Życie w UK

Euro 2012 w szponach polityki(erów)

Nieuchronnie zbliża się termin inauguracji kolejnego sportowego wydarzenia z najwyższej półki. Mowa rzecz jasna o piłkarskim czempionacie Starego Kontynentu, zwanego w skrócie EURO 2012. Jak łatwo się domyślić – w najlepsze trwa wokół niego swoisty „sabat czarownic”, czyli próba wciągnięcia imprezy w brudne polityczne gierki.

Euro 2012 w szponach polityki(erów)

Z żalem konstatuję, że już wielokrotnie miałem wątpliwą frajdę dać wyraz swemu obrzydzeniu wobec notorycznej ingerencji sfer polityki w świat sportu. Chwilami można wszak odnieść wrażenie, że najbardziej prestiżowe sportowe wydarzenia na naszym globie wprost nie mogą obywać się bez unurzania w politycznym błotku. Reguła jest prosta: im dostojniejsza impreza – tym błotko bardziej grząskie.

Baron i igrzyska

Zawsze, gdy mowa o wdzieraniu się polityki do spraw sportu, przychodzi mi na myśl jedna osoba. Mam tu na myśli niejakiego Pierre de Fredy, barona de Coubertina. To dzięki niemu po piętnastu stuleciach wskrzeszona została idea rozgrywania igrzysk olimpijskich. Baron uważał sport nie tylko za środek do hartowania ciała, ale przede wszystkim za uniwersalną metodę wychowania współczesnego człowieka w duchu pokoju.

Francuz dziś pewnie przewraca się w grobie! Jego szczytne idee zostały dokładnie spaprane. Gdyby mógł to przewidzieć, miast tworzyć Międzynarodowy Komitet Olimpijski, zająłby się na przykład haftem krzyżykowym. Historię igrzysk można dziś śledzić na tle wielkich politycznych wydarzeń. Zatem krótka lekcja historii.

Lekcja historii

Meksyk 1968. Igrzyska te dla wielu utkwiły w pamięci za sprawą niecodziennego protestu dwóch szybkonogich reprezentantów USA. Wykorzystując ceremonię dekoracji najlepszych sprinterów na dystansie 200 metrów triumfator Tommie Smith oraz brązowy medalista John Carlos dali wyraz solidarności z ruchem Black Power. W trakcie odgrywania amerykańskiego hymnu wznieśli w górę ręce przyodziane w czarne rękawice.

Władze MKOl., z jej ówczesnym szefem Avery Brundage, słusznie uznali gest sportowców za stojący w rażącej opozycji do apolitycznych zasad karty olimpijskiej. Carlos i Smith zostali skreśleni ze stanu osobowego amerykańskiego olimpijskiego teamu i razem z bagażami wystawieni poza obszar olimpijskiej wioski. Do dziś jednak ich protest stanowi jeden z najtrwalej zakorzenionych w pamięci symboli meksykańskich igrzysk.
  

Monachium 1972. To niestety najbardziej drastyczny i zarazem tragiczny przykład ubabrania sportu w machinacje natury politycznej. Najczarniejszy z rozdziałów w dziejach nowożytnych igrzysk. Grupa terrorystów palestyńskich z organizacji „Czarny Wrzesień” wdarła się do siedziby sportowców Izraela, biorąc ich za zakładników. Zamachowcy domagali się uwolnienia Palestyńczyków przetrzymywanych w izraelskich więzieniach. Efektem nieudanej akcji policji zabitych zostało jedenastu sportowców, pięciu terrorystów oraz jeden z policjantów.
  

Moskwa 1980 oraz Los Angeles 1984. Najpierw aż 63 reprezentacje krajowe pokazały „gest Kozakiewicza” organizatorom sportowego święta w stolicy Związku Radzieckiego. Pretekstem do tego była awersja do faktu interwencji radzieckiej w Afganistanie. Cztery lata później w ramach retorsji ZSRR, jej polityczni satelici, głownie z tzw. demoludów, zbojkotowali igrzyska przeprowadzone w Kalifornii. No dość tych sportowo-politycznych reminiscencji. Nie jest niestety chlubna karta w dziejach światowego sportu. Cały problem w tym, że nie jest to karta zamknięta. Niebawem najlepsi sportowcy z całego globu zjadą się nad Tamizę, by wydzierać sobie kawałki szlachetnych metali.

Tymoszenko a futbol

Wszystko za sprawą byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko, która na mocy prawomocnego wyroku sądu znalazła się w odosobnieniu, za które służy jej więzienna cela. Nie czas tu i miejsce, by ferować wyroki na temat słuszności decyzji ukraińskiego wymiaru sprawiedliwości. Faktem jest jednak, że nasz wschodni sąsiad jakoś nie ma farta do swoich „pierwszych ministrów”.

Przed Tymoszenko był niejaki Paweł Łazarenko, który zyskał uznanie w oczach twórców rankingu najbardziej skorumpowanych urzędników wszech czasów. Stosowny sąd w USA dowiódł, iż Tymoszenko jako szefowa korporacji Zjednoczone Systemy Energetyczne Ukrainy uiszczała łapówki na panu Łazarenko. Kwota? Drobiazg. Coś około 87 milionów dolarów.

W każdym razie spektakl z Julią Tymoszenko w roli głównej trwa. Sama zainteresowana organizuje głodowe protesty. Jej córka wydeptała ścieżki do wielu politycznych notabli, starając się ich przekonać, że mamusia jest niewinna jak „lelija”, a wszystko to tylko brudne polityczne szachy. No i niestety. Sprawa byłej premier Ukrainy wielu polityków zaślepiła do tego stopnia, że przestali dostrzegać sportowy wymiar imprezy.
 
Jednym z poszkodowanych będzie między innymi szef mistrzowskiej drużyny Borussi Dortmund, Hans-Joachim Watzke. W ramach protestu przeciwko – jego zdaniem – niehumanitarnemu traktowaniu pani Tymoszenko w areszcie, zamierza zbojkotować grupowe mecze z udziałem reprezentacji Niemiec, które rozegrane zostaną na Ukrainie. Podobnych głosów protestu pojawi się wiele. Ba! Niektórzy najbardziej zaślepieni politykierzy domagają się całkowitego bojkotu mistrzostw.

Rzecz jasna nie mogło w tym gronie zabraknąć przedstawicieli naszej klasy politycznej. Na czoło wysforował się Jarosław Kaczyński wraz ze swą partią, w nazwie której jest coś o prawie i sprawiedliwości. Wtóruje mu też główny lokator Pałacu Prezydenckiego.

Osobiście najwięcej do myślenia daje mi właśnie apel prezydenta Bronisława Komorowskiego, mający nakłonić władze w Kijowie, by wyeliminowały ze swego prawodawstwa przepisy umożliwiające skazywanie na karę więzienia za decyzje polityczne. Problem w tym, że granica między decyzjami politycznymi a korupcją jest bardzo wątła…

Zwycięży sport?

Zresztą pan prezydent winien raczej baczniejszym okiem spojrzeć na to co dzieje się w pobliżu jego pałacu. PiS rozgrzany powodzeniem niedawnych protestów w obronie TV Trwam zapowiada „rypleja” 8 czerwca, czyli w dniu meczu Polska – Grecja. Poseł PiS Andrzej Jaworski zapowiada: będziemy chcieli pokazać, że w naszym kraju nie szanuje się konstytucji, łamie się prawo i dyskryminuje katolików. To wszystko stanowić ma otoczkę wielkiego sportowego wydarzenia. Wydarzenia, jakiego nie było jeszcze w dziejach polskiego sportu.
  

Wołaniem na puszczy zdaje się być w tej sytuacji krytyka, na jaką pozwolił sobie Joseph Blatter, szefujący Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej. – Politycy powinni wziąć pod uwagę wartości sportu, a inne sprawy pozostawić na boku. Zanim zacznie się mówić o jakimkolwiek bojkocie, należy pomyśleć, co się za tym kryje i jakie mogą być tego konsekwencje – nie bez racji zauważa Szwajcar.

W podobnym tonie też wyraża się Michael Paltni, prezydent UEFA. – Mistrzostwa Europy to święto piłkarskie, wielki festiwal, który pobudza do rozmowy na wszelkie tematy, ale my nie do wszystkich musimy się wtrącać – odpierał głosy krytyki za zaniechanie interwencji w obronie pani Tymoszenko. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że na stadionach Polski i Ukrainy oraz w ich pobliżu mimo wszystko zwycięży sport!

Jerzy Kraśnicki

author-avatar

Przeczytaj również

Ekopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życie
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj