Życie w UK

Czy jesteśmy wielkim błędem?

„Sądzę, że powinniśmy wyciągnąć wnioski z historii. Myślę, że błąd popełnił ówczesny rząd, dając natychmiastowy i nieograniczony dostęp do brytyjskiego rynku pracy Polakom, Węgrom i innym krajom bałtyckim” – David Cameron premier Wielkiej Brytanii, lider partii konserwatywnej. „Otwarcie brytyjskiego rynku pracy dla imigrantów z Europy Wschodniej było pokazowym błędem” –  Jack Straw były minister spraw zagranicznych, jeden z liderów Partii Pracy.

Czy jesteśmy wielkim błędem?

Te słowa oburzyły polityków w kraju nad Wisłą, ale już wśród polskich imigrantów mieszkających w Wielkiej Brytanii zdania na temat zaostrzenia polityki imigracyjnej Zjednoczonego Królestwa są podzielone.

Wielu otwarcie przyznaje: Cameron ma rację. Kiedy w 2004 roku Polska przystępowała do Unii Europejskiej, dostała od Wielkiej Brytanii i Irlandii „prezent powitalny” w postaci otwarcia rynków pracy tych krajów.

Nikt nie spodziewał się, że tak wielu obywateli zechce skorzystać z tego dobrodziejstwa. Fala emigracji niczym tsunami przybierała na sile.

Główny Urząd Statystyczny w swym opracowaniu na temat emigracji pisze, że w 2004 roku do Wielkiej Brytanii wyjechało 150 tys. Polaków, rok później było nas tu już 340 tys. , w 2006 – 580 tys., w 2007- 690 tys., by ostatecznie na koniec 2011 roku, według danych GUS, osiągnąć poziom 611 tys. 712 obywateli RP stale zamieszkałych w UK.

Nic za darmo
Wielu przyczyn otwarcia rynku pracy Wielkiej Brytanii upatrywało w naszej wspólnej historii. Traktowano to jako swego rodzaju zadośćuczynienie za krew, jaką polscy żołnierze przelewali podczas drugiej wojny światowej, broniąc Zjednoczonego Królestwa zarówno na ziemi jak i w powietrzu. Jednak nie tylko historia zdecydowała o tej decyzji.

Jak wynika z danych HM Revenue and Customs, nasz kraj jest na 19. miejscu jesli chodzi o wielkość eksportu towarów z UK oraz na 18. jeśli chodzi o import. Wraz z wstąpieniem naszego kraju do UE, brytyjskie przedsiębiorstwa uzyskały dostęp do blisko 40 milionów nowych odbiorców swoich usług i produktów.

Brytyjskie firmy zaczęły otwierać swoje filie w naszym kraju. Do największych należą: Shell Overseas Holdings Limited, British Oxygen Corporation (BOC Group), British Sugar Overseas (BSO) Ltd, czy znana firma z sektora żywnościowego Cadbury.

Z powodu niższych niż w rodzimym kraju kosztów pracy, brytyjskie przedsiębiorstwa obniżyły koszty wytwarzanych towarów, przez co stały się bardziej konkurencyjne na globalnych rynkach, a wypracowane zyski transferowane do Zjednoczonego Królestwa.

Firmy branż: ubezpieczeniowej, hotelarskiej oraz deweloperzy znaleźli w Polsce największy wśród nowych członków UE rynek zbytu swoich produktów.

Dodatkową korzyścią dla brytyjskiej gospodarki jest fakt, że została ona zasilona armią imigracyjnych inżynierów, techników, specjalistów z branży IT, lekarzy, pielęgniarek, a więc osób zdolnych podjąć pracę w sektorach, które od lat borykały się z brakiem wykwalifikowanych kadr.

Dodać należy do tego ponad 6 tys. młodych Polaków studiujących na tutejszych uczelniach, którzy po zakończeniu edukacji w dużej części myślą o pozostaniu na Wyspach i tu wykorzystywaniu zdobytej wiedzy.

– W 2009 roku podczas kryzysu w światowej gospodarce, to właśnie zamówienia z Polski uratowały naszą fabrykę – mówi Krzysztof, inżynier w zakładzie produkującym części samochodowe.

W naszym kraju rząd zastosował duże ulgi dla chcących nabyć nowe samochody i wtedy Polska była największym odbiorcą produkowanych przez nas części. Na spotkaniu z załogą dyrektor otwarcie przyznał, że gdyby nie te zamówienia, to wiele osób straciłoby pracę.

Na stanowiskach pracy staramy się być dobrymi pracownikami, szanujemy pracę, chętnie pracujemy w nadgodzinach, przez co przez pracodawców postrzegani jesteśmy jako pracownicy sumienni.

To właśnie ta największa grupa polskich imigrantów, pracująca, płacąca podatki, kupująca czy wynajmującą domy, przyczynia się do wzrostu angielskiej gospodarki.

Coraz więcej z nas zaczyna pracę na własny rachunek, zakładając własne firmy. Polskie sklepy, warsztaty samochodowe, firmy transportowe i wiele innych tutaj właśnie daje pracę nie tylko Polakom.

Gorący problem – benefity
Wielkim błędem byłoby twierdzenie, że na emigrację do UK zdecydował się jedynie kwiat inteligencji polskiej. Bardzo wielu, szczególnie młodych przybyszów z Polski, swój pobyt na Wyspach zaczyna od aplikowania o zasiłki socjalne. –

Kiedy przyjechałem tu 10 lat temu, nie miałem pojęcia o benefitach – mówi 47-letni Dariusz. Po 3 latach, za namową znajomego złożyłem podanie o child benefit. Wśród dzisiejszych młodych emigrantów panuje przekonanie, że zasiłki to coś, co absolutnie im się należy.

Jak dają, trzeba brać, słyszę często, i dlatego teraz rząd Camerona zaostrza kryteria ubiegania się o zasiłki. I… ma rację, bo jak przyjechałeś tu do pracy, to najpierw zacznij pracować, aby potem ewentualnie ubiegać się o pomoc. Prawda jest taka, że jeśli dwoje osób tu pracuje, to żadnych benefitów nie potrzeba, aby żyć na przyzwoitym poziomie.
Na polonijnych forach internetowych bardzo często można znaleźć takie oto posty:
~Gabi: Chciałam zapytać, jak wygląda pomoc socjalna w Anglii, w przypadku kiedy mój przyjaciel chce przyjechać np. z żoną i 3 dzieci (9, 5 lat i rok) i osiąść na stałe… A tak przy okazji jest jakaś szansa na dostanie mieszkania socjalnego?

~Andzia: Zamierzam przyjechać do męża, który pracuje w UK z naszym synem, więc mam do Was pytanie czy to prawda, że zasiłki są tak wysokie, że bardziej opłaca mi się siedzieć w domu i nie pracować, niż szukać pracy?

Nie wszyscy jednak korzystamy z benefitów. Coraz częściej emigranci dochodzą do wniosku, że „życie na beneficie” to krótkotrwałe rozwiązanie:

~Gosiak77: No to siedzenie w domku z dziećmi, to nie do końca taki złoty środek…(zazwyczaj beny są na pracującego członka rodziny – czyt. ojciec ), a mamusi… latka lecą, ubezpieczenia brak… pustka w życiorysie…
a potem staniesz w kolejce po emeryturkę i baaaaaaaaaa…. brakuje lat! Nie wszystko złoto, co się świeci.

Podczas programu „Wstajesz i Wiesz” w TVN24, w którym mówiono o wypowiedzi Davida Camerona internauci również dali upust swoim odczuciom:
„Róbcie dalej za parobka… róbcie, sprzątajcie dalej gnoje Angoli, lub myślcie za nich w innych dziedzinach pracy. Zawsze będziecie II kategorii…”

„Niestety Cameron ma rację. Przyjechałeś do Anglii, ucz się języka, pracuj, rozwijaj się, a nie kradnij, handluj narkotykami z Polski, ale przede wszystkim pamietaj, że jesteś tam gościem, nie należy Ci się wszystko za nic. Dotyczy to tych, którym po prostu łatwiej tam kombinować. Reszta Polaków z tym plebsem nie chce mieć nic wspólnego. Też udaję, że nie rozumiem polskiego czasem, bo mi wstyd”.

„A stało się to tylko dlatego, że Polacy są zazdrośni sami o siebie, potrafią przy Brytyjczykach gadać głupoty na innych rodaków, by tylko zniszczyć im opinię, by być lepszym od innych Polaków… Gdybyśmy się wszyscy wspierali nawzajem, szanowaliby nas i nikt by złego słowa na nas nie powiedział, no ale skoro my sami na siebie źle gadamy, to inni tym bardziej…”.

Polityczne kalkulacje
Rosnąca liczba rodzin pobierających zasiłki i konieczność cięć w wydatkach publicznych to nie jedyne powody ogłoszenia przez Camerona zaostrzenia polityki imigracyjnej. Nie bez znaczenia jest fakt, że rok 2014 to rok wyborów do Parlamentu Europejskiego, a następny 2015, to już wybory parlamentarne w UK.

Biorąc pod uwagę te fakty oraz ostatnie sukcesy partii Nigela Farage (United Kingdom Independent Party), która w wyborach samorządowych uzyskała ponad 26% poparcie, poruszenie kwestii ograniczenia imigrantom dostępu do angielskich zasiłków może spowodować tak oczekiwany przez Camerona wzrost poparcia dla rządzącej Conservative Party.

W innej sytuacji politycznej jest wicepremier Nick Clegg, którego Partia (Liberal Democrats Party) od wejścia w koalicję notuje same wyborcze porażki. Lider demokratów już zapowiedział, że zablokuje kroki zmierzające do dalszego zaostrzenia przepisów dla nowo przybyłych imigrantów.

Nikt nie ukrywa, że głównym powodem zmiany kursu w polityce imigracyjnej był strach przed przybyszami z Rumunii i Bułgarii, którzy od 1 stycznia 2014 mogą bez przeszkód pracować na Wyspach.

Jak przyznał w wypowiedzi dla „Faktów” TVN ambasador Polski w Londynie Witold Sobków proponowane zmiany w bardzo małym stopniu dotkną obywateli polskich pracujących już na Wyspach, gdyż emigrantów z naszego kraju zajmujących się żebraniem lub bezdomnych jest niewielu.

Co do listów, które wystosowali do premiera Camerona liderzy dwóch polskich partii politycznych, to też zabieg czysto propagandowy. Sam szef brytyjskiego rządu przyznał, że żadne naciski z zewnątrz nie spowodują zmiany decyzji.

Polacy na emigracji nie potrzebują obrony, bo swoją ciężką pracą każdego dnia udowadniają, że nie są błędem poprzedniej ekipy, i że otwarcie granic dla naszych obywateli to nie porażka, ale dobry interes dla Wielkiej Brytanii.

Cezary Niewadzisz

 

author-avatar

Przeczytaj również

Eurostar o usprawnieniu ruchu podróżnych na granicy – Entry Exit SystemEurostar o usprawnieniu ruchu podróżnych na granicy – Entry Exit SystemDlaczego oliwa z oliwek jest aż taka droga?Dlaczego oliwa z oliwek jest aż taka droga?Nauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuNauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuPoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkolePoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkoleFirma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj