Praca i finanse

Temat numeru: Brytyjczycy obudzili się, kiedy Polacy zaczęli wyjeżdżać z Wielkiej Brytanii

Ruch jak na razie jest niewielki, ale już odnotowano, że Polacy jednak powoli opuszczają Wyspy. To jeszcze nie fala i nie wiadomo czy do niej dojdzie, a tymczasem miejscowi biznesmeni już podnieśli alarm. Zabraknie nam ludzi do pracy, mówią przedsiębiorcy i nie zostawiają suchej nitki na polityce Theresy May, która chce powstrzymać masowe przyjazdy na Wyspy i alarmują: bez imigrantów pójdziemy z torbami, ucierpi też nasza gospodarka.

Temat numeru: Brytyjczycy obudzili się, kiedy Polacy zaczęli wyjeżdżać z Wielkiej Brytanii

2workers

Powodów do wyjazdu z Wielkiej Brytanii mają Polacy kilka: słabnący funt, zagrożone prawa po wejściu w życie Brexitu, wreszcie parszywa niekiedy atmosfera wobec obcych, jak wielu miejscowych nazywa imigrantów.

Ale politycy, którzy tak mocno optowali za Brexitem budzą się wreszcie z letargu, dostrzegając problemy, które mogą być związane z ograniczeniem imigrantów. Pierwsi na oczy przejrzeli jednak biznesmeni, bo – jak ostrzegają-za chwilę zabraknie rąk do pracy np. w rolnictwie, a sami Brytyjczycy widzą, że na wyjeździe Polaków stracą i to wiele. Nie tak dawno jeszcze taki Michael Gove, lider kampanii na rzecz Brexitu, miał usta pełne haseł o potrzebie powstrzymania imigracji. Teraz to całkiem inny człowiek, przebudził się i głosi coś wręcz przeciwnego. – Po wyjściu ze Wspólnoty Europejskiej nie możemy odciąć naszej gospodarki od potrzebnych jej pracowników – powtarza teraz.

Ratujmy gospodarkę!

Nie kto inny, jak właśnie Gove sygnalizuje dziś rządowi, by pozostawił drzwi otwarte dla imigrantów po Brexicie. Powód? By ochronić brytyjską gospodarkę. Gove nie jest szeregowym politykiem, to minister środowiska, żywności i wsi w rządzie Theresy May i widać farmerzy przemówili mu do rozumu w sprawie imigrantów. – Nikt nie chce stanu zerowej imigracji – mówi więc minister i ostrzega, że może to zaszkodzić brytyjskiej ekonomii, bo zbliża się dla niej czas próby, czyli wychodzenie z Unii Europejskiej.

Dlatego Gove proponuje, że właśnie utrzymanie rynku pracy w kontekście imigrantów powinno być jednym z najważniejszych tematów rozmów Londynu z Brukselą.

Jego słowa padają po tym, jak wielu wysokich polityków partii rządzącej, w tym samego kanclerza skarbu Philipa Hammonda twierdzi, że trzeba przemyśleć podejście do Brexitu w świetle katastrofalnych wyników dla konserwatystów w niedawnych przedterminowych wyborach parlamentarnych. Hammond przyznaje dziś otwarcie, że konserwatyści nie mówili dostatecznie dużo i uczciwie o gospodarce podczas kampanii wyborczej.

– Sądzę i tak pewnie myśli bardzo wielu Brytyjczyków, że powinniśmy sprawy ochrony naszego ryku pracy traktować w rozmowach z Unią priorytetowo – apeluje Hammond. I on i wspomniany Gove obawiają się poważnie, że cięcia dla imigrantów po Brexicie doprowadzą do tego, że nie będzie w wielu gałęziach po prostu ludzi do pracy. Zapominają jednak, że to właśnie temat imigrantów dominował podczas pamiętnego referendum w sprawie Brexitu, przyjezdnymi straszono Brytyjczyków. Konserwatyści powtarzali, że ograniczą liczbę przybywających co roku imigrantów na Wyspy poniżej stu tysięcy.

Straszyli, dziś już nie

Gove, który odgrywał wtedy czołową rolę w ubiegłorocznym Vote Leave mówił, że nie obawia się napięcia między ochroną miejsc pracy a ograniczeniem imigracji. Dziś widzi to całkiem inaczej. Politykom nie chciało się zajrzeć do raportów, które najlepiej pokazują, że Wielka Brytania potrzebuje i to bardzo imigrantów. Wiele sektorów brytyjskiej gospodarki będzie bez przyjezdnych kulało. Bo przybysze z krajów Unii Europejskiej zajmują jedno na dziewięć wszystkich miejsc pracy w Wielkiej Brytanii.

Główny negocjator ds. Brexitu z ramienia PE: Propozycje Theresy May ws. praw imigrantów z UE to „niewypał”!

Z jednej strony straszono ludzi na Wyspach polityką otwartych drzwi, że imigranci zaleją kraj, zabiorą rodowitym Brytyjczykom pracę, a teraz antyunijni krytycy przycichli. Bo kto zastąpi polskie czy bułgarskie pielęgniarki, kto będzie pracował w hotelach, przy porządkowaniu terenów zielonych w mieście, w rolnictwie? Niezależny poseł Steven Woolfe wydzierał się jeszcze niedawno o niekontrolowanym zalewie Wielkiej Brytanii imigrantami. Dziś przycichł, bo może naczytał się wreszcie o tym, jakie są potrzeby brytyjskiej gospodarki. A prawda jest taka, że nieco ponad 11 proc. tutejszego rynku pracy zajmują cudzoziemcy.

Najwięcej jest przyjezdnych pracowników w handlu, w hotelarstwie, gastronomii, to w sumie ponad 760 tysięcy ludzi. Ci ludzie nie zabierają pracy miejscowym, bo Brytyjczycy nie kwapią się do tych zajęć. Kolejnych 770 tys. zatrudnionych jest przy sprzedaży różnych towarów, przy pracach porządkowych. Zdecydowana ich większość to ludzie z krajów UE. Osiem procent pracowników zatrudnionych w fabrykach pochodzi z ośmiu krajów, które przystąpiły do UE w roku 2004. Chodzi przede wszystkim o Polaków, a te kolejne to: Czechy, Estonia, Węgry, Litwa, Łotwa, Słowacja i Słowenia. 

Bez Polaków klapa

Steven Woolfe mówił jeszcze niedawno, że opieranie się na pracy tych ludzi jest w dłuższym okresie nie do zaakceptowania. Dziś już tak nie mówi. Nie mówi nic. Z nowych krajów Unii powstała armia ludzi pracująca na roli, w leśnictwie i przetwórstwie rybnym. Przyjezdni z tych ośmiu wymienionych krajów stanowią siedem procent zatrudnionych w tych sektorach.

Jeden na ośmiu zatrudnionych w finansach oraz serwisie biznesowym, w sumie to niemal 400 tys. pracowników pochodzi z unijnych krajów. Wreszcie jest administracja publiczna, oświata, opieka zdrowotna, która zatrudnia 700 tys. Ludzi, z czego jedna czwarta to imigranci z UE. Zdaniem Jane Collins z UKIP, partii, która parła do Brexitu i opluwała wręcz imigrantów, to przybysze psują system finansowania ludzi na Wyspach, bo ich ogromna liczba pozwala na takie ustawianie siatki płac, że najlepiej wychodzą na tym bardzo bogaci.

Alp Mehmet z Migration Watch UK przekonywał, że rodzimy biznes powinien skupić się na rekrutacji pracowników spośród miejscowych, a pozyskiwać z zagranicy tych o szczególnie wysokich kwalifikacjach.

Dane nie kłamią – Brexit spowodował ogromny wzrost przestępstw z nienawiści!

Sami kuszą imigrantów

Sytuacja jest dynamiczna – brytyjscy pracodawcy nie chcą czekać na ruchy polityków i sami kuszą Polaków i innych imigrantów atrakcyjnymi warunkami. Chodzi nie tylko o wyższe wynagrodzenie, ale także lepsze warunki socjalne (mieszkania), a nawet obiekty rekreacyjne do wykorzystania w czasie po pracy. Najbardziej zdesperowani są brytyjscy farmerzy, którzy nie mają wątpliwości, że brakować im zaczyna rąk do pracy. Nie mają oni złudzeń, że pozbywanie się imigrantów, rzucanie im kłód pod nogi, zostawianie w niepewnej sytuacji po Brexicie to tragedia dla tutejszego rynku pracy.

Walą się farmerom kontrakty, rezygnują ze współpracy ich kontrahenci. To wszystko z powodu odpływu pracowników sezonowych, głównie imigrantów. A przecież nie można się z dnia na dzień przestawić na inny rodzaj produkcji – alarmuje Neil Vickers, pastor w Boston Methodist Church, który doskonale zna nastroje wśród imigrantów opuszczających Wyspy, jak i miejscowych farmerów. Farmerzy wiedzą, że prace sezonowe, w których wielu czynności nie da się zautomatyzować i trzeba je wykonywać ręcznie bez wsparcia imigrantów, nie powiodą się. Szkoda, że ta wiedza nie dotarła do brytyjskich polityków. I stąd spontaniczne działania farmerów, którzy kusząc imigrantów lepszymi zarobkami czy warunkami socjalnymi chcą sobie po prostu pomóc.

Na spotkaniach związków farmerów padają bardzo ostre słowa krytyki pod adresem polityków, którzy sprawiają wrażenie, jakby oderwani byli od rzeczywistości. A tymczasem po raz pierwszy na rozpoczęcie sezonu zbiorów nie stawiła się połowa pracowników z Europy Wschodniej. Za chwilę podobna sytuacja będzie w brytyjskich szpitalach, bo zabraknie pielęgniarek.

To samo grozi przemysłowi, budownictwu oraz usługom. Niedawny raport sporządzony przez uniwersytet w Oksfordzie mówi już o wyraźnym spadku liczby Polaków występujących o narodowy numer ubezpieczeniowy (NIN), co jest warunkiem podjęcia pracy. W pierwszym kwartale roku 2016 było ich 40 tys., w tym samym czasie tego roku tylko 26 tys., najmniej od momentu, gdy w roku 2004 Polska przystąpiła do Unii Europejskiej.

Płaca minimalna powinna dotyczyć również osób samozatrudnionych – twierdzi think-thank Resolution Foundation

Powody są znane, załamanie funta (stracił on na wartości w ciągu roku 16 proc. do złotego), niepewność związana z prawami imigrantów po Brexicie oraz nieprzychylna dla przyjezdnych atmosfera wśród miejscowych. Brytyjska gospodarka potrzebuje nowych ludzi do pracy, rozwija się wolno, najwolniej ze wszystkich państw wspólnoty i w takim momencie dostaje uderzenie w postaci ograniczania imigrantów. O tych ostatnich Londyn chce prowadzić walkę z Brukselą, bo May ani myśli wycofać się ze swoich pomysłów o ograniczaniu liczby przyjezdnych.

I tu dochodzi do zderzenia z racjami miejscowego biznesu, który potrzebuje ludzi do pracy, a Bruksela ani myśli odpuszczać Wielkiej Brytanii w kwestii imigrantów. Ma potężną broń w postaci prawie półtora miliona Brytyjczyków, którzy żyją w państwach wspólnoty. Bruksela stawia sprawę jasno: imigranci po Brexicie muszą zachować dotychczasowe prawa. Toryści twierdzą, że Bruksela wymaga za wiele, ale ostatnie wybory pokazały, że Brytyjczycy już tak nie myślą.

 

Marek Piotrowski

Temat numeru: Brytyjscy pracodawcy – "Polacy przyjeżdżajcie"!

author-avatar

Paulina Markowska

Uwielbia latać na paralotni, czuć wiatr we włosach i patrzeć na świat z dystansu. Fascynuje ją historia Wielkiej Brytanii sięgająca czasów Stonehenge i Ring of Brodgar. W każdej wolnej chwili eksploruje zakątki tego kraju, który nieustannie ją fascynuje. A fascynacją tą ‘zaraża’ też kolegów i koleżanki w redakcji:) Pochodzi z Wrocławia i często tam wraca, jednak prawdziwy dom znalazła na Wyspach i nie wyobraża sobie wyjazdu z tego kraju, dlatego szczególnie bliskie są jej historie imigrantów, Polaków, którzy także w tym kraju znaleźli swój azyl.

Przeczytaj również

Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKMłoda mama dostała w szpitalu nie swoje dzieckoMłoda mama dostała w szpitalu nie swoje dzieckoDo 2040 r. poważnie zachoruje tu 3,7 mln pracownikówDo 2040 r. poważnie zachoruje tu 3,7 mln pracowników
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj