Życie w UK

Defekt Einhorne’a wskazany!

Ja to chyba już nigdy nie znormalnieję. Powoli zaczynam powątpiewać w powodzenie tego procesu. Wszyscy na około starają się wmawiać mi, że z wiekiem obok doświadczenia człowiek nabawia się rozumu, ale po sobie nic podobnego nie jestem w stanie zdiagnozować. Może jestem odporny na wiedzę? Może jednak należę do tych pięciu procent populacji skażonych tzw. defektem Einhorne’a?

Defekt Einhorne’a wskazany!

Jeśli to ostatnie, to pół biedy. Co jednak sprowokowało tak drastyczne dylematy natury intelektualno-egzystencjonalnej? Znów dała o sobie znać chroniczna awersja do sytuacji, kiedy polityka wdziera się z buciorami w sfery sportu. Nie, spokojnie.

Tym razem pani minister, ups, sorry ministra, doktor Mucha ma „wychodne”. Nie mogę wyzbyć się naiwnego przeświadczenia, że godność senatora przystoi jedynie osobom o wyjątkowych walorach intelektualnych, moralnych. A co nam proponują zasiadający w parlamentarnym areopagu na Wiejskiej? Pozwolę sobie przedstawić dwa przykłady w całej rozciągłości usprawiedliwiające moje opisane we wstępie rozterki.

Myszka Miki i Sknerus

Pierwszy casus dotyczy sportu żużlowego, a geograficznie lokować go należy w Ziemi Lubuskiej, a konkretnie w Zielonej Górze. Jest tam klub, który chociaż w swoim herbie ma zabawną disnejowską Myszkę Miki, to jakoś powodów do uśmiechu dziwnie nie dostarcza. Motocykliści o lewoskrętnych naleciałościach, startujący z symbolem rodem z Los Angeles, nawet dobrze poczynają sobie na krajowych owalach.

Najlepszym tego dowodem jest wywalczenie w minionym sezonie tytułu drużynowego mistrza Polski. Kierujący klubem Robert Dowhan w sposób wyrafinowany potrafił zdyskontować popularność sportu żużlowego w Grodzie Bachusa, dzięki czemu w trakcie ostatniej parlamentarnej elekcji zagarnął jeden z senatorskich mandatów. Trzeba przyznać, że osoba pana prezesa budzi żywe konotacje do postaci wykreowanych przez Walt Disney Company. Chodzi o… Sknerusa McKwacza.   
  

Prezesa Dowhana śmiało można zaliczyć do finansowych krezusów. Podobnie jak wszyscy senatorowie musiał zdać sprawę ze swych osiągnięć natury finansowej. Według stosownego oświadczenia posiadał niewiele, bo 38 złotych oszczędności, ale za to będące jego własnością papiery wartościowe wyceniono na 3,2 miliona. Ponadto posiada 11 mieszkań, których wartość oszacowano na 2,3 miliona, a także 29 działek i lokali użytkowych o wartości 5,5 miliona.
  

W roku 2010 prezes Dowhan w zielonogórskim klubie zarobił 274 tysiące złotych, czyli coś około 23 tysięcy miesięcznie, a zatem lepiej niż prezydent Zielonej Góry! Wszystko super, ale jeśli weźmie się pod uwagę, że w minionym roku złożył stosowne ślubowanie na Wiejskiej, to automatycznie zaczął inkasować sowite senatorskie apanaże. W tym też momencie pod znakiem zapytania stanęła dalsza działalność Dowhana na sportowej niwie.

Otóż zgodnie z obowiązującymi przepisami posłowie i senatorowie nie mogą działać w organizacjach (także klubach sportowych), które to czerpią korzyści z majątku komunalnego, a takim jest arena żużlowców ZKŻ Falubaz! Pan prezes mógł jednak spokojnie inkasować wynagrodzenie z kasy klubu, gdyż nie parafowano umowy z miastem.

Ostatecznie pan prezes musiał dać za wygraną i pod umową z zielonogórskim ratuszem pojawiły się stosowne podpisy. Jaka była riposta prezesa-senatora Dowhana na takie legislacyjne dictum? Najpierw władował się w poczet członków Zarządu Stowarzyszenia ZKŻ, po czym natychmiast, na pierwszym posiedzeniu został mianowany jego nowym prezesem. Oczywiście jednocześnie przestał formalnie pracować w ZKŻ SSA.

Mamy zatem do czynienia z typową żonglerką stołkami. Po co jednak był ten cały cyrk z szukaniem toru poza Zieloną Górą? Acha, zapomniałbym o jeszcze jednym zapisie z senatorskiego oświadczenia, o dwóch kredytach na łączną sumę 8 milionów złotych. Trudno się więc dziwić, że pan senator nie chciał tak łatwo zrezygnować z klubowego wynagrodzenia.

Senator na trybunach!

Czas na przykład numer dwa. Pochodzi on ze Stróży, gdzie o punkty w pierwszoligowej lidze futbolowej walczy drużyna Kolejarza. Wszyscy obecni na meczu, w którym miejscowa jedenastka spotkała się z GKS Katowice, byli świadkami żenującego widowiska. I to nie chodzi o wydarzenia na boisku. Znacznie ciekawiej było na trybunach! Pierwszoplanową rolę odegrał kolega prezesa Dowhana z Senatu, Stanisław Kogut, który pełni także funkcję prezesa Kolejarza. 
  

Zniesmaczony decyzjami podejmowanymi przez arbitra, nie omieszkał okazać swojej skrajnej dezaprobaty. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie mało parlamentarna formuła obrana przez Koguta. – Idźże ty matole!

Z Warszawy palant! Ty złodzieju punktów Kolejarza! Gnoje warszawscy! Przyjechali chamy gwizdać pod GKS! Sędzia, ty dziadygo! Za co szmaciarzu dajesz kartkę? Za to, że krzyczą z Katowic? – pokrzykiwał pan senator. Oberwało się też Rafałowi Górakowi, trenerowi „GieKSy”, przechadzającemu się obok ławki rezerwowych. – Ty kretynie!

Do budy wejdź! Gówno się na piłce znosz, ino drzesz się tu. Kibicom zakłócasz spokój. Co, kupiliście mecz? – grzmiał bywalec politycznych salonów. Rzesz jasna filmik obrazujący zachowanie Stanisława Koguta natychmiast przeniknął do Internetu. 

Senator Kogut oczywiście wystosował do katowickiego klubu przeprosiny. Dołączył nawet do nich święty obrazek. Jednakże był to gest mający więcej wspólnego z polityką niż rzeczywistą skruchą. – Nie uważam, żebym przekroczył normy dobrego zachowania. Nie używałem wulgaryzmów. Na stadionie panowały emocje i mi się udzieliły. Takie nagrywanie z ukrycia kojarzy mi się z ubeckimi metodami wprost ze stanu wojennego – skwitował wybraniec narodu fakt przedostania się afery do mediów za sprawą kamer.

Pozostaje mi złożyć szczere wyrazy współczucia służbom odpowiedzialnym za utrzymanie czystości na politycznych salonach przy Wiejskiej w Warszawie. Regularnie, co cztery lata przybywa im pracy i to w stopniu zatrważającym. W pocie czoła, z pietyzmem uprzątają słomę, która przecież gdzieś musi opuścić obuwie wybrańców narodu.
  

Jerzy Kraśnicki
 

author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj