Styl życia
Ideał sięgnął bruku?
Lance`a Armstronga czeka dożywotnia dyskwalifikacja i pozbawienie siedmiu triumfów w Tour de France. To niszczenie jednej z legend współczesnego sportu czy może szukanie sprawiedliwości?
Armstrong od wielu lat znajduje się na celowniku Amerykańskiej Agencji Dopingowej (USADA). W swojej karierze przeszedł setki testów antydopingowych i nigdy nie został złapany na gorącym uczynku. Przetrwał nawet śledztwo agenta federalnego Jeffa Nowitzkiego, który na koksowaniu przyłapał Marion Jones, ale nieustanna walka o dobre imię już go zmęczyła. Amerykanin, który wielokrotnie wygrywał na kolarskiej trasie, nie dał się pokonać nowotworowi, ale przegrał z legionem śledczych i urzędników pilnujących czystości sportowej rywalizacji. Oskarżenia agencji są wręcz przygniatające. Według USADA Armstrong od 1996 roku miał nieustannie brać EPO, ludzki hormon wzrostu, testosteron i inne sterydy, przetaczać sobie krew, a także szkolić innych kolarzy, jak nie dać się złapać na kontroli. Na poparcie swoich zarzutów agencja ma podobno mnóstwo dowodów i dokumentacji, a także zeznania świadków, w tym Floyda Landisa, kolarza pozbawionego wygranej w Wielkiej Pętli i zdyskwalifikowanego za doping, który w dodatku, delikatnie mówiąc, nie darzył sympatią Armstronga. Ale może stać się tak, że nigdy ich nie poznamy – w obliczu rezygnacji Lance`a Armstronga z obrony mogą nie zostać nigdy wyjawione.