą większością. Jak potwierdza internetowa encyklopedia wikipedia.com, Bradford jest historycznie miastem robotniczym. Od czasu jego gwałtownego rozwoju w XIX wieku miało miejsce kilka znaczących fal imigracji: Irlandczycy (XIX w.), Polacy (lata 40. i 50.) i przybysze z Azji Południowej. Nie byłoby to zapewne nic nadzwyczajnego w porównaniu z resztą kraju, gdyby nie fakt, że w Bradford doszło do wyjątkowo silnej segregacji wzdłuż linii etnicznych. W momencie wybuchu zamieszek niektóre z dzielnic stanowiły „getta” zamieszkiwane przez daną grupę. Tak więc dzielnica Toller w 64 proc. była zamieszkana przez Azjatów, a dzielnice Tong i Wibsey – odpowiednio w 93 proc. i 91 proc. przez białych. To właśnie tę silną segregację uznano w późniejszych analizach za przyczynę zamieszek, a nie samą obecność imigrantów. Odnoszenie więc obecnej sytuacji do wydarzeń z Bradford można uznać za przesadzone. W raporcie dodano także, że imigracja ma bardziej donośny wpływ na lokalne społeczności niż przestępczość i terroryzm. – To niepotrzebna retoryka, demonizująca imigrantów, do tego nie oparta na żadnych twardych danych – komentuje Maria Latorre z ośrodka OPPR.

Magda Qandil

 

author-avatar

Przeczytaj również

Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wody
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj