Styl życia

Długi marsz Glińskiego do prawdy

W latach 50. autobiograficzna powieść Sławomira Rawicza o jego ucieczce z sowieckiego łagru do Indii stała się światowym bestselerem. Perypetie bohatera, który w ciągu niespełna roku przebył 6,5 tys. km, stały się kanwą filmu Petera Weira. Premiera lada dzień. Tymczasem ktoś inny twierdzi, że to nie Rawicz, lecz on, dokonał tego wyczynu.

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Wielka ucieczka, jeszcze większa mistyfikacja >>

Historię tę opisywaliśmy obszernie w czerwcu ubiegłego roku zaraz po tym, jak dzięki Johnowi Dysonowi, dziennikarzowi Reader’s Digest, sprawa wyszła na jaw.
W 1956 roku na rynku księgarskim Wielkiej Brytanii ukazuje się książka pt. „Długi marsz”. Jej autorem jest polski emigrant, weteran wojenny, Sławomir Rawicz (zmarł w 2004 roku). Autor opisywał w niej coś, co nie mogło się udać, ale się udało – ucieczkę z sowieckiego łagru na Syberii, w samym środku tamtejszej zimy. Dokonał tego wraz  z grupą pięciu współwięźniów. Całą tę odyseję Rawicz opisał bardzo szczegółowo, a spisał ją dziennikarz Ronald Downing.

Realny komunizm w 25 milionach egzemplarzy
Rok 1956 to był czas, w którym „zimna wojna” toczyła się na dobre. Do świata zachodniego zaczęły powoli docierać wieści zza „żelaznej kurtyny”. Zaczęło być głośno o stalinowskich zbrodniach, o gigantycznym systemie obozów pracy w północnych i wschodnich rejonach ZSRR oraz tragicznych warunkach, jakie tam panują. Powieść Rawicza, oprócz sporej dawki sensacji i napięcia, dawała również czytelnikowi pokaźny ładunek wiedzy na temat realnego komunizmu, ale przede wszystkim pokazała jak mocne może być pragnienie wolności i do czego zdolny potrafi być człowiek, żeby ją osiągnąć. Powieść bardzo szybko zyskała niesłychaną popularność. Ogółem wydrukowano 25 mln egzemplarzy w 25 językach. W Polsce, ze zrozumiałych względów, ukazać się nie mogła, podobnie zresztą, jak i w innych krajach bloku sowieckiego. Polski czytelnik mógł się z nią zapoznać dopiero na początku lat 90.
Mniej więcej cztery lata temu dziennikarze radiowi z BBC 4 oraz amerykańska historyczka dr Linda Willis postanowili zweryfikować zarówno osobę autora, jak i treść jego książki. Skłoniły ich do tego sygnały napływające z różnych stron, a sugerujące, że Rawicz nie mógł przeżyć tego co opisał w książce, bo w tym czasie był zupełnie gdzie indziej. Reporterzy BBC nie zlekceważyli tych sugestii i rozpoczęli poszukiwania. Ich skala była zdumiewająca. Prowadzono je w Polsce, Finlandii, USA, na Litwie i Łotwie, a nawet w Rosji. Dziennikarze dotarli nawet do łagru, z którego miał uciec Rawicz. I nic. Postanowiono jeszcze spróbować na Białorusi. Tam poszukiwania zakończyły się sukcesem.

Identyczna historia
Dokumenty zawierały wiele informacji z czasów młodości Rawicza, ale o aresztowaniu i zesłaniu do łagru nie było mowy. Kolejne badania prowadzono już na miejscu, w Londynie w Instytucie im. Sikorskiego. Znaleźli tam to, czego szukali – akta Sławomira Rawicza. Wynikało z nich, że wstąpił do polskiej armii jeszcze w Rosji, a nie – jak opisywał w książce – w Anglii. Z kolei dr Willis znalazła inne dokumenty, które również świadczyły na niekorzyść Rawicza. Najważniejszy z nich to życiorys, który napisał własnoręcznie opowiadając w nim, jak w 1942 roku, na mocy powszechnej amnestii dla Polaków więzionych w sowieckich łagrach, wyszedł z obozu i przyłączył się do polskiej armii. Ów życiorys oraz rozmaite oficjalne dokumenty, na przykład przepustki, rejestry transportów itp. to kluczowe dowody w tej sprawie.
Do ubiegłego roku zarówno reporterzy BBC, jak i amerykańska historyczka byli przekonani, że Rawicz wszystko zmyślił. Ale okazało się, że nie wszystko, bo trasę tę przeszło kilku podróżników i potwierdzili, że wszystko było dokładnie tak jak w książce. Reporterzy znów wzięli się do roboty i dotarli do Ruperta Mayne’a – oficera brytyjskiego wywiadu, który w 1942 roku rezydował w Kalkucie. Przypomniał sobie, jak przyprowadzono do niego trzech mężczyzn, których polecono mu przesłuchać. Właśnie od nich usłyszał historię identyczną z tą, którą później przeczytał w „Długim marszu”. Do zeszłego roku był przekonany, że autor tej książki opisał właśnie to, co on usłyszał wtedy w Kalkucie, ale nazwisk tych osób nie zapamiętał. Ustalono jeszcze, że w czasie, kiedy trwała niezwykła odyseja, Rawicz już służył w Iranie.

Prawdziwy bohater z Głębokich koło Wilna
Dziennikarz „Reader’s Digest”, John Dyson, znalazł autentycznego bohatera „Długiego marszu” przez przypadek. Okazał się nim Witold Gliński – polski kombatant, który mieszka w niewielkiej miejscowości w Kornwalii, ma 88 lat. Gliński wyznał Dysonowi, że to on wraz z sześcioma towarzyszami niedoli uciekł z sowieckiego łagru w Jakucji. Stało się to w roku 1941. Przemierzył wraz z nimi pustynię Gobi, Tybet i Himalaje do Indii.
Prawdziwy bohater powieści urodził się i mieszkał w Głębokich koło Wilna. Kiedy Armia Czerwona wkroczyła na Wileńszczyznę doszło do masowych wywózek Polaków za Ural. Gliński, 17-letni wówczas chłopak, trafił do transportu wraz z rodzicami, ale podczas kolejnych etapów podróży na wschód, jego i rodziców rozdzielono. Jako jeden z licznych w owym czasie Polaków trafił do słynnego moskiewskiego więzienia NKWD – Łubianki. Podczas sfingowanej rozprawy został uznany za „wroga ludu” i skazany na 25 lat w obozie pracy. Pracował tam jako drwal i niemal od samego początku myślał o ucieczce. Chciał iść na południe, zamierzał bowiem przedostać się do strefy brytyjskiej w Indiach. Odległość ta wynosiła przeszło 6500 kilometrów. Wydostanie się z obozu było możliwe jedynie przez tunel, który przez dłuższy czas wtajemniczeni więźniowie drążyli pod zasiekami. Kiedy podkop był już gotowy, wykorzystując szalejącą śnieżycę, wraz z szóstką współwięźniów wydostał się z obozowej strefy. Byli to amerykański inżynier, który pracował w moskiewskim metrze i trafił do łagru pod zarzutem szpiegostwa, Ukrainiec zesłany za morderstwo, Serb oraz trzej polscy żołnierze. Najdłuższy chyba marsz XX wieku trwał 11 miesięcy. Niemal codziennie ocierali się o śmiertelne niebezpieczeństwo. Tempo, które sobie narzucili, było bardziej niż mordercze, dość powiedzieć, że tylko cztery godziny przeznaczali na sen. Żywili się wszystkim co żyło i dało się upolować lub rosło. Przemierzając tereny zaludnione, których po drodze nie było zbyt wiele, najmowali się do pracy u miejscowej ludności, w zamian za żywność. Wyczerpani, niemal na granicy życia i śmierci, dotarli do Indii. Zaopiekowali się nimi brytyjscy żołnierze patrolujący strefę graniczną. Z Polaków, poza Witoldem Glińskim, żaden nie przeżył tej morderczej eskapady. Gliński potwierdza fakt, iż był przesłuchiwany wraz z towarzyszami przez brytyjskiego oficera, wszystko wskazuje na to, że był nim właśnie Rupert Mayne. Prosto z Indii Gliński trafił do Anglii i tam do 1. Korpusu, brał udział w lądowaniu w Normandii, gdzie został ranny. Mieszka w Kornwalii wraz żoną, która jest Angielką. Gliński przez cały czas wiedział, że Sławomir Rawicz podszył się pod niego, ale postanowił nie reagować, chciał zapomnieć o wojnie i o tym co przeżył. Do tego, by zmienił zdanie namówił go John Dyson.

Rawicz ukradł jego raport
Pozostało jeszcze pytanie, w jaki sposób Sławomir Rawicz poznał tak szczegółowo historię Witolda Glińskiego. Z odpowiedzią na to pytanie trzeba było poczekać do ubiegłego tygodnia. Udzielił jej sam Gliński w wywiadzie dla „Newsweeka”. Tuż po wojnie miał złożyć raport dotyczący wojennego okresu swojego życia. Opisał w nim ze szczegółami zarówno to jak trafił do obozu, oraz swoją ucieczkę. Był zdumiony kiedy kilka lat później przeczytał książkę Rawicza. To były jego przeżycia niemal jota w jotę. Miał pewność, że Rawicz ukradł jego raport. Nie protestował, bo wiedział, że nie miałby szans wygrać z autorem, którego wielbił cały świat.
Słynny reżyser Peter Weir, na podstawie książki Rawicza, nakręcił film pt. „Way Back” (Droga powrotna), w jednej z głównych ról występuje Collin Farrell. Dla Weira nie jest istotne czy to prawda, czy fikcja, czy Gliński, czy Rawicz. Istotniejszy jest problem i akcja. Gliński czuje się oszukany. Być może częściową rekompensatą będzie film dokumentalny o prawdziwym bohaterze „Długiego marszu”, który kręci odkrywca Witolda Glińskiego – John Dyson.

Janusz Młynarski / Fot. GETTY IMAGES

Polacy Online – Portal Polaków w UK >>

Wielka ucieczka, jeszcze większa mistyfikacja >>

author-avatar

Przeczytaj również

Awantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiKursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?Kursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i zakrwawione zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i zakrwawione zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj