Życie w UK

Czytaj umowy – nie daj się oszukać

Na poważne zakupy z reguły zabieramy rodzinę lub znajomych, ponieważ od zawsze wiadomo, że dobrych rad nigdy za wiele. Zabieramy tez ze sobą gruby porflel lub cienką kartę kredytową – wiadomo czymś trzeba zapłacić. Ja jednak radzę dodać do tego zestawu… szkło powiększające, by ominąć pułapki które w „super – hiper- extra” okazjach kryją się zawsze w drobnym druku.

Czytaj umowy – nie daj się oszukać

W tym artykule nie padnie żadna nazwa firmy, bo nie o to chodzi, by robić im reklamę a raczej anty- reklamę. Przedstawione historie są jak najbardziej prawdziwe i mają na celu tylko jedno – przestrzec Was Drodzy Czytelnicy przed pochopnym podejmowaniem decyzji, bo ich konsekwencje są często długoterminowe i bardzo dotkliwe dla naszych kieszeni.

Janek kupuje telefon

Dla emigranta kontakt z rodziną w kraju jest bardzo ważny, więc wybór telefonu na kontrakt czy w ofercie „pay as you go” jest jedną z pierwszych decyzji jaką podejmujemy po przyjeździe. Janek – świeżo upieczony emigrant zanim zdecydował się na podpisanie kontraktu w jednej z tutejszych sieci – nieźle się nachodził, sprawdzając oferty wszystkich istniejących na Wyspach operatorów. W Internecie znalazł – wydawało się – idealną okazję . Telefon z dotykowym ekranem, 300 minut na rozmowy, darmowe rozmowy i sms-y do abonentów z tej samej sieci i to za 25 funtów miesięcznie! Ponieważ większość Janka znajomych miało telefony w tej sieci – wybór wydawał się prosty. Poszedł Jaś do sklepu, a własciwie salonu, bo tak bardzo często nazywa się miejsca gdzie sprzedaje się telefony komórkowe. Już od drzwi pomoc zaoferowała młoda uśmiechnięta sprzedawczyni. Gdy usłyszała, że nasz rodak zainteresowany jest zakupem telefonu na kontrakt, poprosiła, by sobie wygodnie usiadł i przez 15 minut tłumaczyła jak dobrego wyboru Jaś dokonał. Podpisanie umowy zajęło trochę czasu, gdyż mimo, że w ofercie nie było mowy o  kaucji,  jaką należy zapłacić decydując się na zakup nowego telefonu w tej ofercie – to w sklepie niezmiennie uśmiechnięta sprzedawczyni oznajmiła, że ponieważ Jaś nie zamieszkuje na Wyspach wystarczajaco długo, to celem zabezpieczenia należy się funtów 100. Co było robić, trzeba było zapłacić tym bardziej, że sprzedawczyni uspakajała, że po 3 miesiącach kaucja będzie zwrócona  lub zaliczona na poczet przyszłych  rachunków. Z nowym „bajeranckim” telefonem wyszedł Janek ze sklepu. Problem jak zwykle pojawił się później czyli w momencie, gdy sieć przysłała nowemu klientowi pierwszy rachunek. Zamiast spodziewanych 25 funtów  na rachunku była kwota 60 funtów. Suma może nie powalająca, ale nasz rodak wkurzył się nie na żarty. Wizyta w sklepie już nie była taka miła. Poirytowany chłopak starał sie tłumaczyć, że to zapewne pomyłka. Niestety to nie była pomyłka. Janek padł ofiara nieumiejętnie zadanego pytania i sprytu sprzedawczyni. Gdy spytał czy prawdą jest to co przeczytał w Internecie o tej ofercie sprzedawczyni odpowiedziała „tak” , nie dodając już, że darmowe rozmowy do abonentów z tej samej sieci dostepne są tylko dla tych , którzy zakupili ten pakiet on-line i że telefon w tej ofercie zakupiony w sklepie choć to ta sama sieć – bezpłatnych rozmów w ramach jednej sieci nie ma. Na uwagę chłopaka, że mogła o tym poinformować w momencie podpisywania kontraktu, sprzedawczyni z niezmiennym uśmiechem na twarzy oznajmiła, że nie miała takiego obowiązku. Janek zakupił więc coś co niekoniecznie mu odpowiadało, i musi żyć z tą świadomością przez najbliższe 24 miesiące.

Marysia leci na wakcje

Gdy człowiek ciężko pracuje przez cały rok to należą mu się wakacje – pomyślała Marysia i wykupiła pakiet w jednym z biur podróży. Jednak nie dane było dziewczynie odpoczywać na Ibizie, gdyż niestety poważnie zachorowała jej mama i trzeba było zamienić słoneczną wyspę na mniej słoneczną Polskę. Decyzja o rezygnacji z wakacji wiązała się z pewnymi kosztami. Wiadomo – im wcześniej podejmiesz decyzję o rezygnacji, tym  większą część wpłaconych pieniędzy możesz odzyskać. Marysia była przygotowana na to, że koszty rezygnacji wyniosą około 40% wpłaconej sumy. Jakież było jej zdziwienie , gdy dowiedziała się , że może odzyskać tylko 25% wpłaconej sumy . Rozmowa z agentką biura podróży, w którym wykupiła wczasy, nie była miła. Na próżno dziewczyna udowadniała, że przecież w ulotce którą dostała jasno napisano, że koszt rezygnacji to 40%, a nie 75% wpłaconej sumy. Więc czemu teraz taka różnica? Wykupując wczasy w pakiecie dostarczane nam są różne usługi: transport, zakwaterowanie, wyżywienie, czasem różnego rodzaju dodatkowe atrakcje jak np. wycieczki. Kupując wczasy Marysia myślała , że wszystko to zapewnia jedno biuro podróży i tu się myliła, bo w pakiecie wakacyjnym były jeszcze dwie firmy – firma X od transportu i frma Y od wycieczek i  miały one swoje odrębne przepisy dotyczące opłat w przypadku rezygnacji. Tłumaczenie agentki z biura podróży było podobne jak sprzedawczyni telefonów: „Nie miałam obowiązku o tym informować”.

Samochód dla Zdzisia

Każdy facet prędzej czy poźniej dochodzi do wniosku, że potrzebuje samochodu. Pan Zdzisław po kilku latach pobytu w Anglii też doszedł do takiego wniosku. Gdy odłożył 4000 funtów – postanowił zakupić samochód  który nie będzie wymagał częstych napraw, więc wszystkie 10-letnie i powyżej samochody odpadały na starcie. Nie zamierzał kupować też od prywatnego sprzedawcy, bo wiadomo –  komis pewniejszy i gwarancję daje. Wymarzony samochód miał 7 lat, przejechanych 45 tys. mil i atrakcyjną cenę 3000 funtów. Cieszył się Zdzisław z zakupu całe 3 dni , bo po tym czasie coś w silniku zaczęło stukać. Mechanik do którego pojechał powiedział krótko:  „sprzęgło do wymiany – cena 500 funtów”. Zdzisław, w dobrej wierze, pojechał do komisu, by naprawiono mu usterkę w ramach gwarancji. Niestety w komisie powiedziano mu, że jest to zużycie eksploatacyjne i gwarancja tego nie obejmuje. Nasz rodak – człowiek skądinąd spokojny – ale krew w nim zawrzała, gdy to usłyszał. Napisał list do sprzedawcy, w którym dał mu  czas na naprawienie usterki. Jak było do przewidzenia sprzedawca nie przejął się zbytnio listem i nawet nie odpisał , ani tym bardziej nic w kierunku naprawy samochodu nie zrobił. Pan Zdzisław studiuje teraz przepisy dotyczące sprzedaży używanych samochodów, bo czego jak czego ale jednego jest pewien , tej sprawy tak nie zostawi, i nie chodzi już o pieniądze. Chodzi o honor – bo nikt z niego idioty robił nie będzie.

Pora na wnioski

Handel to taka gra, która opiera się na zaufaniu. Kupujący ufa sprzedającemu, że za swoje pieniądze otrzyma dokładnie to czego potrzebuje. Niestety coraz cześciej jest tak, że sprzedawcy w pogoni za zyskiem zaczynają oszukiwać w tej grze. Dopóki my mamy pieniadze, a sprzedawca towar, to my jesteśmy górą, dlatego pamiętajcie: gdy już macie wydać swoje ciężko zarobione pieniądze dobrze to przemyślcie, czytajcie umowy, pytajcie znajomych . Czasem jest tak, że kto szybko płaci dwa razy płaci, a pośpiech wskazany jest tylko przy łapaniu pcheł.

Cezary Niewadzisz
 

author-avatar

Przeczytaj również

Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UK
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj