Farage nie dojechał na spotkanie. Kto odpowiada za korki na M4? Odpowiedź nie zaskakuje

Nigel Farage nie pojawił się na piątkowym spotkaniu z wyborcami w Walii, ponieważ utknął w korku na autostradzie. Odpowiedzialnością za wysokie natężenie ruchu na drodze prowadzącej do North Talbot lider UKIP obarczył imigrantów.

Około 100 osób, które za możliwość spotkania z Faragem zapłaciły po 25 funtów, musiało rozejść się do domów, nie wysłuchując uprzednio głównych założeń polityki imigracyjnej, jakie miały paść z ust szefa UKIP. Jednak powód odwołania wiecu jest chyba najbardziej satysfakcjonującym, na jaki zwolennicy eurosceptycznej partii mogliby w takiej sytuacji liczyć.

Nigel Farage tłumaczył, że podróż, która powinna zająć mu trzy i pół godziny, trwała sześć z kwadransem. Na zarzut dziennikarza, że odwoływanie spotkania w ostatniej chwili jest nieprofesjonalne, Farage odparł: „To nie jest kwestia profesjonalizmu tylko populacji, która rośnie w zastraszającym tempie z powodu stosowanej obecnie wobec imigrantów polityki otwartych drzwi, a także tego, że M4 nie jest już tak przejezdna, jak kiedyś” – skwitował Farage.

Wypowiedź lidera UKIP została określona przez laburzystów jako „absurdalna”. „Takie uwagi sprawiają, że Farage jest niebezpieczny” – stwierdził Owen Smith, minister ds. Walii w gabinecie cieni. „Sugestia, że korki na autostradzie to sprawka imigrantów, wywołuje salwy śmiechu. Jeśli wsłuchać się jednak uważnie, śmiech to tylko przykrywka dla podprogowej promocji polityki podziałów społecznych serwowanej przez UKIP” – twierdzi Smith.