Życie w UK

Fajną piosenkę wczoraj widziałem…

Czy ty również, drogi Czytelniku, zauważyłeś tę charakterystyczną przypadłość obecnych gwiazd i gwiazdeczek przemysłu fonograficznego? Jakimś dziwnym trafem, nie potrafią one śpiewać, gdy są ubrane, za to w negliżu melodii do śpiewania nabierają od razu. Jak to jest?

Fajną piosenkę wczoraj widziałem…

Do zjawiska, że golizną sprzedaje się obecnie wszystko, już nie tylko przywykliśmy – nauczyliśmy się nie przykładać do niego wagi. W efekcie, do słuchanej fonii, zazwyczaj dorabiamy sobie w myślach znaną nam wizję i dopiero wtedy mówimy: „Jaki fajny kawałek!”.

Powstaje tylko pytanie, czy radosne piosneczki owych artystek w wersji audio, a z obciętym wideo, są W OGÓLE przyswajalne… Zachowanie większości gwiazdek zdaje się potwierdzać te wątpliwości – niewiara w swe wokalne możliwości powoduje uciekanie się do najprostszego, a zarazem najskuteczniejszego „ulepszacza” głosu: negliżu.

Z ową polityką gwiazd estrady, ręka w rękę idzie polityka producentów: ci bowiem wychodzą z założenia, że „śpiewanie śpiewaniem, ale coś sprzedać trzeba”. A jak inaczej wyglądał rynek muzyczny jeszcze nie tak dawno, możemy przekonać się, oglądając starsze teledyski.

Rażą one co prawda swoją archaicznością, jednak ówczesny meloman nie mógł im zarzucić jednego: nie rozpraszały w… słuchaniu muzyki. Żądny muzycznych doznań słuchacz miał tam daną przestrzeń, by docenić wokalny i muzyczny kunszt swych idoli. Dziś natomiast, żeby się skupić na muzyce, przychodzi mu zamykać oczy.

Ale i ta metoda nie jest najlepszym wyjściem, bo skoro nie ma zbytnio czego słuchać, to meloman otwiera oczy i z dwojga złego woli choć sobie popatrzeć. Ponadto, w tamtych czasach, artystka może stała nieruchomo na scenie jak ten kołek, jednak wokalnie się wiła.

Dziś zaś na odwrót: przy mikrofonie zastój, za to reszta ciała wije się na scenie, niczym w rasowym pornosie. To z kolei wymusza na producentach wideoklipów radykalne zmiany: tak jak kiedyś pół ekranu zawalały czyjeś usta, tak teraz ich miejsce przejęły półnagie tyłeczki. Ale wszystko jest OK – media przynajmniej jak były, tak nadal są konsekwentne: w każdej epoce pokazują bowiem to, co w piosence „najważniejsze”…

Są jednak wśród aktualnych gwiazd buntowniczki, które śmią deklarować, że „ich muzyka jest dla uszu, a nie dla oczu”. Mowa oczywiście o Adele. Notabene, to jej – a szczególnie jej fanom – niewąsko podpadł Karl „Modniś” Lagerfeld, popełniając gafę stwierdzeniem, że gwiazda „świetnie śpiewa, ale jest trochę za gruba”.

Nie żebym popierał otyłość, lecz skoro ci, co jedzą oczami wytykani są palcami jako obżercy, to czemu ci, którzy słuchają oczami nie mogliby być okrzyknięci «niesłyszącymi»? Albo od razu ślepcami…? Ot, taki paradoks naszych czasów, że do słuchania przestajemy używać uszu. Jest takie powiedzenie: „Słuchaj uchem, a nie brzuchem”. I bardzo dobrze, że jest – ja jednak myślę, iż stanowczo potrzebujemy również drugiego powiedzenia: „Nie chcem, ale muszem słuchać podbrzuszem”.

Jacek Wąsowicz

author-avatar

Przeczytaj również

Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Holenderski senat odrzuca podwyżkę płacy minimalnejHolenderski senat odrzuca podwyżkę płacy minimalnejBig Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie Gmin
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj