Życie w UK

Ekstrak(l)asa, czyli futbolowe Eldorado!

„Czy się stoi, czy się leży kupa forsy się należy”. Dewiza ta robiła furorę wśród klasy robotniczej w cokolwiek zamierzchłych już czasach PRL-u. Dziś zdaje się jak ulał przystawać do pewnej grupy zawodowej, której przedstawiciele wprost ubóstwiają wprowadzać ją w życie. Mam tu na myśli sportowców, którzy za pomocą kończyn dolnych posługują się piłką futbolową.

Ekstrak(l)asa, czyli futbolowe Eldorado!

Zarabiają krocie – niewspółmiernie do efektów zaangażowania w czynność wykonywaną w miejscach pracy wyłożonych dopieszczoną trawą. Gdzież to piłkarze zdają się odnaleźć mityczną krainę Eldorado?
 

W Anglii? We Francji? A może we Włoszech? Niestety, odpowiedź jest bliższa nam, niż mogłoby się wydawać. Owszem we wspomnianych krajach futboliści otrzymują gigantyczne często apanaże, ale są one wprost proporcjonalne do osiąganych wyników oraz zaangażowania w wykonywaną profesję.

W krainie nad Wisłą poziom prezentowany na boisku nie ma absolutnie kompletnie żadnego przełożenia na otrzymywane wynagrodzenie. Polscy futboliści zapracowali sobie na miano najlepiej przepłacanych, i to w odniesieniu do Starego Kontynentu w skali globalnej.

Kasa Misiu, kasa!

O sile rażenia polskiej reprezentacji powiedziano i napisano już chyba wszystko. Poziom naszej narodowej drużyny najlepiej odzwierciedlają wyniki osiągnięte podczas ostatniego EURO oraz lokata w rankingu FIFA. A klubowe jedenastki? No to już prawdziwy obraz nędzy i rozpaczy. W tym roku po raz kolejny najlepsze zespoły naszej ekstraklasy zblamowały się we wstępnych rundach europejskich klubowych czempionatów. To najlepiej obrazuje, jaka przepaść dzieli naszą najwyższą klasę rozgrywkową od niekoniecznie najmożniejszych w tej dziedzinie sportu.
 

Zdawać by się mogło, że wynagrodzenia w polskich klubach w żadnym wypadku nie da się zaliczyć do wygórowanych. Prawda jest zgoła inna, bardziej bolesna. Kilka najbardziej drastycznych przykładów: Manuel Arboleda (Lech Poznań) oraz Daniel Ljuboja (Legia) inkasują rocznie po około 400 tysięcy i to euro; Darvydas Sernas (Zagłębie) dostaje prawie 300 tysięcy; coś około 250 tysięcy wypłaca kasa Polonii Marcinowi Błaszczykowskiemu; Dawid Nowak w Bełchatowie otrzymuje 200 tysięcy. Zresztą podobne kwoty do tego ostatniego wpłacane są na konta większej liczby piłkarzy polskiej ekstraklasy, chociażby w Legii, Lechu czy Wiśle. Najczęściej jednak gracze z podstawowych jedenastek otrzymują od 50 do 80 tysięcy euro rocznie.

Zatem nawet najniżej opłacani futboliści tygodniowo zarabiają prawie tysiąc euro! Jak to się ma do zarobków szarego Kowalskiego nie trzeba chyba specjalnie się rozpisywać. I to za tak podle wykonywaną na treningach i podczas meczów robotę!

Uczniowie dokopują naszym

Można by w tym miejscu sypnąć przykładami bogatszych krajów, w których jednak futboliści nie mogą liczyć na tak intratne kontrakty. Żeby daleko nie szukać, najbardziej drastyczny przykład dotyczy naszych południowych sąsiadów. W zespole Viktorii Pilzno piłkarze zarabiają 60-120 tysięcy euro w skali roku.

To niewiele, uwzględniając, że Viktoria w minionej edycji Champions League zakwalifikowała się do fazy grupowej, a w swoim zestawieniu ma aż czterech ćwierćfinalistów EURO 2012. O tym, że niedawno w rozgrywkach Ligi Europy Viktoria rozgromiła w dwumeczu chorzowski Ruch 7:0 nawet nie warto specjalnie nadmieniać.

W czeskiej Gambrinus Lidze apanaże w granicach 3 tysięcy euro miesięcznie nie należą do rzadkości. Jedynie w Sparcie Praga najlepsi mogą liczyć na wynagrodzenie w wysokości 20 tysięcy euro miesięcznie. Dalsze przykłady? Przenieśmy się zatem na północ i zajrzyjmy na drugą stronę Bałtyku. W Szwecji największe zarobki to maksymalnie 200-250 tysięcy euro rocznie.

Czołowi piłkarze regularnie występujący w swoich klubach mogą liczyć na 100 tysięcy euro rocznie. I, co ważniejsze, nie wszystkie kluby szwedzkiej ekstraklasy są w stu procentach profesjonalne. Spora grupa piłkarzy uczy się lub pracuje, a za mecze otrzymują jedynie premie. Przecież taki stan rzeczy nie jest możliwy w Polsce nawet na poziomie klubów I ligi!
  

Trudo zatem dziwić się coraz częściej słyszanym lamentom nad masakrycznym poziomem piłki nożnej w Polsce. Celują w tym zwłaszcza żurnaliści specjalizujący się właśnie w futbolu. Ba! Ale jak ma być inaczej, skoro to właśnie przedstawiciele mediów sztucznie nadmuchują ten balon. Wystarczy, że jakiemuś piłkarzynie piłka tak niefortunnie odbije się od głowy, że wpadnie do bramki rywala, albo „zejdzie” z nogi i trafi w to samo miejsce, a już na drugi dzień mamy nową gwiazdę.

Żeby nie być gołosłownym. Niejaki Artur Sobiech grający w zespole Hannover 96 w dwóch meczach był łaskaw strzelić cztery bramki, a już nazajutrz na łamach „Przeglądu Sportowego” można było przeczytać same „ochy” i „achy”. A jeden z felietonistów zaczął  molestować trenera kadry Waldemara Fornalika i na siłę wciskał mu nowe „objawienie” w skład jego wybrańców.

Żel, fura i komóra

Zresztą jak tu się dziwić tak sztucznej popularności piłki nożnej nad Wisłą, skoro na przykład w poniedziałkowym wydaniu rzeczonego „Przeglądu Sportowego” na 40 kolumn aż 27 z nich traktuje tylko i wyłącznie o futbolu. To chyba najbardziej jaskrawy przykład przerostu formy nad treścią w odniesieniu do polskiego piłkarskiego poletka. Problem w tym, że mimo kosztownego nawożenia, na poletku tym rosną w większości chwasty. Dorodnych roślinek jak na lekarstwo.

Ciekawe, czy wreszcie znajdzie się gospodarz, który przy pomocy pługa rozprawi się z tym ugorem i sprawi, że doczekamy się prawdziwych futbolowych dożynek? Póki co mamy do czynienia z dożynaniem naszej „kopanej”… Sorry, bardziej na miejscu byłoby „skopanej”. W każdym razie stanie lub leżenie na murawie to w Polsce cały czas nader intratne zajęcie.

W końcu żel do włosów i to w sporej ilości do tanich nie należy. A te wypasione fury do wabienia panienek pod dyskotekami? Też sporo kosztują. Pod dyskotekami, bo w środku raczej nie mają czego szukać, jeśli na parkiecie przebierając nogami demonstrują kunszt adekwatny do tego z jakim na murawie radzą sobie z piłką. Zawsze jednak przecież można przysiąść przy bufecie…

Jerzy Kraśnicki

author-avatar

Przeczytaj również

Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj