To się nazywa pech! Luke Bradley rezerwując lot irlandzkimi tanimi lotniczymi za pomocą swojego telefonu komórkowego nie zauważył, że autokoretka "poprawiła" jego imię. Jakie były skutki tej pomyłki?
31-letni Irlandczyk mieszkający w Wicklow nie zwrócił uwagi, że telefon zmienił jego imię z Luke`a na "lukewarm". Słowo to jest angielskim przymiotnikiem, który przekłada się jako letni, ciepławy lub obojętny. Luke (czy raczej lukewarm) Bradley kupił więc bilet do Manchesteru za 50 euro i dopiero po pewnym czasie zorientował się, że popełnił błąd. Natychmiast skontaktował się z BOK-iem Ryanaira. Niestety, okazało się, że zrobił to już po czasie, w którym za darmo mógł skorygować ewentualne błędy.
Current update....Gabi the senior customer service rep insisting Lukewarm is a name #ryanair@Ryanairpic.twitter.com/6krAOiqfOM
— Luke Bradley (@chopperbrad) 8 marca 2019
Polscy emigranci w UK - mąż rzucił się z nożem na żonę oskarżającą go o zdradę
Jak czytamy na łamach serwisu Ladible.com Bradley miał przez cały dzień użerać się z obsługą klienta po drugiej stronie linii tłumacząc na czym polegał błąd, ale jego wysiłki spełzły na niczym. Regulamin linii przewiduje jedynie 48-godzinny okres na wprowadzenie poprawek i po tym, jak upłynie już nic się nie da zrobić. Rad nierad 31-latek musiał zmienić dane na bilecie. Kosztowało go to 115 euro, a więc ponad dwa razy więcej, niż sam bilet, który chciał kupić!

Co na to Ryanair? - Obowiązkiem każdego klienta jest upewnienie się, że dane na rezerwacji są zgodne z imieniem i nazwiskiem w paszporcie. Oferujemy 48-godzinny okres karencji, aby skorygować drobne błędy w rezerwacji. Ten klient poprosił o zmianę swoich danych na dziewięć dni po dokonaniu rezerwacji - czytamy w oświadczeniu wydanym przez rzecznika.
Z jednej strony wypadałoby zacytować ludową mądrość "czytaj baranie, co masz na ekranie", ale z drugiej należy skrytykować nieelastyczność Ryanaira w podejściu do klienta. Niektóre linie cechuje zupełnie inna polityka i z pewnością nie miałyby problemy z pozytywnym załatwieniem tej sprawy. A wy, co sądzicie o całej tej sytuacji? Dajcie znać na naszym profilu na FB!