Styl życia
Home Office chce deportować ciężko chorą kobietę. Urząd odmówił jej zezwolenia na pobyt w UK, gdy była w śpiączce!
Fot. Facebook
Fala krytyki spadła na Home Office, który chce deportować z UK ciężko chorą kobietę. Po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną urzędnicy Home Office przyznali, że kobieta nie będzie mogła liczyć na podobną opiekę w swoim kraju ojczystym, ale zaznaczyli też, że nawet to nie uprawnia jej do pozostania na terenie UK.
31-letnia Bhavani Espathi otrzymała wiadomość o nieprzedłużeniu jej wizy kilka miesięcy temu, gdy przebywała w jednym z brytyjskich szpitali w stanie śpiączki. W owym czasie 33-letni narzeczony Bhavani, Niemiec Martin Mangler, odwołał się od decyzji Home Office i przedstawił pełną dokumentację medyczną kobiety, wraz z opiniami lekarzy dotyczącymi transportu 31-latki poza granice kraju. Jednak nawet argumenty medyczne nie zrobiły na urzędnikach brytyjskich większego wrażenia.
Urzędnicy Home Office przyznali, że jest mało prawdopodobne, aby kobieta otrzymała w Indiach podobną opiekę, co w UK, ale też zaznaczyli, że to jeszcze nie uprawnia jej do pozostania w UK. Martin Mangler usłyszał dodatkowo, że jego narzeczona może otrzymać w Indiach opiekę paliatywną i to wystarczy, aby zgodnie z prawem wydalić ją z Wielkiej Brytanii.
Bhavani Espathi przyjechała do Wielkiej Brytanii na studia w 2010 r., a po ich zakończeniu zaczęła pracę w swoim zawodzie na podstawie odnawianej co roku wizy. Niestety, kilka lat temu dowiedziała się, że cierpi na chorobę Crohna, czyli na zapalną chorobę jelit, która zniszczyła jej organizm. Kobieta przeszła kilka operacji ratujących życie, a decyzję o odmowie pozwolenia na dalszy pobyt w UK otrzymała w momencie, gdy przebywała na szpitalnym łóżku w stanie śpiączki.
HIT internetu: Polska też ma swoją Barbie! To powód do dumy?
Mimo ciężkiego stanu i groźby deportacji do Indii, w których nie można spodziewać się solidnego leczenia choroby Crohna, Espathi liczy teraz na empatię urzędników i na możliwość cofnięcia jeszcze niekorzystnej dla niej decyzji. – Staram się myśleć racjonalnie. Myślę, że nie wsadzą mnie do samolotu, gdy rzeczywiście mnie zobaczą. Wszędzie na ciele mam jakieś rurki. Choć potem czytam znów historie o tym, jak [policjanci] przychodzą po ludzi, zanim ci zdołają uzyskać pomoc prawnika – powiedziała na łamach „The Independent” kobieta.