Życie w UK

Czym zachwycić Brytyjczyka?

Dla polskiej pop-kultury miejsca tu nie ma. Jest za to całkiem spora przestrzeń dla kultury bardziej elitarnej i tę przestrzeń, a przynajmniej jej kawałek powinniśmy wypełnić. Tym bardziej, że mamy kim i czym.

Czym zachwycić Brytyjczyka?

Brytyjski muzułmanin – wróg czy obywatel? >>

Brytyjski exodus >>

Wembley. Siedemdziesiąt tysięcy ludzi skanduje: „Vader, Vader!”, a na estradę wbiegają właśnie polscy death-metalowcy. Mrowie ludzi pod księgarnią, bo Adam Zagajewski i Janusz Głowacki podpisują swoje książki. Tomasz Stańko, to główna atrakcja festiwalu w Glastonbury, o obrazy Sasnala biją się w Barbican Gallery. Pod Royal Albert Hall nieprzebrane tłumy, bo za chwilę wystąpi „Sinfonia Varsovia, pod dyrekcją Andrzeja Maksymiuka.
Coś takiego Anglicy określają mianen „wishfull thinking”, a u nas tłumaczy się to, jako „pobożne życzenia”. I są pobożne, nawet bardzo, ale z drugiej strony, skoro właśnie są takie, to może Stwórca je uwzględni?

Tylko nie „Ich Troje”

Polacy ciągle cierpią na brak sukcesu, kotłują się w nas niespełnione ambicje i megalomania pomieszana z kompleksem niższości. Wyjeżdżamy za granicę i doznajemy szoku. To oni nie znają „Ich Troje”? Edzi Górniak? No to może przynajmniej Kasię Cerekwicką? Nie, dzięki Bogu, Kasi Cerkwickiej też nie znają i wiele wskazuje na to, iż owo tragiczne doświadczenie porównywalne jedynie z nalotem Luftawaffe na Londyn ominie poddanych Jej Królewskiej Mości Elżbiety II. Co by nie powiedzieć „Vader”, „Behemoth” czy ostatnim czasy „Decapitated”, to przecież czołówka światowego death-metalu. Siedem lat temu wystąpił na Wembley, słynny, trash-metalowy „Slayer”, a kilka lat później „Vader” zagrał z nimi koncert w Warszawie. Zatem dlaczego nie, przecież death, trash czy inny metal, to jednak nie kultura masowa w rodzaju „Varius Manx”, Shazzy czy „Ivana & Delfina”. Dla polskiej pop-kultury miejsca, na szczęście tu nie ma. Jest za to całkiem spora przestrzeń dla kultury bardziej elitarnej i tę przestrzeń, a przynajmniej jej kawałek powinniśmy wypełnić. Tym bardziej, że mamy kim i czym.

Moniuszko w Covent Garden

W latach 90. w samym tylko Barbican sprzedano milion jego płyt. Jeden z nagranych na niej utworów znalazł się na światowych listach przebojów i to nie tylko muzyki poważnej. Odnotowały to zresztą Cahal Milmo i Laura Pitel w jednym z niedawnych numerów „The Independent”. I nie chodzi tu, o Szymona Wydrę czy innego Piotra Rubika, lecz o Henryka Mikołaja Góreckiego. To wybitny kompozytor mieszkający w Polsce, a ten utwór to Symfonia nr 3 ,,Symfonie Pieśni Żałosnych’’. Milion Brytyjczyków wysoko ceni i słucha Góreckiego, a jest to przecież muzyka wyłącznie dla koneserów. Jeśli co 59. Brytyjczyk – Wielka Brytania liczy 59 milionów mieszkańców – słucha utworów Góreckiego, to dlaczego nie miałby posłuchać innych: Panufnika, Pendereckiego, Bairda czy nieco lżejszych, co nie znaczy gorszych: Kilara, Koniecznego, Preisnera, Kaczmarka, Pawluśkiewicza. Na odkrycie czekają też inni – Wieniawski – polski Paganini, nie tylko genialny wirtuoz, lecz również kompozytor, a także ciągle czekający na swój czas, a mało znany poza Polską, Karol Szymanowski. Można byłoby jeszcze jakieś opery Moniuszki w Covent Garden wystawić – to już w ogóle całkiem egzotyczny kompozytor dla tutejszych.
Trochę smutne jest to, że światowej sławy orkiestry nie mają nic polskiego w swoich stałych repertuarach poza Chopinem. Żal tym bardziej, że Czesi mogą słuchać swojego Dvoraka czy Smetany w wykonaniu najlepszych orkiestr, może więc jakieś „dni muzyki polskiej”, jakieś festiwale? Tylko, na Boga – bez Dody, Mandaryny czy Markowskiej.

Nieprzystępność naszym atutem

Od czasu do czasu słychać utyskiwania rodzimych krytyków literackich, że nasi pisarze, poeci są hermetyczni, że to o czym piszą, jest niezrozumiałe dla cudzoziemców i że pisarze czescy: Czapek, Haszek, Hrabal, Kundera znani są na całym świecie, ponieważ ich twórczość jest uniwersalna. Aby ją zrozumieć, nie trzeba znać środowiska, z którego pochodzi autor. Jednak Polska dała przecież światu kilku literackich noblistów, to kraj, z którego pochodzi Joseph Conrad, nie może mieć więc złych pisarzy czy poetów. Bagaż skomplikowanych dziejów musi owocować czymś niezmiernie interesującym. Wśród osób wykształconych w środowiskach artystycznych, wśród intelektualistów, takie nazwiska jak: Lem, Konwicki, Kapuściński, Miłosz, Szymborska, Zagajewski, Barańczak, Herbert, Różewicz to konkretni ludzie, którzy coś znaczą. Niestety to, co napisali, wydano w zbyt niskich nakładach. A gdyby tak upowszechnić eseje znakomitego polskiego szekspirologa Jana Kotta, a gdyby jeszcze wydać dziesiątki innych. Może nie Katarzynę Grocholę, bo panie z „The Independent” już wiedzą, że Grochola za bardzo inspiruje się twórczością Helen Fielding.

Może jazzem?

Jesteśmy jazzowym mocarstwem: Krzysztof Komeda-Trzciński, Andrzej Kurylewicz, Tomasz Stańko, Janusz Muniak, Michał Urbaniak, Urszula Dudziak, Zbigniew Namysłowski, Wojciech Karolak i całe zastępy innych, równie świetnych muzyków. W tegorocznym festiwalu w Glastonbury, zagrał jakiś polski zespół. Szkoda, że jeden, ale być może w następnych latach będzie ich więcej.
Nie musimy mieć zatem kompleksów, jesteśmy krajem z bogatą przeszłością, tradycjami i kulturą, nie wstydźmy się swojej odrębności, lecz eksponujmy ją. Nawet jeśli to prawda, że polska kultura jest hermetyczna, co jest bez wątpienia skutkiem naszych pokręconych dziejów, to potraktujmy to jako atut. Elitarny czytelnik, czyli taki z „pretensjami intelektualnymi”, chcąc pojąć, co mówi do niego ów „hermetyczny” autor, na pewno zainteresuje się kulturą kraju, z którego ten czy ów pisarz lub poeta pochodzi. Anglicy to naród otwarty, chłonący wszystko co nowe, wartościowe, oryginalne. Docierajmy do elit, nie wstydźmy się tego, że jesteśmy skomplikowani, niech cudzoziemcy dociekają dlaczego i niech dyskutują o esejach Jarosława Markiewicza, ostatniej powieści Jerzego Pilcha czy wierszach Bursy.

Może zorganizujmy jakieś „polskie Glastonbury” i tam się pokażmy. Nie żałujmy pieniędzy na promocję, niech Europa się przekona, że nie tylko potrafimy dobrze kłaść kafelki i naprawiać cieknące rury.

Janusz Młynarski

Brytyjski muzułmanin – wróg czy obywatel? >>

Brytyjski exodus >>

author-avatar

Przeczytaj również

Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj