Życie w UK
Ceny biletów transportu publicznego w Londynie NIE WZROSNĄ – już czwarty rok z rzędu!
Burmistrz Londynu Sadiq Khan "zamraża" ceny wszystkich taryf Transport for London na czwarty rok z rzędu. Niektóre z usług komunikacji zbiorowej wzrosną o wartość inflacji, a więc o 2.8%.
"Ponownie zamrażam wszystkie taryfy Transport for London – to już czwarty rok z rzędu" – czytamy w oficjalnym komunikacie wystosowanym przez Sadiqa Khana, burmistrza brytyjskiej stolicy. Czy to jednak oznacza, że ceny bilety transportu publicznego w Londynie nie ulegną zmianie? Niestety, nie do ko ńca…
"Dzięki temu – a także dzięki wprowadzonej przeze mnie taryfie Hopper za £1,50 – miliony londyńczyków mogą korzystać z przystępnego cenowo transportu miejskiego. To pokazuje jak działa administracja kierowana przez Partię Pracy" – pisze dalej Khan, zwracając uwagę, że podczas swojej kadencji Boris Johnson podniósł taryfy TfL o oszałamiające 42%!
Laburzystowski włodarz Londynu dotrzymuje więc obietnicy złożonej wyborcom w 2016 roku, choć… nie do końca! Ceny niektórych biletów pójdą jednak w górę – jedynie o wartość inflacji. Zamrożenie taryf Transport for London nie będzie dotyczyło biletów sezonowych, travelcards oraz ograniczeń wynikających daily i weekly caps. To właśnie one wzrosną o 2,8%. Uczciwie jednak trzeba przyznać, że ta podwyżka nie wynika z polityka Khana, ale z rządowej ustawy o transporcie publicznym.
Dodajmy, że poza Londynem ceny biletów kolejowych idą w górę. Sadiq Khan wytykał rządowi Partii Konserwatywnej, że podczas ich kadencji mieliśmy do czynienia z podwyżką na poziomie 10%, a pociągi jeżdżą opóźnione i przepełnione.
W bardzo entuzjastyczny sposób o polityce Khana wypowiada się Shashi Verma, dyrektor ds. strategii TfL. "Dokładamy wszelkich starań, aby podróżowanie transportem publicznym w Londynie było możliwie najbardziej przystępne cenowo i wygodne. Miliony ludzi podróżują autobusami, metrem i koleją po całym Londynie, a dzięki naszemu systemowi opłat za przejazd, pomagamy zachęcić więcej osób do rezygnowania z samochodów i korzystania z transportu publicznego" – pisał.