Styl życia
Dżuma, cholera, tyfus, szkarlatyna…śmiertelne choroby zakaźne powracają na Wyspy Brytyjskie!
Rzadko kiedy słyszymy o przypadkach zachorowania na cholerę, tyfus czy dżumę – pewnie dlatego, że władze robią wszystko, żeby nie wywołać wśród nas paniki. Ale informacje napływające z brytyjskiego Ministerstwa Zdrowia są więcej niż alarmujące, bo okazuje się, że na przestrzeni ostatnich kilku lat zachorowalność na Wyspach na śmiertelne choroby zakaźne wzrosła kilkukrotnie.
Jeszcze niedawno wydawało się, że ludzkość poradziła sobie z większością chorób zakaźnych, które dziesiątkowały ludzi w poprzednich epokach. Ale nic podobnego, zabójcze choroby takie jak dżuma, tyfus, szkarlatyna czy cholera nie zostały całkowicie pokonane, tylko uśpione, a wybuch epidemii jednej z tych chorób jest bardziej niż prawdopodobny.
Imigranci przenoszą groźne choroby?
O tym, że zarazki najbardziej śmiertelnych chorób w historii nie zostały jeszcze całkowicie wytępione, świadczą dane zebrane przez brytyjskie Ministerstwo Zdrowia. Okazuje się, że od 2011 r. na Wyspach odnotowano ponad 100 przypadków zakażeń przecinkowcem cholery, a od 2010 r. zarejestrowano blisko 1200 zachorowań na tyfus. Poza tym nieoficjalnie mówi się o tym, że w ostatnich 5 latach w brytyjskich szpitalach aż 10-krotnie podejrzewano u pacjentów zakażenie pałeczką dżumy, i choć żaden z tych przypadków nie został oficjalnie potwierdzony przez agencję Public Health England, to eksperci zalecili Brytyjczykom wzmożoną czujność. Pamiętajmy, że w średniowieczu dżuma zabiła 25 milionów ludzi.
Prawie połowa młodych Brytyjek ma problemy ze zdrowiem psychicznym
Ale śmiertelne choroby zakaźne to nie jedyne zagrożenie, z którym może się przyjść zmierzyć Brytyjczykom w najbliższym czasie. Każdego roku na Wyspach odnotowywanych jest też coraz więcej przypadków szkorbutu, krzywicy i niedożywienia. Liczba zdiagnozowanych pacjentów ze szkorbutem wzrosła w ostatnich 5 latach z 82 do 113, natomiast liczba zarejestrowanych przypadków niedożywienia – z 5000 do 7000.
Dane zebrane przez agencje zajmujące się zdrowiem publicznym w Wielkiej Brytanii zostały w ostrym tonie skomentowane przez ministra zdrowia z gabinecie cieni Andrew Gwynne’a, który oskarżył premiera o „zły stan zdrowia narodu”. – Rząd Davida Camerona przenosi poziom zdrowotności naszego narodu do epoki wiktoriańskiej. To skandal, że choroby, które powszechnie występowały setki lat temu, nadal istnieją w Wielkiej Brytanii w XXI w. – powiedział na ostatnim posiedzeniu Parlamentu Gwynne.