Życie w UK

Czas na Westminster

Polacy w Wielkiej Brytanii są wszędzie – od pucybuta do biznesmena – tylko nie w brytyjskim parlamencie. Jednak to właśnie obecność w Westminster jest kluczowa, by mieć realny wpływ na wydarzenia w tym kraju.

Jako społeczność imigrancka z kilkuletnim zaledwie (w większości przypadków) stażem w UK nie mamy swoich ludzi w brytyjskim parlamencie. To jednak właśnie tam powinniśmy zmierzać – uważa wielu przedstawicieli zarówno starej, jak i młodej Polonii. Paweł Czupryna z Polish Proffesionals in London (PPL), organizacji skupiającej młodych polskich profesjonalistów – finansistów, bankowców, dziennikarzy – jest przekonany, że „tędy droga”. – Chcemy nawiązać kontakty z brytyjskimi politykami, chcemy by konsultowali się z nami, gdy w Izbie Gmin zapadają decyzje dotyczące Polaków – wyjaśnia Paweł, który w PPL jest przewodniczącym Grupy Politycznej.

Polityka po brytyjsku

Pierwsze kontakty PPL z brytyjskimi politykami miały miejsce podczas niedawnej kampanii „Polacy głosują” (Poles to polls), której celem było namówienie społeczności polskiej do udziału w wyborach burmistrza Londynu. Kandydaci chcąc pozyskać polskie głosy kontaktowali się z członkami kampanii i to za ich pośrednictwem odbyły się spotkania Borisa Johnsona (teraz już burmistrza) i jego głównego rywala (poprzedniego burmistrza) Kena Livingstone’a, jak i kandydata z ramienia Liberalnych Demokratów Briana Paddicka z Polakami. Wtedy też młodzi polscy profesjonaliści zobaczyli, jak funkcjonuje tutejsza polityka. Gdy tylko Ken Livingstone wyraził zamiar spotkania się z Polakami, natychmiast tego samego zechciał Boris Johnson. – Nie opowiadamy się za żadną z brytyjskich partii, ale gdy jedna z nich złoży nam propozycję współpracy nie zamierzamy jej odrzucać – wyjaśnia Paweł Czupryna.
 
Unijny sojusznik
 
Jak do tej pory najbardziej zainteresowana polskim „elektoratem” wydaje się Partia Konserwatywna, wierząc, że choć sami Polacy nie mają uprawnień do udziału w brytyjskich wyborach parlamentarnych, to jako mieszkańcy niemal wszystkich okręgów wyborczych mogą wywierać wpływ na posłów ze swoich okręgów. PPL spodziewa się, że do tych samych wniosków dojdzie niebawem Partia Pracy, jak i coraz bardziej licząca się Partia Liberalnych Demokratów. Zwłaszcza że niedawno odbyło się spotkanie Grupy Politycznej PPL z MP Danielem Kawczynskim, potomkiem polskich emigrantów i posłem z ramienia Partii Konserwatywnej. Daniel Kawczynski zachęcał polskich profesjonalistów do współpracy ze swoją partią, zaprosił ich na jej jesienny zjazd, obiecał nawet, że zorganizuje im spotkanie z Davidem Cameronem (przewodniczącym jego partii i prawdopodobnie następnym brytyjskim premierem). Opowiadał także o powołanym przez siebie do życia kole parlamentarnym Conservative Friends of Poland, którego celem jest promowanie Polski wśród brytyjskich polityków konserwatywnych, jak i przekonywanie polskiego rządu, by to Wielka Brytania była jego głównym partnerem w Unii Europejskiej, a nie Niemcy czy Francja.
 
Dlaczego nie Polska?

 
Takie partyjne koła parlamentarne pełnią rolę lobbingową promując najczęściej interesy tego państwa, którego mienią się przyjaciółmi. Największe i najsilniej lobbujące tego typu stowarzyszenia to Conservative Friends of Israel i Labour Friends of Israel. Oba reprezentują interesy Izraela w brytyjskim parlamencie z tym, że jedno wśród konserwatystów, drugie wśród laburzystów. – Dlaczego więc nie lobbing związany z Polską? – pytał Daniel Kawczynski na spotkaniu z PPL, zatytułowanym zresztą „Czy przedstawiciele polonijnego establishmentu zaistnieją na brytyjskiej scenie politycznej? Sztuka skutecznego lobby”. Zwłaszcza że zdecydowana większość pytań, z którymi zwraca się do niego jego szef David Cameron dotyczy polskich imigrantów w UK. Ich dobrego imienia Daniel Kawczynski bronił w opublikowanym w zeszłym miesiącu komentarzu na łamach dziennika „The Independent”, gdzie Polaków przedstawił jako niezwykle pracowitych, akceptujących niskie płace i na dodatek pracujących znacznie więcej niż inne grupy imigranckie – słowem najbardziej opłacalnych dla Brytyjczyków. Dlatego też, jak postulował Kawczyński, „liberalne elity” z ich telewizją BBC na czele powinny swoje prztyczki skierować nie w Polaków, ale w inne grupy „w mniejszym stopniu zasługujące na naszą (brytyjską – przyp. red.) gościnność” niż „nasi lojalni historyczni przyjaciele”, czyli Polacy.
 
Dwa metry wzrostu i polskie nazwisko
 
Potomek polskich patriotów nie omieszkał przypomnieć w swoim komentarzu dla „The Independent” o polskim udziale w bitwie o Anglię, podczas której około 150 polskich lotników walczących razem z RAF-em (Royal Air Forces) odpowiadało za aż 12 procent zwycięstw. Daniel Kawczynski jest dumny, że choć nie jest jedynym posłem o polskich korzeniach, jego nazwisko jest jedynym polskobrzmiącym w Izbie Gmin. Wielokrotnie namawiany by je zangielszczyć, tak jak zrobił inny parlamentarzysta Denis MacShane (niegdyś Denis Matyjaszek) z Partii Pracy, Kawczynski pozostał wierny oryginałowi (w wyjątkiem litery „ń”). Uwagę jego kolegów z Izby Gmin zwraca nie tylko nazwisko, ale i niezwykły wzrost – 204 centymetry. Jak twierdzi, Polakiem czuje się, gdy jest z wizytą w Polsce, a Brytyjczykiem, gdy jest w Wielkiej Brytanii (czyli zdecydowaną większość czasu).
 
Magda Qandil
[email protected]

author-avatar

Przeczytaj również

Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UK
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj