Życie w UK

„I don’t speak London”, migi czy płynna komunikacja? Co z angielskim Polaków?

Ostatnie doniesienia dotyczące ogromnych sum, jakie brytyjski rząd zamierza przeznaczyć na naukę języka angielskiego dla dzieci imigrantów rozpętały w mediach prawdziwą burzę. Jak zauważali komentatorzy, podkreślanie skali nakładów finansowych na dokształcanie przyjezdnych i zestawianie ich z danymi dotyczącymi „ciągle malejących sum przeznaczanych na edukację Brytyjczyków” było co najmniej niestosowne. „Zaskakujące, że w tym kontekście nikt nigdy nie powołuje się na dane z oficjalnych raportów, gdzie dokładnie widać, ile wnosimy do brytyjskiej gospodarki” – napisał jeden z internautów.

„I don’t speak London”, migi czy płynna komunikacja? Co z angielskim Polaków?

Dyskusja dotycząca znajomości języka angielskiego wśród imigrantów bardzo szybko rozprzestrzeniła się także w internecie. Setki osób wypowiedziały się na temat podejścia Polaków do nauki języka angielskiego, oraz swojego stosunku do tych, którzy przyjeżdżają na Wyspy nie będąc w stanie porozumieć się z Brytyjczykami. Wątek ten pojawił się m.in. na stronie zrzeszającej Polaków z Londynu – “Mieszkamy w Londynie”.

Dyskutujący podkreślali, że nauka języka jest dla przyjezdnych bardzo ważna. „Jak można integrować się, włączać w życie kraju, w którym się żyje, bez znajomości języka? Na tym polega cały problem roztrząsany przez polityków i media. UK nie chce przelotnych imigrantów, tylko obywateli zaangażowanych w życie kraju, szanujących jego tradycję i prawo” – pisała jedna z internautek. Poparły ją setki osób. „Nie wiem jak Ci, którzy nie znają języka, ale jak ja czegoś nie zrozumiem albo nie dosłyszę, to jest mi głupio” – napisał Łukasz. „Nauczenie się podstaw nie jest trudne” – dodał Mateusz. Wszyscy zgodnie powoływali się na niezliczone korzyści płynące ze znajomości angielskiego. „Wyobraźcie sobie, że idziecie ulicą, sami, nagle źle sami, nagle źle się poczujecie, dzwonicie na pogotowie (…) i co robicie? Na migi się dogadacie? Spytają Was, jakie bierzecie leki – co powiecie? Dzięki paru słowom w obcym języku można uratować życie. Nauka nie gryzie, a nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda” – dorzucił inny uczestnik dyskusji.

Nie bo nie?

Argumenty osób, które zachęcały do nauki angielskiego nie przekonały jednak wszystkich. Część dyskutujących otwarcie przyznała, że pracuje i obraca się na Wyspach w środowisku stricte polonijnym, przez co nie ma potrzeby nauki języka. Inni dodawali, że życie zawodowe i rodzinne pochłania cały ich czas, przez co wygospodarowanie paru godzin dla siebie w tygodniu jest zwyczajnie niemożliwe.

„Wiele jest powodów, dla których ludzie się nie uczą. Brak chęci, potrzeby, wstyd i lęk przed kompromitacją (im starsza osoba, tym większy)” – napisała Krystyna. Dodała jednocześnie, że temat lenistwa, który za każdym razem przewija się w podobnych dyskusjach, według niej rzadko jest faktycznym źródłem problemu. „Jestem tu prawie dwa lata. Pracuję z Polakami, nie mam kiedy się uczyć. W czym jestem gorsza? Przyjechałam tu do pracy, nie po naukę” – zgodziła się mieszkanka Londynu.

Dla chcącego…

Jedna z internautek niezwykle szeroko opisała swoje perypetie związane z nauką angielskiego. „Przyswajanie języków nie przychodzi mi z łatwością. Przez trzy lata obracałam się głównie w towarzystwie Polaków – w domu i w pracy. Język znałam minimalnie i nie miałam okazji go rozwijać. Wszystko się zmieniło, kiedy zaczęłam nawiązywać znajomości z obcokrajowcami, głównie Angielkami, na placach zabaw. Początki były stresujące, ale im częściej wychodziłam z synkiem do obcokrajowców, tym łatwiej szło. Dzisiaj nie mam problemów, czytam anglojęzyczne książki, oglądam brytyjską telewizję. Wciąż pracuję nad wymową. Chodzę do college’u i chcę skończyć szkołę, by mieć szansę na lepszą pracę” – opowiada. „Gdybym sześć lat temu patrzyła na swój brak znajomości języka, nie byłoby mnie tu i nie miałabym tego wszystkiego, co mam: począwszy od rodziny, aż po zdobyte doświadczenie i umiejętności” – podsumowuje.

„Nie jesteśmy najgorsi”

Wielu Polaków biorących udział w dyskusji podkreślało jednocześnie, że angielski imigrantów znad Wisły nie jest problemem w porównaniu z tym, jaki chaos wywołują przyjezdni spoza Europy. „Mamy chmarę imigrantów z południa. Dziewięćdziesiąt procent z nich ma zerową zdolność komunikacji” – napisał jeden z internautów. Inni podkreślali, że sęk tkwi nie tyle w nieznajomości języka, co w oburzająco lekkim podejściu pewnych osób do kwestii nauki angielskiego. „Najgorsi są Ci, którym trzeba tłumaczyć zdanie po zdaniu, a oni się śmieją, jakby byli dumni z bycia głąbami” – pisze Łukasz.

Co mówią Polacy sami o sobie w tej kwestii? Najczęściej, że chcemy się uczyć, ale nie zawsze udaje nam się walczyć z trudnościami, na jakie się natykamy. Często, że najważniejsze jest znalezienie dobrej motywacji, bo przecież „Polak potrafi”. „Nie jesteśmy najgorsi” – podsumowuje Karol.

A jakie są Wasze doświadczenia związane z językiem angielskim i jego nauką? Czekamy na Wasze głosy.

author-avatar

Przeczytaj również

Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Nosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniu
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj