Styl życia
Heat po raz drugi
Miami Heat mistrzami NBA. Po dramatycznym, siedmiomeczowym finale z San Antonio Spurs, „Zarom” udało się obronić zdobyty przed rokiem tytuł.
Prowadzone przez Gregga Popovicha, jednego z największych strategów, „Ostrogi” postawiły trudne warunki przyszłym mistrzom. Gdyby tylko Tim Duncan był ciut młodszy, to pewnie on dołożyłby kolejną cegiełkę do swojego pomnika. Udało się to LeBronowi Jamesowi, choć trzeba przyznać, że MVP finałów był bliski spektakularnej wtopy. Mecze genialne, jak pierwszy i ostatni mecz (triple double), przeplatał z takimi, gdzie był cieniem samego siebie (w G2 trafił tylko 7 z 17 rzutów z gry!). Zwycięzców się nie sądzi, wynik idzie w świat, ale „Król” chyba nigdy nie stworzy takiej legendy, na jaką zapracował Michael Jordan.