Życie w UK
Brutalne zabójstwo Moniki Lasek – jej mąż zapewnia o swojej niewinności
Fot: Facebook
Rozpoczął się proces dotyczący brutalnego morderstwa Moniki Lasek, które miało miejsce w Halifax, w West Yorkshire. Oskarżony o morderstwo swojej żony, Zbigniew L. nie przyznaje się do winy i zapewnia, że jest niewinny, choć wszystkie dowody świadczą przeciwko niemu.
Przypomnijmy, rzeczone wydarzenia miały miejsce jesienią zeszłego roku. 26 listopada przy Solstice Way pokryte krwią ciało 36-letniej Polki miał zauważyć jej czternastoletni syn. "Strasznie krzyczał i wzywał pomocy. Udało mi się zrozumieć, że chodzi o jego matkę" – na łamach brytyjskiego tabloidu "The Sun" relacjonował Janusz Sawka, sąsiad zamordowanej kobiety. Polak wraz z dwójką krewnych ruszył z pomocą. Aby dostać się do domu trzeba było użyć siły. Wyłamano drzwi i wybito okno.
Brutalne morderstwo Polki w Halifax – zakrwawione ciało kobiety znalazł jej… 14-letni syn
Po wejściu do środka ich oczom ukazał się straszliwy widok. Wszędzie było pełno krwi. "Kiedy ją zobaczyłem wiedziałem, że już nie żyje" – dodaje Sawka. Mężczyzna natychmiast wezwał policję, a na miejscu zdarzenia po kilku minutach pojawili się mundurowi. "Nigdy w swoim życiu nie widziałem czegoś podobnego. Jak zobaczyłem ciało to bałem się wrócić do własnego domu. Nie mogę uwierzyć, że coś takiego miało miejsce w naszym sąsiedztwie" – komentował w "The Sun" Polak.
W domu znaleziono również męża zamordowanej kobiety. 36-letni mężczyzna miał na szyi sznur, a na nadgarstkach i nogach – krwawe rany. Miało to sugerować, że chciał popełnić samobójstwo, ale jak ustalono w trakcie śledztwa był to jedynie wybieg. Biegli stwierdzili, że mężczyzna udaje niestabilnego, aby uniknąć odpowiedzialności za morderstwo.
Polscy chuligani biorący udział w ataku neonazistów w Liverpoolu trafili do więzienia
Policja ustaliło, że kobieta zginęła od ciosów nożem, a na miejscu zdarzenia nie znaleziono żadnych śladów włamania, sprawa więc wydaje się oczywista. W dodatku na nie niekorzyść męża Moniki Lasek świadczy również fakt, że sytuacja w ich domu nie był dobra. Jak czytamy na łamach BBC mężczyzna miał nadużywać alkoholu, terroryzować swoją partnerkę, a w pewnym momencie oświadczyć, że "załatwi ją na dobre".
O tej sytuacji wiedzieli zarówno sąsiedzi, jak i policja – dość powiedzieć, że na dziewięć dni przed zabójstwem doszło do kolejnej awantury. Kobieta jednak nie chciała zgłosić sprawy oficjalnie i służby nie mogły podjąć żadnych działań…
Kobieta osierociła trójkę dzieci. Sprawa przed sądem Bradford Crown Court nadal trwa.