Praca i finanse
Dojazd do pracy po pandemii – co mieszkańcy UK sądzą o powrocie do stacjonarnej pracy?
Fot. Getty
Przedstawiciele biznesu w UK twierdzą, że powrót do stacjonarnej pracy jest konieczny dla ożywienia gospodarki. Jednak nie wszyscy pracownicy są zadowoleni z takiego podejścia, a część z nich obawia się chociażby jazdy do pracy w zatłoczonych środkach transportu publicznego.
Mieszkańcy UK są wyraźnie podzieleni w sprawie powrotu do pracy stacjonarnej po epidemii. Jedni z takiego obrotu spraw bardzo się cieszą, twierdząc, że praca zdalna nadszarpnęła chociażby ich zdrowie psychiczne. Inni z kolei przyzwyczaili się, że dzięki pracy wykonywanej z domu byli w stanie każdego dnia zaoszczędzić sporo czasu, który zazwyczaj poświęcają na dojazd do pracy. Teraz, jak mówią, trudno im się będzie z powrotem przestawić i pogodzić z sytuacją, że podróż do biura czy innego miejsca pracy znów zabierze im cenny czas, który mogliby poświęcić bliskim, odpoczynkowi lub samodoskonaleniu się. Wreszcie jeszcze inni mieszkańcy UK zwyczajnie boją się, że w zatłoczonych środkach transportu publicznego znów łatwo będzie zarazić się koronawirusem.
Powrót do pracy stacjonarnej w UK – tak czy nie?
Opinią ws. powrotu do pracy stacjonarnej w UK podzieliło się na łamach „The Guardian” kilkoro Brytyjczyków. Oddajmy im głos i zobaczmy, z jakimi myślami walczą na co dzień. – Pokonywałam dziennie 60 mil, przez pięć dni w tygodniu. Czasu, który się traci, dojeżdżając do pracy dziesięć razy w tygodniu – nigdy się nie odzyska. Odkąd 15 miesięcy temu zaczęłam pracować w domu, mogę zainwestować ten czas w pracę, relacje i hobby. Jestem bardziej produktywna w domu, mniej rozproszona i każdego dnia czuję się dobrze wypoczęta. Czuję się też mniej niespokojna i sfrustrowana ciągłymi zakłóceniami, które musiałam znosić podczas dojazdów [do pracy] – mówi Fatma Mehmet, 39-letnia menedżerka pracująca dla władz lokalnych. Z kolei 23-letni Owen Fraser z Aberdeen nie może się doczekać powrotu do pracy. – Kiedyś myślałem, że dojazd do pracy jest męczący, ale teraz zdaję sobie sprawę, że na nic nie mogę narzekać. Praca zdalna zaszkodziła mojemu zdrowiu psychicznemu i będę o wiele bardziej wdzięczny za dojazd do pracy, który pozwoli mi odpowiednio dostosować się psychicznie do dnia pracy – mówi młody Brytyjczyk. Wreszcie 35-letnia Alex z Manchesteru obawia się, że w środkach transportu publicznego nie sposób będzie zachować dystansu społecznego. – Obecnie w autobusach nie ma żadnego dystansu społecznego i rzadko kto nosi maskę prawidłowo. Do tego, przy złej pogodzie, wszystkie okna są zamknięte, więc nie ma wentylacji i świeżego powietrza. Kilka lat temu miałam krztusiec i myślę, że jedynym miejscem, w którym mogłam go wtedy złapać, był autobus, który był ciasno wypełniony ludźmi, kaszlącymi i chorymi. Pandemia uświadomiła mi, że autobusy są jak pojemniki z zarazkami. Obecnie, gdy nie da się wymusić na ludziach prawidłowego zakładania masek, po prostu nie czuję się komfortowo, jeżdżąc autobusem lub tramwajem – zaznaczyła Brytyjka.