Czesi zapowiadają restrykcyjne kontrole polskiej żywności. Zemsta za reklamę?

W zeszłym tygodniu w mediach szerokim echem odbiła się sprawa reklamy, w której znany operator telefoniczny przedstawił Polaka jako „komiwojażera-oszusta”. Interwencja polskiej ambasady w Pradze doprowadziła do usunięcia spotu z telewizji. Teraz okazuje się, że polsko-czeskie animozje wykraczają poza medialne utarczki.

Czeski Departament Kontroli Laboratoryjnej i Certyfikatów Państwowej Inspekcji Rolnej i Żywności wydał instrukcję, zgodnie z którą pochodzące z Polski artykuły spożywcze mają być sprawdzane ze „szczególną dokładnością”. W zaleceniach dobitnie podkreślono, że kontroli mają podlegać zwłaszcza warzywa i owoce pochodzenia polskiego. Szczególną uwagę autorzy instrukcji każą przywiązywać do jabłek, ale również mięsa, nabiału oraz przetworów rybnych.

Działania inspekcji budzą zdziwienie, ponieważ zgodnie z unijnymi przepisami, tego typu obostrzenia nie powinny mieć miejsca w przypadku produkcji pochodzącej z któregokolwiek z krajów członkowskich UE.

Polski minister rolnictwa, Marek Sawicki, apeluje aby sprawy nie wyolbrzymiać i zapewnia, że czarny PR polskiej gospodarce nie zaszkodzi: “Nie ma lepszej reklamy dla polskiej żywności, niż czeska kontrola” – zapewnia.

Jak twierdzi Sawicki, polskie rolnictwo jest porostu bardziej konkurencyjne, co wywołuje zawiść czeskich producentów. Minister dodał, że rodzima żywność „nikogo jeszcze nie zabiła”, za to zdarzały się już przypadki, kiedy Polacy „umierali po wypiciu czeskiego alkoholu”.