Życie w UK

Dom jest przepastny (cz.1)

W naszym domu, niedaleko Acton Central, oprócz karaluchów i kilku myszy, mieszka jeszcze trzech Polaków, jeden Francuz, Nigeryjka oraz bliżej nieokreślona liczba Hindusów. Dom jest przepastny, a mieszkam w nim dopiero trzy miesiące, więc nie wiem, kto może się jeszcze kryć w czeluściach starego, wiktoriańskiego domostwa.

Dom jest przepastny (cz.1)

Kiedy wszedłem do kuchni, Grzegorz i Kamil dyskutowali o wyższości czarnych nad Hindusami: – Czarni nie są tak pazerni jak „turbany”.
– Są, są – oponował Kamil. – Wczoraj kupowałem jednodniową trawelkę i czarny policzył mi siedem funtów, a normalnie kosztuje pięć dwadzieścia.
– To co innego, to jest oszustwo, a nie pazerność.
Do kuchni wszedł Paul, z zamrożoną pizzą i włożył ją mikrofalówki.
– Ale debil – powinien najpierw nastawić rozmrażanie. –skomentował Grzegorz.
– Co powiedziałeś? – zainteresował się Paul, bo zapewne zrozumiał słowo „debil”.
-A nic, nic. Mówiłem tylko, że mam rachunek do zapłacenia.
Grzegorz ładnie wybrnął – rachunek, to „the bill”, i na upartego brzmi, jak „debil”.
– Ja ci mówię, że on zna polski, przecież żył z Polką kilka miesięcy, musiał coś załapać – zauważył Kamil.
– Dobrze to powiedziałeś – „żył”.
– Ciekawe, jak ze sobą rozmawiali, jak ona tylko polski znała.
– No wiesz, do tego akurat rozmowa nie jest konieczna.
Paul wyjął pizzę z mikrofalówki i obejrzał ją pod światło.

– Karaluchy są na niej. Upiekły się – upstrzony upieczonymi insektami placek zawinął w reklamówkę i wrzucił do kosza na śmieci.
– Przecież wy Francuzi jecie karaluchy. Powinieneś być zadowolony – odpwiedział Kamil.
Paul, który jest szefem kuchni we francuskiej restauracji na Oxford Street, zrobił długi wykład na temat gastronomicznej przydatności prusaków. Dowiedzieliśmy się, że w przeszłości, suszono, proszkowano i dodawano do potraw. Paul nie wykluczył, że niektórzy smakosze do dziś ucierają w moździerzu nocne żuki i przyprawiają nimi zupy i sosy.
– Prawdziwy Francuz, to wszystko zje, nie tylko żabę czy ślimaka – stwierdził Grzegorz.
Zapaliliśmy po papierosie. Do kuchni wszedł landlord, schował coś do lodówki i już miał wyjść, kiedy Kamil powiedział mu, by zaczekał, bo chcemy porozmawiać. Landlord Ohmairay zapytał, o co chodzi, wtedy Kamil zgasił światło. Włączył je po kilku minutach. Owady były wszędzie.
– Karaluchy – zauważył Ohmairay
– No właśnie. Coś z tym trzeba zrobić.
– A cóż to za karaluchy, u nas w Indiach, to dopiero są…

Od kiedy pamiętam Ohmairay, którego dla wygody nazywamy Omarem, zawsze miał gotową odpowiedź, jeśli tylko ktoś z lokatorów zarzucał mu, że na terenie posesji, z tym czy owym jest coś nie tak. Kiedy Kamil skarżył się, że centralne jest włączane zbyt rzadko i jest mu zimno, Omar odpowiadał, że to nieprawda – w Indiach, w górach, to dopiero jest zimno. Innym razem, kiedy Grzegorz zwrócił mu uwagę, że przed domem jest brudno, Omar odrzekł: „Brudno? W Indiach, to dopiero jest brudno!”
Ekthar i Mirya, to dwaj młodzi mężczyźni, którzy kiedyś przyjechali w gości do Omara i już zostali. Grzegorz zauważył, że zawsze kąpią się razem i okropnie podczas kąpieli chichoczą. Zapytał ich kiedyś o te wspólne prysznice i usłyszał odpowiedź, że w ten sposób oszczędzają wodę.
Chilya to młoda Afrykanka. Przyjechała z Nigerii. Ma 23 lata, mieszka tu dopiero od kilku dni, jest czarna jak heban i bardzo piękna. Pracuje w jednym z barów na Charing Cross.
– Masz drobne dwa funty? – zapytała mnie na schodach. Odpowiedziałem twierdząco. Tak ją poznałem.
Kamil przytargał sobie szafkę z wystawki, prawie nową. Postawił ją w korytarzu, koło drzwi swojego pokoju. Chował w niej brudne skarpety i bieliznę. Wrócił z pracy, skarpety i reszta jest, ale nie ma szafki. Zdenerwował się i poszedł do Omara.
– Gdzie moja szafka?
– U tej czarnej dziewczyny.

Omar wyjaśnił, że Chilya nie miała na czym postawić telewizora, a szafka stała na zewnątrz, znaczy niepotrzebna.
– Dlatego ja nic nie wystawiam – mówi Kamil.
Kiedyś kupił buty, robił porządki i wystawił je za drzwi. Po półgodzinie chciał je zabrać. Już ich nie było. Wziął je Ekthar, którego dla wygody przechrzciliśmy na „Aktora”. Kamil odkrył to następnego dnia, kiedy „Aktor” odkurzał schody.
– Oddaj mi moje buty! – wykrzyknął, ale nowy właściciel stwierdził, że należą już do niego. W rozsądzenie sporu zaangażowano Omara, który stanął po stronie rodaka.
– Jak ty w Anglii coś wystawiasz za drzwi, to znaczy, że ty już tego nie chcesz. To znaczy, że ty chcesz, żeby ktoś to sobie wziął i jak ktoś weźmie, to ty już nie możesz odebrać.
Tu Omar sprytnie przytoczył sprawę szafki Grzegorza.
– Grzegorz przecież swojej szafki nie kupił, tylko ją sobie skądś zabrał, Grzegorz wystawił szafkę, więc wzięła ją czarna dziewczyna. Jeśli czarna dziewczyna wystawi tę szafkę za drzwi i weźmie ją Paul albo Janusz, to będzie wszystko zgodnie z prawem.
– Zajebiście, zajebiście! – wykrzyknął Kamil. – To mi się podoba! W takim razie nie mogę nic wystawić, nawet na moment, bo mi zaraz zaje…. . Dobrze Omar, twój czy czyjś samochód stoi na chodniku. Ja przychodzę, patrzę: o samochód ktoś wystawił, zajebiście, biorę go sobie. Omar, poczekam, aż ty coś postawisz za drzwiami.
Było już dobrze po północy. Zasypiałem, ale mój sąsiad Paul zaczął się tłuc i to tak głośno, że miałem wrażenie, iż przemeblowuje swój. Walnąłem pięścią w ścianę. Paul „odwalnął”. Uderzyłem dwukrotnie, w odpowiedzi usłyszałem, to samo. Po trzykrotnym stuknięciu i takiej samej odpowiedzi, wylazłem z łóżka i zapukałem do jego drzwi.
– Dlaczego tak okropnie hałasujesz? – zapytałem kiedy otworzył.
– Kto, ja? To przecież ty hałasujesz, walisz cały czas w moją ścianę.

Ściana jest akurat moja, ale już nie miałem siły tłumaczyć tego Paulowi. Zauważyłem, że w kuchni się świeci, więc postanowiłem sprawdzić kto siedzi. W środku Kamil z Grzegorzem rozprawiali się z bandą karaluchów przy użyciu metod stosowanych podczas obrony średniowiecznych grodów.
– Tego małego nie polewaj, niech sobie pożyje, to jeszcze dziecko – użalał się Kamil nad małym karaluszkiem.
– Niech sobie pożyje, niech sobie pożyje – przedrzeźniał go Grzegorz. – Przecież on wyrośnie debilu! A co, starych ci nie żal, to też przecież żywe stworzenia. Giń! – strumień gorącej wody spłynął z czajnika na karaluszka, który natychmiast znieruchomiał. Obok niego pojawił się duży karaluch. – Matkę też polej, bo będzie jej smutno bez dziecka.
– Skąd wiesz, że to matka? Rozmawiałeś z nią?
Kamil opryskiwał insekty rozpylaczem do mycia okien. Grzegorz stwierdził, że to metoda niehumanitarna, bo owady giną w mękach.
– Też spania nie masz? – zagadnął mnie Kamil. Odpowiedziałem twierdząco, wyjaśniając, co było przyczyną.
– Paulowi zryło beret, po tym jak go ta Elka zostawiła. Powiedziała mu, że na kilka miesięcy wyjeżdża do chorej matki, do Polski, a ona wyjechała do Irlandii, do swojego męża, który tam mieszka. Będziesz miał ciężko.

Usłyszeliśmy tupot i do kuchni zbiegł Paul:
– Przestańcie palić te cholerne papierosy! Ja mam astmę!
– To się wyprowadź, nam tu astmatyków nie potrzeba – poradził mu Grzegorz. Odruchowo zgasiłem papierosa.
– Dlaczego marnujesz fajki, przecież on ściemnia z tą astmą, jak mieszkał z tą laską, to mu nie przeszkadzało, że ona pali.
– On też pali, tyle że zioło, a dym ze skuna chyba trochę ostrzejszy. Nie martw się mówiłem ci, że świr.

Zasnąłem gdzieś nad ranem i śniło mi się, jak Paul z uśmiechem podrzuca na patelni to, na co polowali w kuchni Kamil z Grzegorzem.

Janusz Młynarski

Następny odcinek: Odzież można przewietrzyć (cz. 2) >>


Wszystkie zdarzenia i osoby przedstawione w opowiadaniu, są fikcyjne, a zbieżność z osobami i zdarzeniami rzeczywistymi jest lub może być w pełni przypadkowa

author-avatar

Przeczytaj również

Rishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla UkrainyRishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla Ukrainy23 kwietnia obchodzimy Dzień Świętego Jerzego, bohaterskiego patrona Anglii i… multikulturalizmu23 kwietnia obchodzimy Dzień Świętego Jerzego, bohaterskiego patrona Anglii i… multikulturalizmuZasady podróży z psem lub kotem z UK do PolskiZasady podróży z psem lub kotem z UK do PolskiCzy Thames Water radykalnie podniesie rachunki za wodę?Czy Thames Water radykalnie podniesie rachunki za wodę?Tesco zabezpiecza wózki sklepowe. Antykradzieżowymi klipsamiTesco zabezpiecza wózki sklepowe. Antykradzieżowymi klipsamiRośnie liczba dzieci w wieku 5–7 lat korzystających ze smartfonówRośnie liczba dzieci w wieku 5–7 lat korzystających ze smartfonów
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj