Praca i finanse
Firmy z UE odmawiają przyjazdu do UK z powodu „wysokich opłat” na drogach Wielkiego Londynu po rozszerzeniu stref LEZ
Fot. Getty
Od 1 marca na wszystkie drogi Wielkiego Londynu, w tym na fragmenty autostrad M1 i M4, rozszerzona została strefa niskiej emisji (LEZ). To znacznie skomplikowało sytuację firm transportowych z UE, z których nie wszystkie dysponują nowoczesną flotą samochodów ciężarowych spełniających wymagania normy Euro-6.
Coraz więcej firm transportowych z UE odmawia przywiezienia towarów do UK ze względu na „niedopuszczalnie wysokie opłaty”, które od 1 marca zaczęły obowiązywać na wszystkich drogach Wielkiego Londynu. Opłaty, które obowiązują między innymi na drogach dojazdowych do Heathrow oraz na fragmentach autostrad M1 i M4, muszą ponosić od początku miesiąca wszystkie firmy transportowe, które nie dysponują flotą samochodów ciężarowych spełniających wymagania normy Euro-6. Koszt jest niemały, ponieważ wynosi od 100 do 300 funtów dziennie, a kary za brak uiszczenia opłaty to 500 funtów (lub 250 funtów, jeśli zostaną zapłacone w ciągu 14 dni).
Przewoźnicy z UE wycofują się z dostarczania towarów w UK?
Niestety, jak żali się Mike Parr z rodzinnej firmy Perishable Movements Ltd, wiele firm pochodzących z Europy kontynentalnej nie ma tak zaawansowanej technologicznie floty samochodów ciężarowych. A ponieważ koszty dostarczenia towarów do magazynów usytuowanych na terenie Wielkiego Londynu po rozszerzeniu stref niskiej emisji (LEZ) są teraz dla nich zbyt wysokie, to niektóre firmy planują wycofanie się z rynku brytyjskiego. – Przewoźnicy z całego świata transportują ładunki do firmy PML, które wylatują z Heathrow. (…) Nie posiadamy floty pojazdów do odbioru towarów w Europie. Warto również zauważyć, że linie lotnicze mają wieloletnie umowy z kluczowymi firmami, które są trudne do zastąpienia – zaznaczył rozżalony Mike Parr, cytowany przez Aircargo News. A w liście otwartym do burmistrza Sadiqa Khana w sprawie stref LEZ przedsiębiorca napisał: „Firma będzie musiała wydać tysiące funtów na przekwalifikowanie nowych pracowników, a obecni pracownicy, którzy będą w stanie przenieść się do nowej lokalizacji, jak na ironię będą zwiększać koszty emisji paliwa, generując większy ruch na drogach, ponieważ są zmuszeni do dłuższych podróży do pracy. Dla nas – firmy zajmującej się transportem łatwo psujących się – głównie niezbędnych artykułów spożywczych – ładunków zarówno do Wielkiej Brytanii, jak i poza nią, posunięcie to paraliżuje naszą działalność (…) Mamy codzienne przesyłki żywności wychodzącej z Heathrow i przywożonej do Heathrow, którą obsługujemy w imieniu naszych klientów, aby zapewnić bezproblemową dalszą podróż. Codziennie odbieramy również przesyłki europejskich produktów do naszej pakowalni, które są następnie przepakowywane, ładowane i gotowe do dystrybucji do głównych sklepów spożywczych w Wielkiej Brytanii. Chociaż nasza własna flota ciężarówek spełnia wymagania normy Euro-6, wielu europejskich przewoźników, z którymi współpracujemy przy dostawach żywności, nie spełnia ich i obecnie odmawia przyjazdu na Heathrow z powodu niedopuszczalnie wysokich opłat”.
Niestety dla przedsiębiorcy, włodarz Londynu nie zamierza zejść z obranej ścieżki. W odpowiedzi na list Mike'a Parra, rzecznik burmistrza napisał: „Toksyczne zanieczyszczenie powietrza powoduje długotrwałe szkody i stanowi ogólnokrajowy kryzys zdrowia publicznego. W Londynie każdego roku przyczynia się do tysięcy przedwczesnych zgonów. Tylko samochody ciężarowe, które nie spełniają norm emisji, będą musiały płacić dzienną opłatę za przejazd po tym obszarze. Sadiq jest dumny z tego, że jest burmistrzem pro-biznesowym, a badania CBI wykazały, że czystsze powietrze może pobudzić gospodarkę Wielkiej Brytanii o 1,6 miliarda funtów rocznie, w tym prawie 500 milionów funtów rocznie dla lokalnej gospodarki Londynu”.