Życie w UK
Felieton: Na lenistwie Brytyjczyków zyskują Polacy
Gdyby nie lenistwo cechujące Brytyjczyków, prawdopodobnie nie mielibyśmy po co przyjeżdżać na Wyspy. Wszystkie prace w fabrykach, na farmach, jako sprzedawcy czy budowlańcy byłyby obsadzone przez uśmiechniętych, pełnych energii i szczupłych Brytyjczyków, a także umięśnione i bez kilograma nadwagi Brytyjki.
A tak – dzięki narodowemu sportowi Anglii – lenistwu – możemy tu mieszkać, pracować, wychowywać dzieci czy wysyłać pieniądze do domu.
Siedzący tryb życia jest tak powszechny wśród Brytyjczyków, że – choć trudno w to uwierzyć – pod tym względem prześcigają nawet otyłych (niemal anegdotalnie) Amerykanów.
Tak wynika z najnowszego raportu Health Select Committee. Brytyjscy parlamentarzyści apelują więc do lekarzy, aby ci doradzali swoim otyłym i cierpiącym na inne choroby związane z brakiem ruchu na co dzień zwiększenie aktywności ruchowej, bo ta w ciągu ostatnich 20 lat spadła aż o 30%.
Jeśli ktoś mnie zapyta, czy lubię chodzić na siłownię, ćwiczyć z ciężarkami, biegać – odpowiem RZADKO. Jeśli zapytacie, czy codziennie lubię wstawać skoro świt – bez względu na porę roku i okoliczności przyrody i pędzić do pracy – odpowiem hmmm… NIE ZAWSZE.
Jak każdy z nas – bez względu na narodowość – mam mnóstwo ludzkich słabości, z którymi muszę codziennie podejmować na nowo walkę. Lenistwo wpisane jest przecież w człowieka jak DNA.
Podejmuję więc tę codzienną walkę, tak jak Wy, ponieważ wiem, że na lenistwie, “olewactwie” i braku samodyscypliny daleko nie zajedziemy, a dobrobytu ani satysfakcji życiowej w ten sposób również nie osiągniemy.
Cieszy mnie więc niezmiernie, że wszystkie brytyjskie rankingi, badania i sondy dotyczące lenistwa, czasu spędzanego na kanapie w towarzystwie niezliczonych paczek czipsów na Wyspach omijają Polaków szerokim łukiem…