Praca i finanse
Imigranci opowiadają o koszmarze pracy przy zbiorach w UK. Praca jest niezwykle wyczerpująca, a warunki bytowe poniżające
Fot. Getty
Warunki pracy na farmach warzyw i owoców w UK bywają niestety bardzo różne. Imigranci, którzy mają mniej szczęścia, nie tylko nie są w stanie odłożyć pieniędzy na wymarzony cel, ale wręcz ledwo są w stanie przeżyć tu, na miejscu. Zobacz, co o koszmarze pracy przy zbiorach na Wyspach powiedziało w dzienniku „Daily Mirror” kilkoro imigrantów.
Elena Trofimova bardzo się ucieszyła, gdy zobaczyła w gazecie ogłoszenie o pracy sezonowej w Wielkiej Brytanii i szybko się do niej zgłosiła z nadzieją, że zaoszczędzi wystarczająco dużo pieniędzy, aby rozpocząć studia na uniwersytecie. Praca wydawała się sprawdzona, ponieważ proces rekrutacji prowadziła agencja licencjonowana przez Home Office, a nabór do pracy przy zbiorach na jednej z farm w Szkocji stanowił element specjalnego, pobrexitowego programu pilotażowego. – Oferowali 6-miesięczną pracę w Wielkiej Brytanii, z zarobkami na poziomie 8,72 funta za godzinę – wyznała Rosjanka na łamach „Daily Mirror”. I dodała, że warunki pracy i życia na miejscu okazały się upadlające, w związku z czym spędziła ona na farmie zaledwie trzy tygodnie. – Musiałam cały czas pracować i przestać jeść, żeby zaoszczędzić pieniądze na bilet powrotny (…) Zmniejszając wydatki na jedzenie, w końcu zaoszczędziłem wystarczająco dużo na bilet do domu. Jadłam bardzo mało – przyznała 35-letnia kobieta, która jeszcze w Rosji musiała zapłacić za wizę w cenie £244.
Warunki pracy dla imigrantów na farmach w UK są bardzo ciężkie
Niestety doświadczenia Eleny Trofimovej na farmie owoców niedaleko Aberdeen nie są czymś wyjątkowym. Wielu imigrantów (zwłaszcza tych pochodzących spoza UE) skarży się, że na farmach zarabia się bardzo mało, a warunki bytowe są czasem wręcz ekstremalne. – Pracujemy tylko po to, by zapłacić za miejsce w przyczepie kempingowej – stwierdził na łamach „Daily Mirror” młody imigrant z Mołdawii. A wtórował mu Białorusin, mówiąc: – Oni nas tutaj nie traktują jak istoty ludzkie. Czuję się jak niewolnik.
Z kolei 25-letni Ukrainiec Vladyslav Kucheriavyi poskarżył się na panujący na farmie system kar, który uniemożliwia odłożenie większej sumy pieniędzy. – System kar bardzo utrudnia zarabianie pieniędzy. Co dwie godziny odbywa się tzw. przegląd zarządzania wydajnością, podczas którego przełożony sprawdza, ile pudełek zrobiliśmy. W razie niewypracowania krajowej płacy minimalnej, jesteśmy odsyłani z powrotem do przyczepy kempingowej, ponieważ farma musi dopłacić do pensji minimalnej – 8,72 funta za godzinę – wyznał Ukrainiec. Zaznaczając jednocześnie, że odesłanie do przyczepy oznacza, że pracownik (odesłany zazwyczaj na skutek wycieńczenia) nie zarobi już nic do końca dnia.