Styl życia

Felieton: Europa decyduje, czyja d***a na ławie!

Od akcesji Polski w struktury Unii Europejskiej mija właśnie okrąglutka dekada, to nadal nie przestajemy zachłystywać się wszystkim opatrzonym przymiotnikiem „europejskie”.

Felieton: Europa decyduje, czyja d***a na ławie!

Choć rozmaite struktury zjednoczonego Starego Kontynentu z roku na rok pozostawiają nam coraz skromniejszy margines swobody. Skrupulatnie dbają, byśmy na własną rękę nie podejmowali żadnych, czasem nawet najbardziej  prozaicznych decyzji.

Autonomia, autonomią, ale europejski porządek musi być! Skąd my to znamy…? Europejski dyktat dotkliwie daje się odczuć nawet w sporcie. Przykład? Proszę uprzejmie.

Sympatycy piłki nożnej z pewnością doskonale pamiętają jeszcze doskonałego pomocnika Roberta Warzychę. I nie sposób się dziwić, gdyż piłkarz ten profesjonalnie coś około dwudziestu sezonów uganiał się za piłką.

W Polsce między innymi w barwach Górnika Wałbrzych, czy też Górnika z Zabrza. Potem poznał smak futbolu w Zjednoczonym Królestwie, u naszych bratanków na Węgrzech i wreszcie za oceanem w rozgrywkach Major League Soccer.

Z orzełkiem też nieźle sobie pokopał – w czterdziestu siedmiu meczach. Ba! Dostąpił nawet zaszczytu gry z opaską kapitana naszej wyjściowej narodowej drużyny.

Licencja, czy papier toaletowy?

W latach kariery zawodniczej za bardzo nie dane było mu wysiadywać dupogodzin na ławce rezerwowych. Po tzw. zawieszeniu butów na kołku, postanowił zamienić ten stan rzeczy i niejako nadrobić spore zaległości w tej dziedzinie.

Zdecydował się posmakować trenerskiego kawałka chleba. Najpierw był asystentem głównego coacha drużyny Columbus Crew, a następnie już samodzielnie prowadził tę ekipę.

I to z niemałym powodzeniem, gdyż doprowadził ten zespół do mistrzowskiego tytułu MLS. Jak to często bywa po latach tułaczki odezwała się tęsknota do „tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych”, itd. Spakował walizki i wylądował na Okęciu.

Na propozycję posady trenera nie musiał specjalnie długo czekać. Niemal natychmiast otrzymał ofertę z klubu, w którym przed laty rozegrał blisko setkę spotkań – z Górnika Zabrze mianowicie. No i w tym momencie zaczęły się przysłowiowe schody.

Okazało się, że o tym, kogo prezes polskiego klubu zatrudni w charakterze trenera pierwszego zespołu decydują… urzędnicy pobierający sowite wynagrodzenia za przesiadywanie w gabinetach w szwajcarskiej miejscowości Nyon. Jednak wcale nie bezczynnie spędzają czas na salonach UEFA.

Pewnie właśnie dla zabicia czasu obmyślają rozmaite przepisy, paragrafy i inne biurokratyczne pęta, które skutecznie potrafią ukrócić jakąkolwiek samowolkę. Robert Warzycha jak najbardziej legitymuje się trenerskimi papierami.

Problem jednak zasadza się w tym, że wydane mu one zostały w Stanach Zjednoczonych, a te na obszarze zarządzanym przez Platiniego i spółkę może co najwyżej wykorzystać w toalecie. O jaką czynność chodzi, nie trzeba chyba bliżej wyjaśniać.

Dziesięć lat pracy trenerskiej, i to z sukcesami, psu pod ogon. No, może nie do końca, bo jednak ktoś rozsądny docenił trenerskie walory i kwalifikacje Warzychy, stawiając go na czele sztabu szkoleniowego Górnika.

Owszem, będzie mógł zasiadać na ławce zabrzan, ale do protokołu meczowego wpisywane będzie nazwisko jego dawnego kolegi z boiska Józefa Dankowskiego. Paranoja wysokich lotów.

Tak na marginesie, to wiąże się to z dodatkowymi, zupełnie niepotrzebnymi kosztami, jakie będzie musiał ponosić klub. Bo przecież trener figurant także jakieś uposażenie będzie musiał otrzymywać. Znając realia naszego futbolu, to pewnie niemałe.

Może soccer to nie futbol?

Konia z rzędem temu, kto odpowie na jedno banalnie nieskomplikowane pytanie. Dlaczego trenerskie uprawnienia ze Stanów nie są honorowane w Europie? Czy mecze rozgrywane są tam według innych zasad?

Może powietrze w piłkach mają odmienne? A może wreszcie chodzi o nazwę soccer, pod którym w Ameryce znany jest nasz poczciwy futbol vel piłka nożna? Raczej nie, gdyż Jankesi w rankingu FIFA plasują się na całkiem niezłym, bo czternastym miejscu.

Jak nie wiadomo o co chodzi, to zapewne chodzi o kasę. Warzycha, aby chwalić się statusem trenera pełną gębą będzie musiał zakupić tornister i karnie udać się na zajęcia do jakiejś tam szkółki dla szkoleniowców.

Trener, który mógłby być wykładowcą, będzie musiał wcielić się w rolę ucznia i uregulować stosowne czesne. Nie popisał się też Zibi Boniek i jego podopieczni z PZPN. Mogli jedną decyzją ukrócić tę farsę, wydając Warzysze tymczasową licencję.

Zabrakło tym razem odwagi, czy jak to zazwyczaj bywa zdroworozsądkowego pomyślunku? Ten z pozoru banalny przykład dowodzi jednak, jak daleko poddaliśmy się dyktatowi najprzeróżniejszych struktur europejskich.

Dokąd to nas na dłuższą metę zaprowadzi? Generalnie nie mam nic przeciwko niebieskiej fladze upstrzonej żółtymi gwiazdkami, ale naprawdę nie podoba mi się fakt, że Polak w Polsce nie może zatrudnić Polaka bez jakiegoś tam kwitka wystawianego w Szwajcarii. Europo pozwól nam swobodnie decydować, czyja dupa, gdzie może siadać!

 

 

author-avatar

Przeczytaj również

Kobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuKobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnych
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj