Styl życia
Czerwone derby Anglii
W piątej kolejce rozgrywek Premier League doszło do spotkania, które często określa się jako wyspiarskie derby. Na Anfield Road naprzeciwko siebie stanęły jedenastki Liverpoolu i Manchesteru United po raz 185.
Mecz został poprzedzony krótką uroczystością oddającą hołd ofiarom tragedii na Hillsborough, która do tej pory obciążała konto kibiców „The Reds". Po opublikowaniu raportu z 1989 roku, okazało się jednak, że nie tylko fani Liverpoolu są odpowiedzialni za śmierć 96 osób, ale również władze klubu, służby porządkowe i policja. Po tym, jak nad stadionem poszybowało 96 balonów, piłkarze przystąpili do walki. Walka jest tu najodpowiedniejszym określeniem, bo kości trzaskały, a krew się lała. Niestety, sędzia Mark Halsey wyrzucając z boiska Jonjo Shelveya w 39. minucie wypaczył wynik spotkania. Chociaż piłkarzom Brendana Rodgersa udało się wyjść na prowadzenie, po bramce Stevena Gerrarda, brakło sił, aby utrzymać korzystny wynik. Trzy punkty dla „Czerwonych Diabłów" zapewnili Rafael da Silva (51 minuta) i Robin Van Persie (z karnego w 81). Tym samym ManU wygrali po raz 73. i tracą tylko jeden punkt do liderującej Chelsea.