Życie w UK
Farage: „Przez imigrantów nasze dzieci nie mogą bawić się na ulicach”
Brytyjczycy czują się nieswojo mieszkając w sąsiedztwie imigrantów – do tego stopnia, że nie pozwalają swoim dzieciom bawić się na ulicach – ostrzega Nigel Farage. Lider UKIP w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że mieszkańcy wschodniej Anglii odczuwają „głęboki dyskomfort” w związku z „milionami imigrantów”, którzy osiedlili się tam na przestrzeni ostatniej dekady.
Podczas wystąpienia towarzyszącego odsłonięciu oficjalnego plakatu wyborczego partii, Farage oświadczył również, że zredukowanie salda migracji z poziomu 300 tysięcy rocznie do 30 to kwestia trzech lat, pod warunkiem, że do 2018 Wielka Brytania przestanie być członkiem Unii Europejskiej. Taki ruch, zdaniem szefa UKIP, sprawi, że lokalne społeczności będą „bardziej zadowolone ze swojego sąsiedztwa”.
„Chcę mieszkać w okolicy, w której nasze dzieci będą mogły bawić się wieczorami na ulicy, i żyć w społeczeństwie wolnym od wewnętrznych sporów” – oświadczył Farage dodając, że w jego odczuciu, na przestrzeni ostatniej dekady taki krajobraz społeczny, zwłaszcza we wschodniej Anglii, coraz trudniej spotkać.
„Jeśli pojedziemy w tamte rejony i zapytamy mieszkańców, jak czują się ze zmianami, jakie zaszły w ich miastach w ciągu ostatnich kilkunastu lat, usłyszymy, że odczuwają oni głęboki dyskomfort w związku z liczbą osiedlających się w okolicy imigrantów. Ich liczba jest tak duża, że o integracji z miejscowymi nie ma już mowy” – stwierdził szef UKIP i dodał, że poziom „powrotu do normalności” zostanie osiągnięty, kiedy saldo migracji spadnie do 30 tysięcy rocznie. „Takie statystyki utrzymywały się niemal nieprzerwanie od lat 50. do początku tego wieku. Dzięki temu w kraju żyło się wygodnie – przyjezdni asymilowali się ze społeczeństwem, a ich obecność nie miała znaczącego wpływu na wysokość płac (…) Jeśli w jednym momencie otwiera się na oścież drzwi i zaprasza ponad pół miliarda osób, sprawowanie kontroli nad imigracją staje się niemożliwe” – komentował Frarage.