Życie w UK
Czwarte głosowanie albo przyspieszone wybory – Theresa May szantażuje Torysów?
Theresa May wyraziła nadzieję, że w przyszłym tygodniu uda się poddać umowę brexitową czwarty raz pod głosowanie. Szefowa rządu zasugerowała również, że kolejne odrzucenie jej umowy może doprowadzić do przyspieszonych wyborów parlamentarnych.
Pomimo dramatycznej obietnicy dymisji złożonej w środę przez brytyjską premier, w piątek parlament znów zagłosował przeciwko umowie brexitowej. Głosowanie w Izbie Gmin odbyło się w dniu, w którym Wielka Brytania pierwotnie miała opuścić Unię Europejską. Tego też dnia przed budynkiem parlamentu w Londynie zebrały się tłumy protestujących – zarówno przeciwników, jak i zwolenników Brexitu.
Zwolennicy Brexitu i prawicowi ekstremiści grożą dzisiaj zamieszkami w Londynie i innych miastach
Wielu torysów znów zagłosowało przeciw umowie, choć część tych, którzy wcześniej opowiadali się przeciw, tym razem głosowali za umową, prawdopodobnie dzięki obietnicy dymisji. Zdanie zmienili m.in. czołowi zwolennicy Brexitu za wszelką cenę – Boris Johnson, Jacob Rees-Mogg czy Dominic Raab. Partia Pracy znów zdecydowanie odrzuciła umowę, a 10 deputowanych z partii DUP również pozostało przy wcześniejszym sprzeciwie. W związku z tym umowa Theresy May już po raz trzeci nie zdobyła potrzebnej większości głosów.
Zaraz po ogłoszeniu wyniku, Theresa May powiedziała deputowanym: – "Konsekwencje tej decyzji Izby Gmin będą poważne. Prawne zobowiązanie jest obecnie takie, że Wielka Brytania musi opuścić Unię Europejską 12 kwietnia. W ciągu zaledwie 14 dni".
Unia Europejska daje Wielkiej Brytanii 11 dni na opracowanie nowego planu Brexitu
Premier nie określiła jeszcze, jakie konkretnie dalsze działania planuje. Powiedziała jedynie, że będzie dążyła do "uporządkowanego Brexitu". Poinformowała, że w poniedziałek powinna zostać przeprowadzona druga tura orientacyjnych głosowań "aby sprawdzić, czy istnieje stabilna większość dla konkretnej alternatywnej wersji naszych przyszłych stosunków z UE".
Szefowa brytyjskiego rządu zaznaczyła jednak: – "Obawiam się, że osiągnęliśmy granice procesu w tej Izbie". Wielu deputowanych uznało te słowa za ostrzeżenie, mówiące, że jeśli poprą opcję, która nie jest gotowa do wdrożenia i nie dojadą do porozumienia w sprawie dobrego alternatywnego rozwiązania Brexitu, premier będzie gotowa, by zwołać przyspieszone wybory parlamentarne – tym bardziej, że w swoim wczorajszym wystąpieniu mówił również lider laburzystów, Jeremy Corbyn.
W obecnej sytuacji, gdy partia rządząca wciąż pozostaje w brexitowym impasie i głębokich wewnętrznych podziałach, przyspieszone wybory parlamentarne wydają się najbardziej niekorzystne własnie dla torysów. Może więc widmo wyborów przekona ich skuteczniej do umowy, niż obietnica dymisji Theresy May.