Życie w UK
Felieton: Apatia młodych Brytyjczyków kontra „sympatia” polskich imigrantów
„Nie mam poczucia winy w związku z tym, że nie wezmę udziału w wyborach” – stwierdza 24-letni Brytyjczyk na łamach „The Guardian” podejmując w swoim tekście temat „apatii wśród młodych mieszkańców Wysp” związanej ze zbliżającymi się wyborami. A jak to jest z polskimi imigrantami? Czy podzielamy nastawienie młodych Brytyjczyków?
Z felietonu napisanego przez jednego z przedstawicieli młodego pokolenia na Wyspach, Twiggy’ego Garcię, wynika, że mieszkańcy Wielkiej Brytanii w przedziale wiekowym od 18 do 24 lat nie są już tak naiwni, by wierzyć politykom i ich obietnicom.
Nie są także skorzy do oddania swojego głosu na któregokolwiek z nich i nie mają w związku z tym najmniejszych wyrzutów sumienia.
Z badań przeprowadzonych przez Office for National Statistics wynika, że zaledwie 31% mieszkańców Wysp między 16 a 24 rokiem życia jest „umiarkowanie” lub „bardzo” zainteresowanych polityką, a większość młodych Brytyjczyków jest „apatycznie” nastawiona do wspomnianego tematu.
Według badań, brak zaufania i zaangażowania w sprawy polityczne swojego kraju wśród młodych mieszkańców Wielkiej Brytanii jest największy spośród wszystkich mieszkańców Unii Europejskiej.
Dobitność i szczerość młodego Garcii jest zapewne bliska wielu naszym rodakom, którzy przez decyzje polskich polityków mają nikłe nadzieje na godne życie w ojczystym kraju.
Jak stwierdza Garcia: „Mam 24 lata i byłem do tej pory świadkiem wystarczającej ilości kłamstw i nadużyć władzy ze strony trzech głównych partii. Nie czuję się winny z powodu rezygnacji z głosowania.
Nie zamierzam głosować na rzecz mniejszego zła z nadzieją na to, że laburzyści dadzą popalić mojemu pokoleniu mniej od torysów”.
Wielu polskich imigrantów, którzy mimo negatywnego nastawienia obecnego brytyjskiego rządu do przyjezdnych odnalazło się w Wielkiej Brytanii i wykazuje większe zadowolenie z życia na Wyspach niż w Polsce, ma zapewne mieszane uczucia na temat opinii młodego Brytyjczyka.
Sceptycyzm wobec rządzących nie jest nam obcy, jednak – jak wiemy z własnego doświadczenia –„kłamstwa i nadużycia” brytyjskich polityków są i tak bardziej przyzwoite od poczynań polskich polityków. Wybór „mniejszego zła” podczas głosowania nie jest dla nas niczym nowym, podobnie jak towarzysząca mu apatia.
Inaczej jednak wygląda nasza mobilizacja przedwyborcza w kraju, do którego wyjechaliśmy myśląc o poprawie swojej sytuacji życiowej. Wielu z nas przyzna, że Wielka Brytania nas nie zawiodła – również dlatego, że mamy w niej prawo wartościowego głosu, który nie jest ignorowany ani przez brytyjskie społeczeństwo, ani przez rządzących.
Państwo brytyjskie pozwala nam się rozwijać: tutaj decydujemy się na dalsze kształcenie, zakładanie własnych biznesów, które nie upadają pod wpływem utrudnień systemowych, a nasze zaangażowanie przynosi nam zadowalające efekty. Nic więc dziwnego, że dla większości z nas apatia młodych Brytyjczyków może być nieuzasadniona.
Wychowani w innym systemie i z niego niezadowoleni młodzi Wyspiarze mogą go krytykować – o ile tylko mają pomysł na dokonanie korzystnych zmian. My, Polacy – w odróżnieniu od nich – jesteśmy silnie zmotywowani do głosowania.
Duża w tym zasługa Davida Camerona, któremu będziemy mogli okazać w zbliżających się wyborach swoje zaangażowanie i… „sympatię”.