Bez kategorii
Diler z Polski wpadł, bo zapytał policjantów o drogę do domu
Nowy Rok dla Polaka z Edynburga rozpoczął się wyjątkowo pechowo. Gdy wracał z sylwestrowej imprezy i zapytał policjantów o drogę do domu, zamiast cennych wskazówek trafił na komisariat. Wczoraj zakończył się proces, na którym został skazany na prace społeczne.
Policjantów zdziwiło nietypowe zachowanie Polaka, więc zdecydowali się oni na przeszukanie go. Wtedy odkryli, że jego plecak jest wypełniony narkotykami i bronią. Diler posiadał przy sobie tabletki ecstazy, LSD, amfetaminę, diazepan, marihuanę, a także kastet i nóż.
Po sprawdzeniu wiadomości na jego telefonie komórkowym, stało się jasne, że trudno mu będzie powiedzieć, że wszystko to ma przy sobie dla własnego użytku. Jego bliżsi i dalsi znajomi wysyłali mu wiadomości w rodzaju „jest MDMA [ecstazy]”, „Dziś są moje urodziny. Chciałbym je uczcić w odpowiedni sposób. Haha” czy „Cześć Łukasz. Ma na zbyciu „Lucy” [LSD] i ile by to kosztowało?”.
Na posiedzeniu sądu szeryf Frank Crowe przyznał, że pytając o drogę „brzmiał jakby był mocno naćpany”. Dodał również, że ma nadzieję, że wymierzona kara spowoduje odejście od złego towarzystwa i zaprzestanie handlu narkotykami.
Adwokat Polaka Angela Craig podkreślała z kolei, że pochodzi on z „dobrej i szanowanej” rodziny w Polsce, a w Wielkiej Brytanii cały czas ma stałą pracę i nie miał do feralnego poranka żadnego konfliktu z prawem.
„Myślał o tym w ten sposób, że kupuje narkotyki dla siebie i swoich przyjaciół. Jestem pewna, że wyciągnął z tej sytuacji odpowiednie wnioski” – dodała w trakcie rozprawy.
Sąd zdecydował się na stosunkowo niską karę. Polak za posiadanie narkotyków i broni został skazany na 210 godzin robót publicznych.